Sumo zawsze cieszy się, jak szczeniak na widok Connora, który jest dla niego jasnym zwiastunem długiego spaceru. Dlatego android nigdy nie próbuje się wykręcać od tego przyjemnego obowiązku i mimo środka nocy, zabiera psa na przechadzkę.
Prawdopodobnie, gdyby nie to, że Connor musiał wrócić do domu przed pracą, przegadaliby z Orlą całą noc, bo żadne z nich nie sprawiało wrażenia, że chce się pożegnać. Detektyw jest pod wrażeniem tego, jak szybko przeszła mu złość, gdy tylko Banks powiedziała, że jej relacja z Kamskim rysuje się zupełnie inaczej, niż w pierwszej chwili to sobie założył. Connor czuje też wielką ulgę, mając wrażenie, że może powiedzieć jej o wszystkim, nie obawiając się o jej reakcję.
Jej obecność, jej głos go uspokajają i pierwszy raz od roku, nie czuje się oszukany przez CyberLife, które ustami Amandy wmawiało mu jego wyjątkowość.
Wyjątkowość, którą na wszelki wypadek zaprojektowali w kilkunastu kopiach.
I nawet jeśli zdawał sobie sprawę, że żyjąc tu w Detroit, mieszkając z Hankiem, chodząc do pracy, jest w jakimś stopniu niepowtarzalny, tak dopiero wczoraj wieczorem poczuł się naprawdę... wyjątkowy. Dlatego, że właśnie takim postrzega go Orla.
Po powrocie do domu zaczyna się szykować do pracy, starając się zachowywać, jak najciszej. Kilka dni temu kapitan Fowler kazał Hankowi wybrać choć trochę zaległego urlopu, dlatego Connor stara się go nie budzić, gdy zbiera się na posterunek. Korzystając z nieobecności Andersona i chwilowego braku poważnych spraw, którymi mogliby się zająć, skutecznie nadrabia całą papierkową robotę, której Hank tak szczerze nienawidzi, a która jemu zajmuje o wiele mniej czasu. Po roku pracy na posterunku Connor może szczerze przyznać, że dobrze się tu czuje, nawet jeśli nie określiłby swoich relacji ze wszystkimi pozostałymi detektywami jako pozytywnych, to doskonale zdaje sobie sprawę, że to całkiem ludzkie. Nie być lubianym i nie lubić wszystkich wokół.
Koło południa pracę przerywa mu wiadomość od Orli, która wyraża głęboką potrzebę napicia się dużej ilości kawy, najlepiej zaraz, zwalając winę za ten stan całkowicie na niego i jego wczorajsze późne pojawienie się u niej w mieszkaniu. Connor uśmiecha się lekko, odpisując jej w jak najmniej zdawkowy sposób, że jest zajęty i zadzwoni wieczorem.
Gavin pojawia się przy jego biurku, sprawiając wrażenie, jakby coś niezwykle go rozbawiło i opiera się, uśmiechając się do Connora.
– Banks? – pyta Reed, wskazując na telefon, który właśnie odkłada android.
– Nie jest to w żadnym stopniu twoja sprawa – odpowiada spokojnie, nie odrywając wzroku od ekranu przed sobą.
– Wiesz, spotkałem wczoraj wieczorem Chrisa w pubie i...
– Złożę mu wyrazy współczucia, jak go zobaczę. To musiało naprawdę zepsuć mu się wieczór – wchodzi mu w słowo Connor, a Gavin łapie jego krzesło, by android na niego spojrzał. – Tak? Jestem trochę zajęty, a nawet jakbym nie był, to mówiąc całkowicie szczerze, nie mam najmniejszych podstaw, by prowadzić z tobą rozmowę na jakikolwiek temat.
– Och, ja tylko chcę ci dać przyjacielską poradę durna puszko, więc lepiej posłuchaj. Panienki takie, jak Banks raczej się nie zmieniają, więc nie rób sobie nadziei... – Connor podnosi się z krzesła, stając naprzeciwko Reeda, który tylko uśmiecha się trochę szerzej. – No tego się nie spodziewałem, wkurwia cię, jak o niej mówię?
Android spogląda na niego, nie okazując żadnych emocji i chce po prostu go wyminąć, wychodząc zza biurka. Dość szybko nauczył się, że Gavin jest osobą, która rozpaczliwie wręcz poszukuje atencji i tym, co sprawdza się w jego wypadku najlepiej to po prostu brak jakiejkolwiek reakcji. Reed jednak tym razem jednak nie odpuszcza i zastępuje mu drogę, a większość osób obecnych na posterunku przygląda się z uwagą całemu zajściu.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanficOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...