Sprzeczne polecenia ◎ Poniedziałek 7 listopada 2039

729 75 142
                                    

Tym razem nie Shailene, a dźwięk budzika wybudza Orlę ze snu. Kobieta tak samo, jak co rano siada przerażona tym, że może nie znajdować się w swoim nowym łóżku. Banks najbardziej na świecie boi się, że znów znajdzie się w okropnej rzeczywistości zeszłego roku, a ciężkie chmury wiszące na niebie, wcale nie poprawiają jej nastroju.

Kobieta podnosi się z łóżka i z lekkim uśmiechem spogląda na uszykowane wczoraj ubrania, a później znika pod prysznicem. Orla właściwie nie pamięta, kiedy ostatni raz robiła makijaż, ale wmawia sobie, że jest gotowa na każde minimalne poświęcenie, by nie stracić gruntu pod nogami. A stabilność finansowa jest jednak jego dużą podstawą.

Shailene jest zaskoczona tym, że o godzinie dziewiątej jej przyjaciółka pije już kawę przy swoim biurku, ale nie daje tego po sobie poznać i tylko uśmiecha się szeroko.

– Jakieś plany? – pyta blondynka, mierząc Orle wzrokiem, a kobieta w odpowiedzi tylko wzrusza ramionami.

– Wycieczka za miasto. Nowa sprawa.

– To dobrze – uśmiecha się androidka, znikając na chwilę w kuchni, a później wraca do salonu z bajglem przełożonym na talerzyk i stawia go obok Banks.

– Dziękuję, nie musisz jednak codziennie biegać mi po świeże pieczywo.

– Och, daj spokój i tak chodzę rano biegać.

– Po co? – pyta nagle Orla i spogląda prosto na blondynkę. – Przecież niezależnie od wszystkiego będziesz zawsze mieć perfekcyjną figurę i kondycję.

– Bo pozwala mi to oczyścić umysł i też mogłabyś się kiedyś wybrać ze mną. Pomogłoby ci to Orla.

– Pomogłaby mi bardziej butelka rumu – mruczy pod nosem detektyw. – Jednak cóż, pieniądze się nie zgadzają.

– Więc może jednak bieganie, zamiast alkoholu. Jest w końcu za darmo i na twój organizm będzie miało o wiele lepszy wpływ.

– Może wiosną...

– Co robisz po południu? Może wpadłabyś do Jerycha, jest co robić, a masz dobry kontakt z dzieciakami...

– Wszystko zależy od tego, czego będzie dotyczyć sprawa, po którą jadę Lene, ale jak tylko będę mogła, to wiesz, że chętnie.

Orla uśmiecha się pogodnie i zaczyna jeść śniadanie. Czasem Banks wie, że powinna być bardziej cierpliwa i wyrozumiała, a przede wszystkim... ciepła dla Shailene, ale zwyczajnie nie potrafi. Dlatego zachowuje się, jakby miała zaburzenia, zazwyczaj będąc zimna i oschła, by później ją przepraszać i słodzić jej tygodniami, bo wie, że każdą relację można stracić. I to czasem przez jeden głupiutki błąd, ale popełniony w niewłaściwym czasie. Z drugiej strony Shailene jest przy niej od dawna i to przy niej zrozumiała, że jest defektem i co powinna zrobić dalej z tą nagle uzyskaną wolnością. A to w pewien sposób pieczętuje na wieki ich znajomość.

Wspólne traumy, wspólne sukcesy.

– Muszę lecieć do organizacji, czekam na ciebie, jak załatwisz swoje sprawy. – Shailene podnosi się z fotela, a Orla klepie się palcem w policzek i gdy blondynka nachyla się, by ją pocałować, Banks ją obejmuje.

– Wiesz, że cię kocham i nie mam nikogo poza tobą.

– Wiem, powinnaś dlatego coś z tym zrobić.

– Może wezmę sobie psa... – mówi Orla, a jej przyjaciółka wzdycha ostentacyjnie.

– A podobno ludzie potrzebują więcej interakcji niż my, ciekawe...

Shailene zamyka za sobą drzwi i idzie korytarzem, upewniając się, że na pewno ma wszystkie potrzebne jej dziś dokumenty. Blondynka kątem oka zauważa postać wysiadającą z windy i ze wbudowaną sobie zgrabnością, od razu robi krok w lewo, by jej uniknąć.

more human than human • D:BHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz