Connor otwiera oczy, słysząc głośniejsze niż do tej pory skrzypnięcie łóżka w sypialni. Nie podnosi się na razie z sofy, na której spędził noc, czytając książki posiadane przez Banks, gdy ona spała u siebie. Wczorajszego wieczora nie rozmawiali już o niczym poważnym, dziewczyna była na to zbyt pijana, a on nie chciał pogarszać jej i tak fatalnego nastroju kolejnymi pytaniami. Dlatego postanowił zostawić je sobie na rano, gdy może Orla będzie czuła się trochę lepiej.
– Cześć – szepcze Banks, stając w drzwiach między sypialnią a salonem i uśmiecha się niepewnie do Connora. – Przepraszam za wczoraj...
– Nic się nie stało.
– Dziękuję, że zostałeś – mówi Orla, owijając się ciaśniej cienkim szlafrokiem. – Wezmę szybki prysznic, by wrócić do życia i zaraz przyjdę. Umiesz włączyć ekspres do kawy?
– Tak, jaką pijesz?
– Czarną, dziękuję.
Dziewczyna przebiega pośpiesznie przez salon, a on zauważa odciski jej bosych stóp, które przez chwilę utrzymuje się na brązowych, zimnych panelach podłogowych. Connor wstaje powoli i idzie do niewielkiej kuchni, gdzie robi jej kawę, rozglądając się po prostym wyposażeniu. Banks nie należy raczej do osób, które lubią gotować, nie ma za wiele rzeczy w szafkach, a jej lodówkę raczej wypełniają dania przygotowane przez kogoś innego i gotowe do odgrzania. Jeszcze zanim lampka ekspresu powiadomi go, o tym, że napój jest gotowy, zagląda do jej sypialni. Tak jak ostatnim razem, widzi, że panuje w niej niesamowity rozgardiasz, a na szafce nocnej zauważa jeszcze jedną książkę.
Hank zawsze powtarza, że jest jednym człowiekiem na tym świecie, który ma jeszcze jakieś papierowe egzemplarze, ale jak widać, Banks może z nim konkurować. Co właściwie nie dziwi Connora, a raczej utwierdza go w tym, jak pod pewnymi względami Orla jest podobna do Andersona.
Bierze do ręki tom w skórzanej okładce, od razu wiedząc, że jest to stare, drogie wydanie i czyta drobne złote litery.
"Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?"
Autor: Philip K. Dick
Gatunek: science fiction.
Data wydania: 1998.W obecnym świecie chyba każdy słyszał o tej powieści, więc tym bardziej ciekawi go, czemu Orla czyta ją dopiero teraz. Choć patrząc na stan, w jakim znajdują się strony, jest wysoce prawdopodobne, że nie robi tego po raz pierwszy. Connor kartkuję powieść, upewniając się, że nie zmieni miejsca, w którym znajduje się zakładka i zauważa inskrypcje na pierwszej stronie.
Nigdy nie przestawaj zadawać mi pytań.
E.– Lepiej uważaj, kilka ostatnich stron ledwo się trzyma – mówi Orla, stojąc w wejściu i uśmiecha się do niego lekko. – Ma swoje lata, dostałam ją na dwunaste urodziny.
– To chyba dość wymagająca lektura dla kogoś tak młodego.
– Owszem, ale dzięki niej patrzyłam na świat w zupełnie inny sposób. I dzięki niej nigdy nie przestałam zadawać właściwych pytań. – Dziewczyna wyjmuje mu z rąk książkę i odkłada ją z powrotem na stolik. – Jak tam moja kawa?
Banks z uśmiechem idzie do kuchni, nie porusza się już jednak na boso, ma na nogach czarne skarpetki w ananasy, które sięgają jej niemal do połowy łydki. Dziewczyna nalewa sobie kawę do kubka, widząc, jak Connor idzie z powrotem do salonu i rusza za nim.
Orla staje naprzeciwko niego i chwilę przygryza usta, myśląc, od czego powinna zacząć, w końcu upija łyk kawy i bierze głęboki wdech.
– To wszystko przez to, że Cole nie żyje – mówi, a android mruży oczy, przyglądając jej się uważnie. – Pytałeś o to, dlaczego Hank nie może znieść mojej obecności, dlaczego sądził, że jestem naćpana, dlaczego nie wierzy w ani jedno moje słowo... to wszystko przez to, że on zginął.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...