Alan od kilku długich dni siedział w salonie na kanapie, bez przerwy czekając na wiadomość, że odnaleziono Tzurin i Norę. Na najmniejszy dźwięk telefonu zrywał się na równe nogi. Nie jadł jak należy, również nie spał tyle, ile trzeba. Rodzina i przyjaciele martwili się o niego i ich wszelkie zapewnienia, że dziewczyny wkrótce odnajdą się całe i zdrowe, zdawały się na nic. Brunet mimo wielkiego wsparcia najbliższych czuł się mega osamotniony. Codziennie słyszał, że już jutro cały ten koszmar się zakończy, że Zuri i Nora będą przy nim. Słyszał to codziennie, a kolejnego dnia, powtarzano mu to samo, co poprzedniego.
***************************
Walker obudził się chwilę po czwartej trzydzieści. Zresztą, obecnie była to u niego normalność. Budził się wczesną porą, potem zasypiał po jakiś trzech, czterech godzinach i budził się zaledwie po dwóch lub po mniej niż pół godzinie. Był niewyspany, ale mimo to dziwnym trafem nie odczuwał wielkiego zmęczenia. Kawa, kawa, kawa- tylko na tym żył. Śniadanie- kawa. Obiad- kawa. Kolacja- kawa. Między posiłkami- kawa, no bo co by innego. Błękitnooki siedział sam, w towarzystwie Happy'ego i Marshy. Gdy zegar powoli wskazywał drugą po południu, ktoś zadzwonił do drzwi. Chłopak wstał i z niechęcią do nich podszedł.- O, hej- mruknął, kiedy otworzył. Po drugiej stronie stali Martin i Mattias.- Wchodźcie- odsunął się na bok. Mężczyźni wszedli do środka i udali się do salonu. W ich nozdrza od razu uderzył mocny zapach kawy.
- Jadłeś coś?- zapytał Tungevaag, zerkając na puste kubki po kawie.
- Co?...Tak, jadłem- odpowiedział Al.
- Akurat- prychnął Brånn. Walker popatrzył na niego i zrezygnowany opadł na kanapę.
- No okay- westchnął.- Nic nie jadłem- przyznał. Starszy z policjantów wyciągnął swoje drugie śniadanie i rzucił je brunetowi.
- Masz, jedz- powiedział.
- Ale przecież...- zaczął Al.
- Żadnego ale- przerwał mu Brånn.- Jedz i nie marudź. Jeszcze nam z głodu padniesz i tyle z tego będzie- dopowiedział, krzyżując ręce na piersi. Błękitnooki zabrał się za jedzenie. Tak dawno nic nie miał w ustach oprócz tej kawy. Z radością przeżuwał kolejne kęsy kanapki z łososiem. Po zjedzeniu normalnego śniadania, przeciągnął się i obleciał wzrokiem gości.
- Macie już jakieś nowe wiadomości?- spytał z nadzieją w głosie. Martin i Mattias popatrzyli po sobie.
- Jeszcze nie - odrzekł młodszy policjant.- Ava wciąż szuka po szpitalach- dodał. Walker posmutniał.
- Spokojnie, nie martw się. Znajdziemy ją- Brånn położył dłoń na jego ramieniu.
- Mam nadzieję- szepnął cicho Alan. Natomiast dodał głośniej: - Informujcie mnie o wszystkim, czego się dowiecie, zgoda?-
- Zgoda- odparli jednogłośnie Martin i Matt.
***************************
- Wiesz co?- zaczął Tungevaag, gdy wracali na komisariat.
- Co?- zaciekawił w Mattias.
- Powoli zaczynam przestawać wierzyć w to, że znajdziemy siostry żywe...- wyznał młodszy kolega Matta. Tamten popatrzył na niego ze zdziwieniem, ale tylko przez krótką chwilę, bo musiał obserwować drogę.
- No weź tak nawet nie mów- skarcił go.- Na pewno je znajdziemy- dodał, jednak takim tonem głosu, jakby sam chciał w to uwierzyć. Przez chwilę jechali w ciszy.
- A jak Avie tam idzie?- odezwał się w końcu Marti.
- Cóż...Więc...z tego co mówił Schipper, to zostało jej jeszcze tylko dwanaście szpitali do sprawdzenia- odrzekł Brånn.
- Mam nadzieję, że już wkrótce znajdzie ten szpital- Tungevaag zamknął oczy. Matt zerknął na niego kątem oka. Też miał taką nadzieję. W sumie, mogliby iść do byle jakiego urzędu w Wielkiej Brytanii i prosić o adres Zaca Reimanna, ale to tak nie działa. Od razu byłyby pytania "A po co?", "A na co?", i temu podobne. A tak, Ava mogła spokojnie wypytywać o ciotkę i dwie kuzynki, bez żadnych zbędnych pytań i większego zainteresowania. Max po prostu szukała rodziny i nie potrzebowała nagłaśniania sprawy w mediach. Tak było o wiele bezpiecznej. Przede wszystkim dla sióstr Reimann. I dla nienarodzonego dziecka Tzurin i Alana.
Przepraszam, jeśli rozdział jest zepsuty, ale pisałam go z pomocą Koronawirusa.
Koronawirus: Pozdrawiam wszystkich Walkersów.
CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
FanfictionSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.