W poniedziałek gdy przyszłam do domu i mówię, że jadłam w szkole to moja mama wyskakuje z pizzą i mówi, że mi zostawiły tyle i więcej nie ma, a rano jakoś niby mało wzięłam. Mogłam odmówić. W każdym razie zaraz tam dodam po prostu kalorie do bilansu, ale na szczęście nie ma ich aż tak dużo.
Wczorajszy dzień był bardzo udany (pisze to następnego dnia). Zjadłam naprawdę mało w porównaniu do tego co mogłam zjeść. Na śniadanie skubnęłam ociupinkę makaronu z tuńczykiem, ale to była naprawdę znikoma ilość.
Obiad musiałam zjeść w domu, ale było dużo warzyw więc jadłam głównie je, plus trochę ryżu i kurczaka. W dodatku w tym tygodniu joga była właśnie we wtorek więc jeszcze mniej wychodzi. Było już bardzo późno jak wróciłam z zajęć, ponieważ miałam kolejną wizytę u lekarza i na jogę poszłam na późniejszą godzinę. Pani prowadzi po prostu dwie grupy i można zawsze przyjść kiedy się chce. Także w domu byłam o około 22:30, bo się jeszcze trochę przedłużyło nawet. Jak tylko mogła to umyłam się i poszłam spać.
Zauważyłam kilka siniaków na nogach. Najwięcej na lewym kolanie i udzie. Nie wiem skąd się tam pojawiły, ale cieszę się z nich. Bardzo lubię widok śladów bólu...? Nie wiem jak to określić, w każdym razie lubię je. Kiedyś sama robiłam sobie siniaki, ale mama je zauważyła i gdyby nie zniknęły to zaniepokoiłaby się. Były naprawdę duże. Uwielbiam też patrzeć na swoje blizny. To takie przyjemne uczucie. Tym bardziej, gdy mam świadomość, że nikt o tym nie wie.
Aktualnie siedzę w szkole przed pierwszą lekcją i bardzo nie chcę tutaj być. Czekają mnie dwa polskie i już czuję to znudzenie. No cóż.
Waga 60,8kg
Bilans
308kcal
Ćwiczenia - 170kcalPozwolicie, że nie będę wypisywać wszystkich posiłków dokładnie.
Życzę wam miłego dnia.