W budynku organizacji Jerycho praca trwa niemal całą dobę, choć oczywiście androidy wyznaczyły sobie godziny urzędowe, chociaż w przypadku osób, które snu nie potrzebują, są one dosyć umowne. Inne zdanie na temat godzin pracy ma za to Orla, która trzymając się mocno swojego kubka kawy, wtacza się do środka koło ósmej, godzinę po tym, jak Shailene zadzwoniła do niej z awanturą, że przecież miała być u nich rano. Banks zwyczajnie zignorowałaby swoją przyjaciółkę i wróciła do spania, ale w głosie Lene brzęczał niepokój, którego nie słyszała tam od dawna.
– Gdzie się pali? – pyta, przekraczając próg budynku. W pierwszej chwili Traci siedząca na recepcji wydaje jej się znajoma i dopiero po chwili przypomina sobie uśmiech, jaki dziewczyna w niebieskich włosach posłała Connorowi, gdy byli tu po raz pierwszy. – Lene kazała mi przyjechać bladym świtem... – dodaje, gdy odpowiada jej tylko cisza.
– Lene jest na drugim piętrze, w skrzydle z pomocą medyczną.
– Jasne, dzięki – odpowiada Orla, uśmiechając się lekko. – Echo, prawda? Masz na imię Echo.
– Tak... – odpowiada dziewczyna, mrużąc lekko oczy. – Nie śpieszyło ci się przypadkiem?
Banks wzrusza ramionami, kolejny raz powtarzając sobie, że powinna przestać być miła, bo ewidentnie jej to nigdy nie wychodzi i rusza schodami na górę. Dłuższą chwilę rozgląda się po pokojach na drugim piętrze, zanim znajdzie Shailene, ona i inna blondynka w długich włosach, rozmawiają przyciszonymi głosami. Orla od razu rozpoznaje androida domowego AX400 o imieniu Asha, która zajmuje się dzieciakami.
– Cześć dziewczyny, wybaczcie spóźnienie, ale wiecie... sen, jedzenie, takie ludzkie pierdoły – mówi, podchodząc do nich, a Shailene obraca się do niej z poważną miną. – Co jest?
– W niedzielę w parku Belle Isle znaleźliśmy chłopca – mówi Lene, obracając nerwowo tablet w dłoniach. – Problem polega na tym, że to nowy model, pierwszy raz się z takim spotykamy.
– Przecież CyberLife ma zakaz wprowadzania nowych modeli bez waszej wiedzy, zwłaszcza modeli z linii wrażliwych, jak dzieci...
– No to kolejny raz zrobili nas w chuja – odpowiada od razu Lene, a przez twarz jej przyjaciółki przebiega cień uśmiechu, gdy słyszy przekleństwo. – Zabawa zaczyna się dopiero rozkręcać Orla, znamy jego model, znamy numer seryjny, ale w ani jednej bazie danych nie znaleźliśmy jakichkolwiek informacji. Nie ma nic, daty produkcji, miejsca sprzedaży, właścicieli, zgłoszenia zaginięcia... nic.
– Przecież to niemożliwe – mówi od razu Banks, biorąc tablet od przyjaciółki. – Lokalizator?
– Nigdy nie został aktywowany – wtrąca Asha, stając obok nich bliżej.
– Nie można po komponentach ustalić daty produkcji?
– Można w pewnym zakresie, zakładamy początek 2038 roku. Na dodatek ma wyczyszczoną pamięć. – Orla zamiera nad dokumentami i podnosi wzrok na Lene. – Tak, próbowaliśmy odzyskać chociaż fragmenty, ale nie ma nic. Jakby urodził się wczoraj.
– Prosiliśmy już policję o pomoc, ale Connor nie znalazł dotychczas nic więcej.. Ktokolwiek zaprojektował i stworzył tego dzieciaka, niekoniecznie chciał, by widniał on w bazach danych.
– Connor wam pomaga? – pyta Orla, siląc się na chłodny ton.
– Tak, ale to nie czas na tę rozmowę – upomina ją lekko Lene. – Potrzebujemy, żebyś spróbowała dowiedzieć się czegoś swoimi sposobami...
– Swoimi sposobami... czyli mam dać Kamskiemu spojrzeć na te dane – wtrąca od razu Orla. – Jasne, oczywiście, że to zrobię. Zadzwonię do niego później, jak będę mieć pewność, że już nie śpi.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...