Hank pije kawę z kubka termicznego w drodze do pracy, rozkoszując się tym, że Connor polubił prowadzenie jego starego samochodu. Anderson planował już od jakiegoś czasu zaproponować mu, by kupił sobie swoje auto, ale z drugiej strony nie ma problemu z tym, by android pożyczał jego pojazd.
Nawet na cały weekend.
– Dlaczego w ogóle jedziesz ze mną do pracy? Nie mogłeś dzisiaj też wziąć urlopu i pojechać wcześniej? – pyta porucznik. – Zamiast tego będziecie dzieciaka ciągnąć po nocy w góry.
– Orla musi dziś coś załatwić, dlatego uznałem, że pojadę do pracy.
– Co jest dla niej ważniejsze niż ten wasz weekend w górach?
– Chce zmienić mieszkanie na większe, w swoim ma tylko jedno łóżko.
– A potrzebuje więcej niż jednego? – mruczy pod nosem Anderson, a Connor spogląda na niego chłodno.
– Tak, jeśli jesteśmy u niej we trójkę, pojawia się problem. Zależy jej, by Harrison miał swój pokój.
– Więc chce zatrzymać dzieciaka?
– Wydaje mi się, że nie tyle chce, ile on nie daje jej wyboru – odpowiada brunet i uśmiecha się lekko. Anderson przytakuje mu, na chwilę zawieszając wzrok na płatkach śniegu opadających na szybę samochodu, zanim Connor włączy wycieraczki i dopiero wtedy dociera do niego, że android kontynuował swoją wypowiedź. – Rozmawialiśmy o tym też w kwestii ślubu...
– Jakiego, kurwa, ślubu? – wybucha Hank, oblewając się kawą, co powoduje u niego kolejną lawinę przekleństw. Connor szybko skanuje temperaturę napoju w kubku porucznika, by mieć pewność, że nie jest ona na tyle wysoka, by zagrozić czemuś więcej, niż jego pstrokatej koszuli.
– Po weselu Markusa zapytałem ją, czy również chciałaby się pobrać...
– Oświadczyłeś jej się, do kurwy nędzy?
– Zapytałem, a ona odpowiedziała.
– Wiem, co odpowiedziała, ale i tak będę miał, kurwa, nadzieję, że to było: zdecydowanie nie. – Hank wzdycha głośno. – Kurwa mać, jaki ty jednak jesteś głupi! Wy się w ogóle nie znacie! Miałeś jakieś spięcie w obwodach, że jej się oświadczyłeś?
– Nie, to wydawało mi się rozsądnym posunięciem w związku z tym, że dzielimy do siebie te same uczucia.
– Więc po prostu to sobie, kurwa, wykalkulowałeś i się oświadczyłeś?
– Tak.
– Kupiłeś jej chociaż pierścionek?
– Pierścionek? Dlaczego? Orla nie nosi pierścionków. – Hank przeklina kolejny raz i chowa twarz w dłoniach, pierwszy raz od ponad roku żałując, że nie zaczął dnia od drinka.
– Dobrze, tylko, kurwa, spokojnie – mówi Anderson i bierze kolejny wdech. – Więc najpewniej ta kretynka nawet nie wzięła tego na poważnie, nie wszystko stracone.
– Czyli powinienem dać jej pierścionek, żeby wzięła mnie na poważnie?
Anderson spogląda na niego, jak na idiotę i ma ochotę wylać na jego plastikowy łeb resztę swojej kawy. Dopiero po kilku kolejnych wdechach zaczyna uświadamiać sobie, że Connor nie zadaje tych wszystkich pytań, by go wkurwić. Tak samo jego zachowanie, czy to wobec niego, czy wobec cholernej Banks, wynika tylko i wyłącznie z tego, że RK800 znalazł się nagle w zupełnie nowej dla siebie sytuacji.
A Hank po raz kolejny czuje się najbardziej beznadziejną osobą do udzielania mu jakichś porad w tej materii.
Hank nie chce tego przed sobą przyznać, ale obiektywnie patrząc na Connora, nie da się ukryć tego, że Orla ma na niego dobry wpływ. Tak samo, jak on na nią. Anderson, jakkolwiek wiele wątpliwości nie miałaby wobec Banks, ta nigdy nie należała do osób niestałych uczuciowo, czy uczuciowych w ogóle. Więc jeśli powiedziała Connorowi "tak", nie zrobiła tego lekkomyślnie, a jej odpowiedź go ucieszyła. Nawet jeśli android nie do końca rozumiał, jak te sprawy powinny wyglądać według wszelkich utartych schematów społecznych.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...