Strach nie jest obcy nikomu ◎ Piątek 6 stycznia 2040.

473 50 63
                                    

Orla słyszy, jak drzwi jej mieszkania otwierają się cicho, jednak nie poprzedza tego charakterystyczny dźwięk zamka elektronicznego, co od razu wzbudza jej niepokój. Nie rozpoznaje też kroków osoby, pojawiającej się rano w jej mieszkaniu. Na pewno nie należą one do Lene ani do Connora, więc Banks bardzo delikatnie sięga po broń, schowaną w szufladzie przy łóżku. Intruz zbliża się do drzwi jej sypialni, a dziewczyna przewraca się energicznie, co spotyka się z wybuchem głośnego męskiego śmiechu.

– Nie strzelaj do mnie, przyniosłem ci kawę – mówi spokojnie Elijah, a Orla przeklina głośno. – Mam też pączki.

– I zero poszanowania dla mojej prywatności – odpowiada kobieta, odkładając broń do szuflady i sięgając po bluzę leżącą obok łóżka. Kamski siada na materacu naprzeciwko niej i podaje jej kubek, a Orla jeszcze chwilę próbuje się uspokoić.

– Wystraszyłem cię? – pyta, wyraźnie zaskoczony. – To nie pierwszy raz przecież, jak cię odwiedzam, coś się zmieniło?

– Wszystko się zmieniło w ostatnim roku, jakbyś przeoczył – odpowiada Orla, sięgając do papierowego pudełka po jeden z donutów. – Poza tym niepokojąco dużo ostatnio dowiaduje się o morderstwach w naszym mieście...

Elijah wybucha śmiechem, a Orla od razu posyła mu pytające spojrzenie i czeka chwilę, aż brunet naprzeciwko niej się uspokoi. Dziewczyna wie doskonale, że to, co najpewniej zaraz powie jej Kamski, wcale nie przypadnie jej do gustu, ale nie będzie to dla niej nic nowego.

– Przypomniało mi się, jak powiedziałaś swojej matce, że zostaniesz gliniarzem, a ona to wyśmiała i...

– Powiedziała, że żona gliniarza to maks co może ze mnie być. Fakt, nie mierzyła zbyt wysoko, jak o mnie chodzi i ostatecznie chyba jednak miała rację – odpowiada Banks, zaczynając jeść pączka, a gdy tylko go kończy, od razu sięga po kolejnego. – Niemniej nie podoba mi się godzina twojej wizyty i to, że o niej nie uprzedziłeś. Pracowałam wczoraj, a jak bym nie pracowała, to mogłabym nie być sama.

– Nie pracowałaś, przynajmniej nie zawodowo. Próbujesz rozwiązać sprawę za policję, a to głupie – mówi Elijah, unosząc kubek z kawą do ust. – I nie przyjechałabym, gdybym wiedział, że nie jesteś sama.

– A skąd to dokładnie wiesz? – pyta, ale Kamski tylko uśmiecha się kpiąco w odpowiedzi. – Masz rację, może jednak wolę nie wiedzieć. Powiedz w takim razie, dlaczego tu jesteś? I lepiej, żeby to były jakieś dobre informacje.

– Niestety nie znalazłem żadnego sposobu na odzyskanie skasowanych danych z pamięci dzieciaka, a już na pewno nic nie zdziałam z tą martwą dwójką znad rzeki, ale znalazłem coś, co możesz przekazać policji. – Kamski sięga po swój telefon i wykonuje nim minimalny ruch w górę, a między nimi pojawia się błyszczący niebieski hologram. – Ślad na karku kobiety, delikatna rysa wskazująca na to, że ktoś podłączył się do nich siłą. Nie musieli ich przesłuchiwać, ktoś ich zhakował, bo potrzebował informacji.

Orla przytakuje mu niezwykle spokojnie, nie odrywając wzroku od zaznaczonych przez Kamskiego śladów, na hologramie. Śladów, których pewnie nie zauważyłby nikt poza nim i zaczyna spokojnie wyciągać logiczne wnioski z uzyskanych informacji.

– Wiesz, co jest pierwszą rzeczą, która staje się jasna w tej sytuacji? – pyta ją Elijah i kładzie się na boku na materacu przed nią, opierając głowę na dłoni. Banks przenosi spojrzenie na bruneta, jak tylko przeprowadzona przez niego analiza znika i kolejny raz kiwa głową.

– Można raz na zawsze wykluczyć, że były w to zamieszane androidy, one wysondowałyby pamięć subtelniej. A to oznacza ludzi.

– Niby nic zaskakującego, ale poważnie zaburza to twoją teorię o tym, że ta dwójka zginęła "dla sprawy", by ustawa weszła w życie szybciej.

more human than human • D:BHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz