Orla nie ma pojęcia, które z nich jest bardziej przerażone. Zna swój strach, wie, jak to jest panicznie bać się o bliskich i być świadomym tego, że można ich stracić w ułamku sekundy. Connor jeszcze nie, a na pewno nie tak jak jest teraz. Obserwuje uważnie jego profil, gdy mkną autostradą z powrotem do Detroit, nie mówiąc ani słowa. To, co się dzieje, dla nich obojga jest największą burzą, jakiej doświadczyli w życiu. Dla nich obojga Hank był tym jedynym stabilnym elementem, którego nie mogło zabraknąć.
Na parkingu szpitala Orla zaczyna szukać wzrokiem Shailene i daje znać Connorowi, by ten poszedł już na górę, a ona zaraz do niego dołączy. Jej przyjaciółka wysiada z samochodu i biegnie uściskać, Banks, która w jej ramionach jest o krok od tego, by się rozpaść na kawałeczki.
– Nie chcę jechać – upiera się Harrison, a Orla kuca przed nim i spogląda mu prosto w oczy.
– Ja też nie chcę, żebyś jechał z Lene, ale szpital pełen zdenerwowanych policjantów to nie miejsce dla ciebie – odpowiada i całuję go w czoło. – Zadzwonię, jak tylko będziemy coś wiedzieć.
– Dobrze, będziemy u mnie – zapewnia ją Shailene i jeszcze raz przytula się do niej.
Orla wbiega do szpitala i od razu rzuca się w stronę windy. Na korytarzu przy intensywnej terapii czeka na nią pół wydziału policji, ale jej wystarczy jedno spojrzenie na Connora, by wiedzieć, że jest źle.
– Ben? – pyta, siląc się na zachowanie spokoju, ale drżenie jej dłoni, aż za dobrze zdradza jej prawdziwy stan. – Jeffrey?
– Hank był już po pracy, Chris stwierdził, że go podrzuci do domu, ale dostaliśmy zgłoszenie od North. Martwiła się o samochód, który pojawił się na ich podjeździe i w którym nie było nikogo, dziewczyna ma głowę na karku, bo zadzwoniła do Markusa, żeby trzymał się z daleka od domu, a później poszła do piwnicy i dopiero nas powiadomiła. Jako że chodziło o nich to Hank i Chris przyjęli zgłoszenie, jak tylko podjechali na miejsce, samochód wyleciał w powietrze – mówi kapitan Fowler, nie spuszczając wzroku z drobnej dziewczyny naprzeciwko siebie. – Chris jest stabilny, ma wstrząs mózgu i połamane żebra, ale będzie cały. Hank jest operowany, ale lekarze mówią tylko, że stan jest ciężki.
Orla zaczyna drżeć, więc Connor podchodzi do niej i kładzie jej rękę na ramieniu, a ona przytula się do niego, próbując się uspokoić.
– Nie wiadomo czyj to był samochód? – pyta Connor, swoim do bólu pragmatycznym głosem, ale migotanie diody na jego skroni doskonale obrazuje to, jak wiele emocji zalewa aktualnie jego oprogramowanie.
– Gówno na razie wiemy, dopiero wszystko sprawdzamy – odpowiada kapitan, obserwując, jak android odsuwa się delikatnie od Banks i zaczyna chodzić nerwowo po korytarzu.
– Mógłbym tam pojechać, ja szybciej bym przeanalizował, co tam dokładnie się stało, jaki był to model samochodu i...
– Dzieciaku, weź usiądź i poczekaj – upomina go chłodno kapitan, a Connor przytakuje i posłusznie zajmuje miejsce na jednym z plastikowych krzesełek, a Orla od razu siada obok niego. – Przynieść ci kawę, Banks?
Dziewczyna przytakuje zdecydowanie i odprowadza ich wzrokiem. Kolejne kilka godzin po prostu czekają, większość czasu w milczeniu, poza krótkimi momentami, gdy Orla wychodzi na papierosa i zamienia kilka zdań w Fowlerem. Kubki kawy, które zdążyła opróżnić, wcale nie pomagają, jej dłonie i tak trzęsą się w niemym przerażeniu, a wszystko, co bierze do ust, traci smak i zmienia się w bryłę lodu, gdzieś w okolicy żołądka.
Dziewczyna w tej chwili jednak oddałaby wszystko, by móc podzielić się myślami i uczuciami z Connorem, nie potrafi jednak rozgryźć jego jak zawsze spokojnego oblicza i jedyne czego pragnie, to świadomości, że ktoś podziela jej koszmarny strach.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...