Przeglądałam ciuszki dla synka, jednocześnie zerkając na śpiącą Norę. Siedziałam już tak z dobre dwie godziny i przyznam, że zaczynałam się niepokoić. Może Alan zapomniał, że ma do mnie napisać? Wzruszyłam ramionami i dalej przeglądałam ubranka dla Sølve'ego, gdy dostałam wiadomość od Walkera. Wzięłam głęboki wdech i ostrożnie wstałam z łóżka. Nie chciałam tego robić, ale obudziłam Norę.
- Cśś, spokojnie, mała. Musimy iść, mamy gości- tłumaczyłam niezadowolonej dziewczynce. Moja młodsza siostra pomarudziła jeszcze chwilę i uspokoiła się. Poszłam do salonu i zaczaiłam się w progu, i czekałam na odpowiedni moment.
- Kochani, zwołałem tu was wszystkich, bo mamy szczególny powód do radości i świętowania- mówił Al. Wyobrażałam sobie tylko ich zdziwione miny. Kiedy uznałam, że nadszedł czas, weszłam z szerokim uśmiechem.
- Impreza? Tak bez nas?- udawałam oburzoną. Wszyscy patrzyli na mnie z rosnącym zaskoczeniem. Jakby ducha widzieli czy coś. Wytrzeszczali oczy, a wokół mnie roznosiły się szepty.
- Boże...ja chyba śnię- odezwał się w końcu Steve.
- Nie, to nie jest sen- zaśmiałam się. Alan podszedł do mnie i wziął Norę.- Cieszę się, że znowu mogę was wszystkich zobaczyć- uśmiechnęłam się. Zaraz też wszyscy rzucili się na mnie. Zostałam wyściskana i wycałowana po policzkach, jak nigdy w życiu. Otoczona tłumem "wiernych", zauważyłam, że jedna z osób krąży obok, niepewnie patrząc na mnie. Jakby chciała podejść, ale się bała to zrobić. Wiedziałam, kto to taki. Była to starsza siostra Ala, Camila. Sama do niej podeszłam i posłałam jej przyjazny uśmiech.
- Cześć- powiedziała, nerwowo przebierając palcami.- Posłuchaj, ja naprawdę cię przepraszam!- zalała się łzami.
- Cam...- zaczęłam spokojnie, ale nie dane było mi dokończyć.
- Mogłam cię wysłuchać...a nie dzwonić na policję...gdybym dała ci dojść do słowa, nie wróciłabyś do ojca i musiałabyś tyle cierpieć...bardzo cię przepraszam...ciebie i Norę- po jej policzkach spływały kaskady łez. Przewróciłam oczami i mocno ją przytuliłam.
- Nie gniewam się na ciebie...Wybaczyłam ci- kobieta wtuliła się we mnie, szlochając cały czas. Stałyśmy tak przez chwilę, po czym przedstawiłam wszystkim Avę. Nikt nie spodziewał się, że w gąszczu tego wszystkiego odnajdę starszą kuzynkę. Albo że to ona raczej odnajdzie mnie. Blondynka szybko zaprzyjaźniła się z pozostałymi gośćmi, ale chyba najbardziej z Sofią Carson. Patrząc na te dwie wiedziałam, że będzie to przyjaźń na dobre i na złe. Impreza trwała jeszcze przez kolejne trzy godziny. Po tym czasie wszyscy wrócili do siebie. No, prawie wszyscy. Zostali jedynie Chris i Zara. Larsson dalej nie mogła nacieszyć się moim powrotem. Wciąż mnie przytulała i głaskała.
- No, bo zagłaszczesz ją na śmierć- zażartował Comstock, nalewając sobie do szklanki Coca-Coli.
- Wybacz, ale tak się cieszę, że no...- tłumaczyła blondynka.- A gdzie śpią Pepjin i Ava?- popatrzyła na mnie.
- U Tungevaaga- odpowiedziałam.
- Jutro przychodzą do nas na chwilę i wracają do Anglii- dodał Walker, siadając obok mnie. Kiedy tak bawił się moimi włosami, coś mi się przypomniało. Postanowiłam sprawdzić czy jeszcze to działa.
- Może Ava będzie matką chrzestną Sølve'go? Co ty na to, Wakie?- czekałam na jego reakcję. Wiedziałam, że nie znosił tej ksywki. Lecz ku mojemu zaskoczeniu, tylko mnie przytulił. Byłam totalnie zdziwiona. Nie przeszkadzało mu to? Ale dlaczego? Przecież zawsze się denerwował, gdy ktoś tak na niego powiedział.
- Zuri...to tak pięknie brzmi, gdy to wypowiadasz- szepnął.
- Nie denerwuje cię już te przezwisko?- popatrzyłam na niego.
- No wiesz, kiedy siedziałem sam, nie licząc Happy'ego i Marshy, gadałem sam ze sobą i...-
- Gadałeś sam ze sobą?!- przerwała Zara, a po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Brunet zarumienił się i wtulił twarz w moją szyję. Kto by pomyślał, że pod moją nieobecność spodoba mu się ksywka "Wakie". No kto by pomyślał.
*********
Narzeczeni opuścili nasz dom po niecałej godzinie. Pomogłam Alanowi posprzątać, potem on zajął się Norą, a ja przygotowywaniem kolacji.
- Już? Przebrana?- spytałam, gdy wszedł do pomieszczenia z niemowlęciem na rękach.
- I głodna- odpowiedział Al, siadając na krześle i wsadzając małą do wózka.- O ja też głodny- dodał, zakładając dziewczynce śliniaczek.
- Doprawdy?- uniosłam brew do góry.- Nie najadłeś się na imprezie?- kończyłam nakładać racuchy na talerze.
- No widzisz- westchnął, zabierając się za jedzenie. Pokręciłam głową i zaczęłam karmić Norę, sama przy okazji jedząc. Jedliśmy w zupełnej ciszy, nikt z nas nie wiedział jak podjąć rozmowę. Mijały kolejne minuty, a cisza tylko narastała i powoli zaczynała mnie irytować.
- Może obejrzymy sobie jakiś film?- zaproponowałam, chowając talerze i sztućce do zmywarki.
- Czemu by nie?- uśmiechnął się.- Co proponujesz?- spojrzał na mnie. Zastanowiłam się chwilę.
- "Pretty Woman"?- zasugerowałam.
- "Pretty Woman"- przytaknął. Naszykowałam nam popcorn, on natomiast położył Norę spać. Razem usadowiliśmy się pod kocem i włączyliśmy film, w trakcie którego pozasypialiśmy.
CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
FanfictionSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.