Trasa marszu, który ma się odbyć Woodward Avenue w rocznicę demonstracji, jest długa, a przy ujemnej temperaturze na pewno nie będzie należała do przyjemnych. Jednak tysiące osób, które przybyły tu dziś nie przejmują się tym w żaden sposób. Ta rocznica ma mieć historyczne znaczenie, ma przypieczętować rok trudnego chwilami pokoju, który został zapoczątkowany demonstracją na Hart Plaza.
Orla jest zaskoczona tym, ile ludzi pojawiło się dziś wśród maszerujących, w końcu jeszcze niedawno dałaby sobie rękę uciąć, że zalicza się do niemal nieistniejącego już podgatunku. Do osób, które mają serca i rozumu, trochę bardziej otwarte na cierpienie innych. Dziś jednak na własne oczy widzi, że coś naprawdę się zmieniło, że wyzwolenie się andoridów otworzyło też oczy dużej części społeczeństwa.
W końcu o to walczył Markus i jego przyjaciele, o równość, nie o władzę.
Dziś na szczęście już nikt nie musi krzyczeć o równych prawach, dziś raczej wszyscy wolą iść w ciszy, myśląc o tym, ile ta walka kosztowała. I o tym, że wcale nie jest jeszcze zakończona.
Może androidy miały swoje ugrupowanie w senacie i prawie wszystkie te same prawa, ale czeka ich wszystkich, jako społeczeństwo jeszcze długa droga. Jednak dziś Banks ma poczucie, że im się uda.
Connor idzie obok niej, zachowując taką samą ciszę, jak Orla. Shailene na początku próbowała nawiązać z nimi rozmowę, ale zrozumiała, że nie znajdzie dziś podatnego gruntu, dlatego dość szybko ulotniła się do przodu, gdzie szli jej przyjaciele z Jerycha.
– Dziękuję, że jesteś tu ze mną – mówi Orla, podnosząc wzrok na Connora. – Nawet jeśli powinieneś iść z przodu z Markusem i North, jesteś w końcu bohaterem i tam jest twoje miejsce.
– Nie. Nie jestem bohaterem – odpowiada od razu brunet, patrząc przed siebie, na tych wszystkich ludzi maszerujących w ciszy. – I uważam, że jestem we właściwym miejscu.
Banks uśmiecha się lekko, na tyle na ile pozwala jej dzisiejsze zdenerwowanie. Od rana jest przekonana, że nie uda jej się wytrwać do końca, bez rozpłakania się, choć na razie trzyma się naprawdę dobrze. Nawet jeśli jej umysł nie potrafi skupić się na rzeczywistości, na tym, że jest dobrze, że wszystko w końcu będzie dobrze, a cały czas funduje jej przegląd wszystkiego, co straciła.
Gdy docierają do Hart Plaza, ktoś zaczyna śpiewać, Orla nie potrafi określić, z której strony płynie do niej melodia, ale od razu zaczyna jej wtórować. Rok temu, gdy leżała w łóżku słyszała echo komunikatów telewizyjnych, słyszała, jak Markus i reszta niedobitków, w ostatnim tchnieniu nadziei zaczęli śpiewać.
Hold on just a little while longer
Hold on just a little while longer
Hold on just a little while longer
Everything will be alright
Everything will be alrightConnor spogląda na Banks, która idzie obok niego i od razu dostrzega, że po policzkach dziewczyny płyną łzy. Gdy ją poznał, nie powiedziałby za nic, że należy ona do osób uczuciowych, czy sentymentalnych, w końcu żadna poszlaka na to nie wskazywała. Jednak teraz nie może wyjść spod wrażenia tego, jak wiele emocji może mieścić się w kimś tak drobnym.
Sing on just a little while longer
Sing on just a little while longer
Everything will be alright
Everything will be alrightOrla nie próbuje nawet kryć swoich łez, gdy wyczuwa, że Connor nie spuszcza z niej wzroku i też podnosi na niego spojrzenie. A później bez słowa sięga po jego dłoń i zaciska na niej rękę w wełnianej rękawiczce. Mimo tego, że brunet nigdy wcześniej nie znajdował się w takiej sytuacji, ma przeczucie, co dokładnie powinien zrobić i splata ich palce, chcąc tym prostym gestem dodać dziewczynie otuchy. Banks powoli uspokaja się i na ułamek sekundy opiera czoło o jego ramię, nie mówiąc ani słowa, tylko dalej nucąc piosenkę o pokoju.
CZYTASZ
more human than human • D:BH
FanfictionOrla Banks posiada niezwykle krytyczne zdanie o społeczeństwie, talent do pakowania się w kłopoty oraz sporo tajemnic. Dlatego dobrze się składa, że na posterunku policji w Detroit może liczyć na pomoc, chociaż jednej przychylnej jej osoby. Zwłaszc...