Dobry Boże, jeśli istniejesz czy mogłabym mieć do ciebie prośbę?
Wiem, nie modlę się za często, w sumie w ogóle, a całe twoje jestestwo podałam w wątpliwość już dobre dwadzieścia lat temu, jak mój pies zdechł bez żadnego większego powodu. Nie, jednak właściwie to trochę z twojego powodu, ty sobie wymyśliłeś, że psy też mogą mieć raka. Czego pewnie nigdy ci nie wybaczę...
Dobrze, więc teraz już naprawdę serio. Sprawa jest poważna, nie mam się do kogo zwrócić, bo jak się okazało, w tym mieście nie ma już ani jednego życzliwego człowieka, więc zwrócę się do ciebie.
Kto wie...
Może jesteś prawdziwy?
Tak, jak rA9 okazał się w jakiś sposób prawdziwy dla androidów...
W końcu mamy pokój... a jak nie dosłownie pokój, to umiarkowany brak otwartego konfliktu.
Wiem, to trochę egoistyczne i cholernie ludzkie, by szukać w tobie pomocy dopiero w czasie największej trwogi.
Jednak jeśli androidy mogły mieć wiarę, to czemu ja nie mogę?
Tak więc dobry Boże...
SPRAW, ŻEBY PRZESTAŁA MNIE BOLEĆ GŁOWA!Kobieta leżąca w celi komisariatu naciąga na twarz ciemnozielony szalik i zwija się mocniej w kłębek, jakby próbowała schować się przed światem. Ma wrażenie, że światło sprawia jej fizyczny ból, tak samo, jak odwodnienie, ale zarówno jej prośba o wyłączenie lamp, jak i ta o szklankę wody została skwitowana gorzkim śmiechem.
W obliczu tych okoliczności Orla uznaje, że jedyne co jej pozostaje to modlitwa, obojętna jest jej religia, czy to, do którego boga będzie się zwracać. Właściwie dochodzi do wniosku, że jeśli faktycznie ma duszę — a podobno to ona odróżnia ludzi od androidów — to zapisałaby ją nawet szatanowi za szklankę czegoś do picia.
W końcu nie wiem, co dzieje się po śmierci. Więc może Bóg istnieje i okaże się dla mnie dobrym ziomkiem, który ześle jej na pomoc jakiegoś anioła.
Do przeszklonej ściany celi podchodzi pośpiesznie dwóch mężczyzn, a starszy porucznik przeklina bardzo głośno, widząc postać dziewczyny. Gdy jego kolega przekazał mu, że zatrzymali ją w nocy, był przekonany, że to po prostu kolejny świetny żart, jaki stroi sobie z niego Reed. Hank Anderson bierze głęboki wdech i daje znak Connorowi, by ten otworzył cele.
– No chyba sobie ze mnie kurwa kpisz w tej chwili Banks! – krzyczy porucznik, wchodząc do środka zdecydowanym krokiem. Kobieta podrywa się nagle i spogląda na nich mrużąc oczy, a gdy podnosi rękę do skroni, by osłonić się przed światłem, dopiero uśmiecha się lekko.
Chyba się nie zrozumieliśmy Boże, prosiłam o anioła, a nie starego pijaka w pasiastej koszuli. Wzdycha we własnych myślach Orla.
Connor dalej stoi w drzwiach celi, kilka kroków za Andersonem, obserwując dłuższą chwilę, na gotujące się na jego twarzy zdenerwowanie. Kimkolwiek była dziewczyna, zdecydowanie nie budziła ona w poruczniku żadnych ciepłych uczuć, dlatego Connor szybko sprawdza jej dane.
Orla Rosa Banks
Urodzona: 2 maja 2010
Powód ostatniego zatrzymania: Utrudnianie śledztwa.
Sprawa nr 81/4187/1039
Prowadzący: Gavin ReedBanks dalej mruży oczy, więc android przykręca poziom oświetlenia w celi, a ona opuszcza rękę. Czarnoskóra dziewczyna jest ubrana w wojskowe czarne buty, ciemne znoszone jeansy, za duży szary sweter i szalik, który naciąga na nos, jak tylko Hank zbliża się w jej stronę. Zapach whisky, który roztacza wokół siebie Anderson, nie jest dziś wyjątkowo intensywny, jednak dziewczyna musi być na niego mocno wyczulona.
Orla sprawia wrażenie całkowicie nie kontaktującej, co dokładnie się wokół niej dzieje, ale gdy spogląda na Connora, od razu widać, że to tylko pozory. Jej ciemne brązowe oczy wyrażają raczej zaciekawienie tym, jaki obrót przybrały sprawy dzisiejszego poranka, niż zmęczenie, które okazuje cała reszta jej ciała. Orla przygląda mu się bardzo dokładnie, jakby analizując całą jego postawę, a później uśmiecha się lekko, wiedząc, że przez szalik na jej twarzy nie dostrzeże tego żaden z mężczyzn.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...