W ciągu ostatniego miesiąca rodzina i znajomi Alana odwiedzili nas kilkakrotnie. Nora rosła jak na drożdżach i kumpele Walkera nie mogły ukryć udawanej zazdrości, że to właśnie Zara Larsson jest matką chrzestną dziewczynki. A przyjaciele bruneta też nie potrafili schować głęboko ukrywaną zazdrość o to, że ojcem chrzestnym niemowlęcia jest Christopher Comstock. Bardzo tego nie chciałam, ale zawsze na widok ich "obrażonych" min wybuchałam niepohamowanym śmiechem.
- Cieszę się, że ostatnio dużo się śmiejesz- powiedział Al, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Przecież mam dużo okazji, by się śmiać- odparłam.
- Zazdrośnicy- rzucił Walker.
- Biedni Zara i Christopher- westchnęłam, udając współczucie. Błękitnooki pstryknął mnie lekko palcami w nos. Posłałam mu mordercze spojrzenie.- Tkniesz mój nos jeszcze raz, to nie ręczę za siebie- wycedziłam przez zęby, usiłując choć trochę wyglądać groźnie. Ale w moich oczach płonęło rozbawienie.
- Tak? A co ty możesz mi takiego zrobić?- zakpił Norweg, wbijając wzrok w sufit.
- No, widzę, że mnie nie doceniasz, Wakie- na dźwięk słowa "Wakie", Alan gwałtownie usiadł.
- Jak ty mnie nazwałaś?- spytał.
- Wakie- odpowiedziałam tak po prostu, bez mrugnięcia okiem.
- Teraz ty będziesz miała kłopoty, jak jeszcze raz nazwiesz mnie "Wakie"- ostrzegł.
- Oooh, zaczynam się bać, Wakie- zatrzęsłam się ze strachu, jak na zawołanie.
- Nie mów...- zaczął chłopak.
- Wakie- przerwałam mu.- Wakie, Wakie, Wakie- powtarzałam w kółko, póki Al nie zamknął mi ust pocałunkiem.
- Ja to chyba zabiję Aokiego za to, że przy tobie powiedział do mnie Wakie- oznajmił Alan.
- Nie no, nie zabijaj go- spojrzałam mu w oczy.- Biedny Steve- pokręciłam głową, kiedy we wzroku Walkera wyczytałam: "Jak go dorwę, to będzie z nim bardzo źle". Zaraz też oboje zanieśliśmy się gromkim śmiechem. Błękitnooki tak naprawdę lubił przezwisko "Wakie", tylko udawał, że jest przeciwnie. Wiedziałam o tym, bo sam powiedział mi to po jednej z wizyt Steve'a. Wtuliłam się w Alana i powiedziawszy sobie na dobranoc ciepłe "Kocham cię", poszliśmy spać. Jednakże nasz sen został przerwany. I to bardzo szybko. Z Alem w łóżku leżeliśmy już o godzinie dziesiątej i przed jedenastą usnęliśmy. I zostaliśmy obudzeni przed pierwszą. To Nora płakała. Wstałam z łóżka i podeszłam do wózeczka z dziewczynką.
- Co się stało, malutka?- zapytałam z czułością w głosie, biorąc niemowlę na ręce. Uspokoiła się trochę, ale gdy ponownie chciałam położyć ją do kołyski, wybuchała jeszcze głośniejszym płaczem niż poprzednio. Brunet również wstał i poszedł do kuchni, by zrobić małej mleko. Po nakarmieniu dziewczynki, przewinęłam ją. I siedziałam na łóżku, nie wiedząc co począć. Nora zdecydowanie nie będzie spać w wózku, to jest już pewne.
- Niech śpi z nami- odezwał się Alan.
- Jesteś pewny?- odparłam.
- Tak- skinął głową. I tak, z Norą pomiędzy nami, mogliśmy znowu iść spać.
CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
FanfictionSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.