Krótko i na temat. Sobota, niedziela i poniedziałek, czyli dni wolne, a w dodatku w każdy z tych dni zjadłam rogala marcińskiego. Mają one przerażającą ilość kalorii. Gdyby je pominąć to nie byłoby aż tak źle, ale no cóż. Stało się.
Dzisiaj też było okropnie, bo chyba przez to, że poprzednie dni były takie... Jakby to powiedzieć, obfite w jedzenie, to wieczorem złapał mnie napadzik. Ech... Kolejnym powodem może być zjedzenie mało na obiad. Jak nie jem w ogóle to nie ma takiego problemu, ale jak już coś skubne to potem leci.
W sumie to dużo się ostatnio działo u mnie, ale też nie chce mi się pisać. Najważniejsze dla mnie jest chyba to, że wreszcie mam pianino cyfrowe i mogę codziennie ćwiczyć.
Waga 61,0kg
Obawiam się, że jutro będzie gorzej.
Bilans to porażka przez ten napad. Jadłam głównie słodkie rzeczy, w tym czekoladę, na którą teoretycznie mam uczulenie. Nie wiem. Może około 2000kcal? Mam nadzieję, że mniej, ale naprawdę nie potrafię tego stwierdzić.
Nienawidzę szkoły. Najgorszy jest polski. Nie chcę myśleć o tym, że jest obowiązkowy na maturze, ale cały czas mam to w głowie.
Dobranoc 💜
Dam z siebie jutro wszystko, obiecuję.