Daleko od sprawiedliwości ◎ Środa 7 - czwartek 8 marca.

255 40 74
                                    

Na korytarzach CyberLife panuje idealna cisza, której nie przerywa już nawet cichy szloch Orli. Brunetka siedzi na podłodze oparta o szklaną ścianę i niemal mechanicznie gładzi po jasnych włosach chłopca, który leży obok, z głową na jej kolanach. Banks zdążyła się uspokoić, gdy Chloe przyniosła jej herbatę i obiecała, że Elijah zrobi wszystko, by pomóc Connorowi. A co by nie mówić, Orla nie miała na świecie już nikogo więcej, komu mogłaby zaufać, więc całe swoje pokłady nadziei położyła w Kamskim.

Dlatego teraz siedzi, patrząc pustym wzrokiem w ścianę naprzeciwko siebie. Nawet jeśli zdaje sobie sprawę z tego, że powinna porozmawiać z policją, powinna porozmawiać z Markusem i przede wszystkim z RK900. Ma naprawdę wielką ochotę zapytać go, czy poczuł cokolwiek, widząc jej rozpacz, bo ona naprawdę kolejny raz w swoim życiu nie chciałaby czuć absolutnie nic.

Elijah wychodzi z sali i spogląda na Orlę, na jej jasnej tunice dalej widoczne są ślady błękitnej krwi, ale przynajmniej przestały drżeć jej dłonie. Siada obok niej na podłodze i unosi ramię, a ona opiera głowę na jego torsie.

– Jeśli masz dla mnie złe wieści... – zaczyna mówić cicho Banks, a on bierze głęboki wdech i kręci głową. – Proszę Elijah, ja nie zniosę złych wiadomości.

– Kula trafiła dość precyzyjnie, uszkodziła kilka biokomponentów naraz, w tym jeden z ważniejszych ośrodków systemowych, ale wygląda na to, że udało mi się wszystko naprawić. – Orla unosi na niego zaskoczone spojrzenie, a Elijah uśmiecha się pewnie. – Musisz pamiętać, że jestem geniuszem. Nigdy we mnie nie wątp.

– Więc wszystko będzie dobrze?

– Wygląda na to, że tak. Jednak to się dopiero okaże, gdy uruchomimy ponownie wszystkie systemy. Przy ośrodku zapisu danych było spięcie, więc jego pamięć może mieć lekkie glitche, ale tak, jak mówiłem. Okaże się to dopiero gdy go obudzimy.

– Kiedy? – pyta Orla, a z sali wychodzi Chloe i spogląda na nich z góry, uśmiechając się lekko.

– Elijah, rozmawiałam z kierowcą i... – Zaczyna mówić blondynka, ale Kamski spogląda na nią chłodno. Dziewczyna przytakuje mu i wraca do sali.

– Jutro. Dziś pojedziemy do domu – mówi Kamski, wstając powoli. – W razie czego u siebie jestem w stanie sprawdzić wszystkie jego systemy.

– Dobrze, dobrze. Potrzebuję drinka – odpowiada Orla i budzi Harrisona, który spogląda na nią zaspany. – Wszystko będzie dobrze – dodaje, patrząc na chłopca, który uśmiecha się lekko. – Zadzwoniłam do Shailene, która zabierze cię do domu robaczku, musisz się zająć Sumo, a ona z tobą zostanie. Dobrze?

– Nie – odpowiada oburzony chłopiec. – Nie, ale przecież nie mam tu nic do powiedzenia.

– Hej! Opieka nad psem to prawdziwa odpowiedzialność – mówi Elijah, podając Harrisonowi rękę, by pomóc mu wstać.

– Wiem... – Orla uśmiecha się do Kamskiego, gdy ma pewność, że chłopak tego nie widzi i ruszają korytarzem.

Wychodzą z CyberLife bocznym wyjściem, tak by mieć pewność, że nie natkną się ani na policję, ani na dziennikarzy. Shailene stoi oparta o swój samochód, przebierając nerwowo nogami, a na widok Orli od razu biegnie w jej stronę. Banks przytula się do swojej przyjaciółki, czując, że zaraz zacznie płakać, ale ostatkiem sił, się przed tym powstrzymuje.

– Przepraszam, przepraszam za wszystko, co powiedziałam. Wiesz, że tak nie myślałam i zdaje sobie sprawę, że to wszystko moja wina, że jestem chujowa i... – mówi Banks, ale Lene przerywa jej, kręcąc głową.

– Nieważne, naprawdę nieważne – odpowiada blondynka i ściska ją po raz kolejny. – Będziemy mieć czas, by o tym porozmawiać, jak wszystko się uspokoi, Orla.

more human than human • D:BHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz