Czerń i biel ◎ Poniedziałek 7 listopada 2039.

661 73 93
                                    

Trzecia kawa, którą od rana zdążyła wlać w siebie Orla, wcale nie daje lepszego efektu niż dwie poprzednie. A właściwie podbija tylko jej zdenerwowanie przez scysję z Gavinem i dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli dokończy zawartość kubka, zaczną trząść jej się dłonie, więc decyduje go od siebie odsunąć. Banks nie wie nawet za bardzo, co w ogóle jeszcze robi na komisariacie, złożyła swoje zeznania i powinna mieć resztę głęboko w poważaniu tak, jak ma to zazwyczaj, a jednak siedzi tu dalej. Connor poszedł uzyskać informacje o stanie Ellen, a Orla i Hank milczą zawzięcie, jakby ostentacyjnie nie chcąc ze sobą porozmawiać.

– Więc jak wam się razem pracuje? – zagaduje w końcu kobieta, a porucznik obraca się do niej plecami i sięga po tablet.

– Nie zaczynaj nawet.

– Kurwa, chciałam tylko o niego spytać.

– Trzymaj się od niego z daleka Banks.

– Na razie, to ty go ciągle do mnie przysyłasz, każesz mu mnie wozić i...

– Posłuchaj mnie uważnie Orla – mówi ostro Hank, obracając się w jej stronę. – Connor to dobry dzieciak, tak samo, jak ty kiedyś byłaś dobrym dzieciakiem i nie chcę, żeby on...

– Skończył jak ja? No dziękuję kurwa bardzo Hank – odpowiada od razu Orla. – Jakbyś nie zauważył, radzę sobie całkiem nieźle, jakby nie ta pierdolona sprawa nawet byś nie wiedział, że wróciłam do Detroit.

– I może tak byłoby lepiej.

– Oczywiście, że byłoby lepiej – ucina dziewczyna, krzyżując ręce na piersiach.

Powinnam przestać być naiwna, za stara się na to robię. Zawsze wiedziałam, że Hank jest upartym bydlakiem i żaden pieprzony small talk nie ma przy nim żadnego sensu. I tak skończy się on aferą.
Chociaż tu akurat powinnam mieć też sobie trochę do zarzucenia, ale nie będę o tym myśleć dzisiaj.
Pomyślę o tym jutro.

– I co z Ellen? – pyta Orla, gdy tylko Connor podchodzi do nich z powrotem.

– Jutro będzie mogła wrócić do domu...

– Dobrze, w takim razie, jak sprawa jest zamknięta, to ja zbieram się do Jerycha, przekazać informację tej małej i Shailene – mówi kobieta, sięgając po płaszcz.

Hank też wstaje i zarzuca na siebie kurtkę, a Connor przygląda mu się pytająco.

– No co? Banks ma rację, zamknęliśmy sprawę, więc nie mam zamiaru tu siedzieć, tylko jadę coś zjeść.

– Smacznego – odpowiada ciepło Orla i rusza przodem, nie żegnając się z nimi dłużej.

Android chwilę zastanawia się, czy zostać w biurze, ale ostatecznie rusza za porucznikiem, a gdy są już przy bramkach, Hank wzdycha cicho.

– No idź za nią, nie potrzebuję cię w barze i tak nie jesz – mówi chłodno Anderson.

– Nie rozumiem, czemu miałbym iść za Orlą, nie wyraziła przecież chęci, bym jej towarzyszył poruczniku.

– Bo jest kobietą, one nigdy nie mówią wprost. Jak chcesz, to ją dogoń i jak wpłynie jakieś zgłoszenie, to wiesz, gdzie mnie szukać. – Hank idzie w stronę swojego samochodu, a Connor jeszcze chwilę stoi na chodniku nie wiedząc do końca, w którą stronę powinien iść.

W końcu jednak biegnie za dziewczyną, która nie zdążyła odejść zbyt daleko.

– Kazał ci iść ze mną? – pyta Orla, spoglądając na niego chłodno.

– Nie, porucznik uznał, że widzi sensu, bym jechał z nim do restauracji – odpowiada android, patrząc przed siebie. – I chciałem iść z tobą.

more human than human • D:BHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz