Motyl w słoiku ◎ Piątek 24 lutego 2040.

385 45 105
                                    

W sportowym samochodzie panuje cisza, która nawet Connorowi wydaje się krępująca. Jednak woli przeciągać ją dalej, niż zaczynać rozmowę z Gavinem, który też ewidentnie nie ma na to najmniejszej ochoty. Jadą więc przy akompaniamencie jakiejś irytującej elektronicznej muzyki płynącej z radia, Reed sięga po kubek termiczny, a android nie może się powstrzymać i w końcu się odzywa.

– Obawiam się, że powinieneś jeszcze poczekać od czterech do sześciu minut. Kawa jest za gorąca.

– Obawiam się, że powinieneś spierdalać – odpowiada Gavin i bierze płytki wdech, jakby chciał się opanować. – Skąd to możesz w ogóle wiedzieć? Przecież nie pijasz kawy.

– Ale wiem, jaka temperatura jest optymalna dla ludzkiego organizmu.

– Mhm, jasne. Tylko ja zawsze pijam gorącą kawę. – Reed podnosi kubek do ust, a później głośno przeklina. Connor uśmiecha się kpiąco i spogląda na drogę przed nimi. – Nawet się, kurwa, nie odzywaj.

– A nie mówiłem – dodaje brunet, nic nie robiąc sobie z jego uwagi i sprawia wrażenie wyraźnie z siebie zadowolonego.

– Może lepiej powiedz mi, na jaki chuj znów jedziemy do CyberLife? Przecież byłeś tam z Andersonem i gówno wam to dało? – pyta Reed, odstawiając odkręcony kubek do uchwytu.

– Chcę, żeby przeanalizowali nagranie, które mamy. Może im uda się na jego podstawie określić model tego androida albo dostrzec coś, co ja przeoczyłem. Markus poprosił o pomoc jednego z androidów, które tam teraz pracują, ma nam pomóc.

– No oby – odpowiada detektyw i skręca w stronę mostu prowadzącego na Belle-Isle. Po kolejnej dłuższej chwili ciszy Gavin przenosi wzrok na swoją kawę, co nie umyka uwadze Connora.

– Tak, jest już w porządku – informuje go android, znów unosząc przy tym lekko kącik ust w uśmiechu.

– A pierdol się – mruczy pod nosem Reed i pije kawę. Parkują tuż przy wejściu głównym, a jak tylko wysiądą z samochodu, Reed zatrzymuje się na chwilę i spogląda w górę, na niemal niekończącą się wieżę z metalu i szkła. – Myślisz, że ten, co to projektował, miał jakiś kompleks? – Śmieje się pod nosem, a Connor spogląda na niego chłodno.

– Nie rozumiem jaki? – pyta, gdy ruszają w stronę drzwi, za którymi czeka ochrona.

– Nie, nieważne – Gavin macha ręką i wyciąga odznakę zza paska, a uzbrojony ochroniarz przenosi wzrok na androida.

– Connor model 313 248 317 i detektyw Reed. Jesteśmy z DPD i mamy umówione spotkanie.

– Wierzę, że znasz drogę – mówi ochroniarz, wskazując im przeszklone wejście do środka wieży.

Connor rusza jako pierwszy, nie oglądając się na Gavina, który od razu przyspiesza kroku, by iść obok niego, a nie za nim. Jak tylko przejdą przez drzwi, Reed gwiżdże cicho, przystając w pół kroku i spogląda w górę. Musi przyznać przed samym sobą, że budynek robi tak samo przerażające, jak imponujące wrażenie.

– Posrało tu kogoś... – szepcze sam do siebie, a Connor decyduje się udawać, że wcale tego nie słyszał i kieruje się w stronę wind, przy których miał na niego czekać znajomy Markusa. A gdy drzwi się otwierają, Gavin ma ochotę zagwizdać po raz kolejny.

W jasnej windzie stoi szczupła kobieta, ubrana w wysokie szpilki i garnitur z czarnego połyskującego materiału. Pod marynarką ma koronkową białą bluzkę, a jej jasne niebieskie oczy kryją się za dużymi okularami w transparentnych oprawkach. Kobieta ma asymetrycznie obcięte proste czarne włosy i ciemną czerwoną szminkę, która dopełnia obraz najpiękniejszej istoty, jaką Reed widział w życiu.

more human than human • D:BHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz