Patrzyłam na dziewczynę w lekkim szoku. Chociaż "lekkim" to za mało powiedziane. Patrzyłam na nią z takim zdziwieniem, że musiałam wyglądać komicznie. Jak ona śmie twierdzić, że jest moją kuzynką? Na jakiej niby podstawie?
- Zaraz, co?- zapytałam. Położyłam nosidełko z Norą na kanapie i sama na niej usiadłam. Miałam dosyć stania. Strasznie bolały mnie już nogi, więc no. Usiadłam po prostu. A kto ciężarnej zabroni?
- To, co słyszałaś- blondynka uśmiechnęła się i usiadła obok.- Jesteśmy kuzynkami i to dość blisko spokrewnionymi- dopowiedziała.
- Kpisz sobie ze mnie, prawda?- skrzyżowałam ręce na piersi.- Nie mam rodziny, gdybym miała, wiedziałabym- dodałam.
- Nasze matki były siostrami. Ich panieńskie nazwisko to Meierson, prawda?- zaniemówiłam. Faktycznie, panieńskie nazwisko mojej matki to Meierson.
- To skoro jesteśmy kuzynkami...dlaczego ja o tym nie wiem?- zdziwiłam się. Młoda kobieta natychmiast wszystko mi wyjaśniła. Teraz wszystko było jasne. Po jakimś czasie poszłam wziąść prysznic. Kiedy już skończyłam w łazience, razem z Avą zjadłam kolację i położyłam się spać. Ona zaś zajęła się Norą, więc mogłam się porządnie wyspać.
*************
Następnego dnia rano, obudziłam się z szerokim uśmiechem. Od dawna tak dobrze nie spałam. Miałam ochotę leżeć tak cały dzień, ale jakimś cudem ściągnęłam się z łóżka i udałam się do kuchni, gdzie przyrządziłam sobie śniadanie. Po kilku minutach w pomieszczeniu pojawiła się Ava, z którą się przywitałam. Chciałam zbudować z nią dobrą rodzinną relację. W końcu nie miała nikogo oprócz mnie i Nory.
- Jak spało ci się z Norą?- spytałam, dopijając herbatę.
- Nie narzekam- odpowiedziała, siadając naprzeciw mnie.- Powiem ci, że mała spała jak aniołek- dodała, smarując bułkę i kładąc na niej wędlinę. Uśmiechnęłam się.- Pamiętasz, że masz z Norą dzisiaj do lekarza?- popatrzyła na mnie.
- Tak, pamiętam- potwierdziłam skinieniem głowy. Po jakimś czasie Max poinformowała mnie, na którą godzinę i oznajmiła, że mnie tam zawiezie razem z Donem. Podziękowałam jej za to. Znałyśmy się dopiero od niedawna, a już dobrze się dogadywałyśmy. Pomogłam jej posprzątać, potem udałyśmy się do salonu. Starsza kuzynka włączyła telewizor i dała na wiadomości. Miałam nadzieję, że Alan już otrzymał dobre wieści. Byłam też ciekawa jego reakcji. Płakał ze szczęścia czy też nie? Po kilku chwilach obudziła się Nora i Ava poszła się nią zająć. Po trzydziestu minutach przyszła z małą do salonu i położyła ją pomiędzy nami. Niemowlę patrzyło na nią szeroko otwartymi oczyma.
- Co?- złapałam ją za stópkę.- Ktoś inny się tobą zajmował, prawda?- pogłaskałam ją po czuprynce. Dziewczynka zaczęła gaworzyć i wymachiwać rączkami. Wyglądała uroczo, przy okazji rozśmieszyła Avę. Czas mijał nam na rozmowach i nim się zorientowałam, nastał czas wizyty u lekarza.
******
To była moja pierwsza wizyta u lekarza. W Bergen nie mogłam iść na badania, bo wiadomo. Jeszcze wtedy musiałam być ostrożna, żeby nie zostać wydana, chociaż i tak zostałam. W Northampton nie mogłam pozwolić sobie na wizytę u lekarza z prostego powodu. Zac Reimann. Ale teraz było inaczej. Weszłam do gabinetu lekarskiego i usiadłam na fotelu.
- Dzień dobry- przywitał mnie doktor. Wyglądał bardzo młodo, nawet zaczęłam się zastanawiać czy nie jest świeżo po studiach.
- Dzień dobry- lekko skinęłam głową. Przyznam, że trochę się stresowałam.
- Proszę położyć się tam i podwinąć bluzkę do góry. Zrobimy badanie USG i sprawdzimy czy dziecko rozwija się prawidłowo- powiedział i wskazał na łóżko. Wykonałam polecenie, jednak bluzkę podwinęłam tylko troszeczkę. Lekarz zaś poprawił ją i odsłonił cały brzuch.- Podejrzewam, że nie podoba się to pani, ale żeby zbadać płód, muszę mieć odsłonięty cały brzuch- wytłumaczył. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Mężczyzna naniósł na mój "balon" jakiś żel i następnie przyłożył do niego jakieś urządzenie, i zaczął nim jeździć. Było to zimne, ale z drugiej strony także przyjemne.
- I jak?- zapytałam.
- Proszę popatrzeć tu- wskazał na ekran. Zaczął objaśniać mi, co i jak.- Będzie mieć pani zdrowego synka. Gratuluję- zakończył badanie, delikatnie powycierał mój brzuch z tego żelu czy co to tam było i pomógł wstać, oraz ubrać się w płaszcz.
- Bardzo panu dziękuję- uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co- wypisał mi jeszcze jakie witamy powinnam zażywać. Następnie wyszłam z gabinetu, pod którym czekali na mnie Pepjin, Ava i Nora. Ona też była po badaniach.
- No, Zuri- Schipper stanął naprzeciw mnie- Jutro rano masz lot powrotny do Bergen- oznajmił. Ucieszyłam się z tej wiadomości. Podziękowałam im za wszystko, co zrobili. Po powrocie do domu przyrządziłam łososia z brokułami, ulubione danie Alana. Sam Don zatrzymał się u nas i zjadł chyba z trzy dokładki. No, nigdy nie przypuszczałam, że komukolwiek będzie aż tak smakować łosoś z brokułami.
****
Późnym wieczorem, kiedy Nora spała jeszcze po obiedzie, ja i Ava siedziałyśmy w kuchni i rozmawiałyśmy.
- I jak na badaniu?- spytała.
- A dobrze. Jest w porządku- odpowiedziałam.
- Cieszy mnie to- posłała mi promienny uśmiech.- A wiadomo czy to syn, czy córka?- dodała.
- Synek-
- Wybraliście już imię?- zaczęłam zastanawiać się czy tak, czy nie. Po chwili doszłam do wniosku z że tak. Tylko jakie to było imię? Coś na S...
- Tak, wybraliśmy- odpowiedziałam.- Nazwiemy go Sølve Alan Walker- nareszcie przypomniałam sobie, jakie imię zostało wybrane.
- Sølve...piękne imię- kuzynka popatrzyła na mnie.- Ok, ty idź spać, a ja zajmę się Norą- rozkazała.
- Okay- wstałam i najpierw udałam się pod prysznic. Po "wykorzystaniu" łazienki, położyłam się na łóżku. Wciąż tak naprawdę nie mogłam uwierzyć w to, że wrócę z Norą do Alana, że nareszcie znowu będziemy z nim. Wydawało się, że to tylko piękny sen, który w każdej chwili może się skończyć i rozprysnąć jak bańka mydlana. Ale nie. To była prawda. Już jutro wrócimy do Bergen i cały ten koszmar się zakończy. Wszyscy będziemy szczęśliwi.
CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
ФанфикSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.