W łazience jest cholernie duszno, ale Orla nie uchyla okna, tylko stoi naprzeciwko zaparowanego lustra i zaciska dłonie na umywalce. Jest jej niedobrze, bo dociera do niej, że to, co powiedziała dwa dni temu Kamskiemu, naprawdę się ziści. W końcu, choć na trochę się od niego odetnie i skupi na tym, co jest dla niej ważne, na tym, by po prostu żyć.
– Wszystko w porządku? – pyta Connor, pukając do drzwi łazienki, a ona podchodzi do nich i przekręca zamek. Brunet wchodzi do środka i patrzy na jej drobne ciało owinięte kremowym ręcznikiem. – Wstałaś dziś bardzo wcześnie.
– Chyba to dlatego, że tak bardzo chce mieć ten dzień za sobą – odpowiada, wracając przed lustro i przeciera je dłonią. – Może zostaniemy w domu?
– Możesz zostać w domu, nie musisz jechać. Ja muszę. Rozmawiałem z Markusem i oni widzą w tej sytuacji same plusy, Kamski nigdy nie był nieprzychylny ich sprawie, więc mają nadzieję, że tak będzie dalej. Nie rozumiem, co prawda robienia z tego takiej pokazowej pocztówki, ale Markus sądzi, że będzie to miało dobry wpływ na opinię publiczną.
– Bo będzie miało. Markus jest sprytny, doskonale potrafi manipulować mediami – mówi Orla, poprawiając związane włosy. – Powiesz mi coś nowego na temat śledztwa? Macie pojęcie, kto zabił November? Będę dziś rozmawiać z Chloe i...
– Ja z nią porozmawiam. Chciałbym tylko, żebyś odciągnęła wtedy uwagę Kamskiego, może wtedy ona powie mi więcej.
– Nie liczyłabym na to na twoim miejscu, ale jasne. Pomogę ci z nią porozmawiać – odpowiada Orla, uśmiechając się do swojego odbicia w zaparowanym lustrze, gdy złapie w nim jego spojrzenie.
Connor nie chce jej na razie powiedzieć ani słowa o tym, że podejrzewa, że Chloe jest w to wszystko zamieszana. Nie chce na razie powiedzieć o tym nikomu, bo ściągnięcie śledztwa na Kamskiego w takiej medialnie rozbuchanej sytuacji nie przyniosłoby im nic dobrego. Dlatego postanowił najpierw porozmawiać z Chloe w cztery oczy, a dopiero później podzielić się z Gavinem wszystkimi poszlakami łączącymi Kamskiego z tą sprawą.
Na razie mają tylko poszlaki, ale Connor doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tym, co może połączyć i poukładać to wszystko w całość jest właśnie Chloe.
Wychodzą z łazienki i Orla idzie się ubrać. Dziewczyna kopniakiem wpycha pod łóżko sukienkę, którą wysłał jej Kamski i wybiera proste spodnie i elegancką białą tunikę, a gdy skończy się ubierać, dociera do niej, że w domu jest podejrzanie cicho. Idzie do salonu i rozgląda się, nie znajdując ani Harrisona, ani Sumo i wygląda przez okno.
Korzystając z tego, że w końcu nie ma śladu po śniegu, Harry toczy na trawniku nierówną walkę o piłkę z Sumo, a Connor obserwuje ich z boku, stojąc przy samochodzie.
– Zacznijcie się ogarniać, jak mamy dojechać tam na czas – woła Banks, otwierając drzwi. Prowizorycznie wycofuje się do tyłu, gdy pies ze swoimi brudnymi łapami przebiega tuż obok niej. – Wytrzyj go Harry – poucza chłopca i zarzuca na siebie płaszcz. Connor wsiadł do auta i przegląda rzeczy w schowku, więc dziewczyna spogląda na niego z góry. – Czego szukasz?
– Twojej broni.
– Co moja broń miałaby robić w schowku w samochodzie? – pyta Orla rozbawiona, ale jemu ewidentnie nie jest do śmiechu. – Zabrałeś mi ją?
– Tak, tego dnia, jak odkryłem, że w ogóle ją posiadasz. Jeździła ze mną w samochodzie od tego czasu i teraz mam zamiar ci ją oddać.
– Dlaczego?
– Na wszelki wypadek – odpowiada Connor, wręczając jej rewolwer, a ona przytakuje mu i wraca do domu, gdzie chowa ją do jednej ze swoich torebek. Nie widzi sensu wkładania jej do niewielkiej kopertówki, którą bierze dziś, bo ochrona CyberLife i tak przetrzepie ich na wejściu.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...