18 (+)

281 20 2
                                    

Od wczorajszego wieczoru pilnuje Mariki, żeby nie wyszła nigdzie z domu. Jest jedenasta i robię dla nas śniadanie.
O dziwo, że żadne z nich jeszcze nie zeszła. Dzieci zazwyczaj dawno już by biegały i było by słychać ich w całym domu, a tu cisza. Jedyne co słychać to grający telewizor w salonie.

***

Trzydzieści minut później

- Isabella, mówiłam , żebyś nie zakładała spodni na głowę

Czyli już wstali.

- Cholera, Nicolas ubierz się wreszcie, a nie biegasz po całym pokoju.

Zaczęłam się śmiać

- Nie śmiej się Lauren ! Tylko chodź pomóc, bo zaraz oszaleje ! - krzyknęła

- To są twoje dzieci i powinnaś sobie poradzić.

- Ta powinnam, ale sobie nie radze i dlatego chce żebyś mi pomogła.

- Jak byś się nimi więcej opiekowała to by się ciebie słuchały.

- Wiesz, że pracuje i nie mogę na razie się nimi zajmować.

- Mogła byś wraz z Karlą zrobić sobie wolne i poświecić im czasu.

- Jak skończę pisać piosenki to w tedy będę miała wolne. Jeszcze dwa tygodnie.

- Jak chcesz. Siedzisz w nocy i się męczysz. Widać to, że ledwo trzymasz się na nogach.

- Nieprawda. Czuje się świetnie.

- Nie będę się z tobą o to kłóciła. Rób jak chcesz, ale nie proś mnie o pomoc, bo nie pomogę tobie. - odwróciłam się i wyszłam.

Mogę pomóc, ale bez przesady. To są jej dzieci i ona powinna je wychować i dać sobie rade, a nie mnie wołać.

***

Marika przez półgodziny męczyła się z ubraniem dzieci. Wiem, że może być raz dobrze raz źle. Nawet Karla ma więcej czasu niż ona. Chociaż też pisze piosenki. Miała na głowie sprawę ze szkołą. Marika przez dwa lata siedziała w domu i pilnowała dzieci to i tak oni jej nie słuchają. Mnie i Karli najbardziej posłuchają. 

Wracając Karla od dłuższego czasu planuje pewną rzecz, która musi się udać.

- Jesteśmy! - krzyknęła Dinah

Czy ona nie może chociaż raz być cicho.

- Zamknij się - wysyczałam

- Spokojnie Jaguar. Już jestem cicho. - podniosła ręce w geście obrony.

- Karla - spojrzałam na dziewczynę - Wszystko zrobione ? - spytałam

- Muszę tylko jedną rzecz dodać do naszego pokoju i będzie git. - uśmiechnęła się. 

Widać,  że jest zadowolona ze swojej pracy.

Pov Karla

Od wczoraj wieczora siedziałam w moim i Mariki nowym domu. Był remontowany przez dwa tygodnie. Wczoraj raptem musiałyśmy pomalować ściany i złożyć meble u dzieci w pokojach. Oczywiście przez  te tygodnie miałyśmy pomoc. Zajęło nam to całą noc, ale było warto. Brakuje dwóch rzeczy, ale dopiero będzie później.

***

Cztery godziny później

Po umyciu i ubraniu się poszłam do mojego i Mariki pokoju. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam, jak dziewczyna stoi przed szafą w samej bieliźnie.

Tak kusząco wyglądała, że chętnie wszystkie plany porzuciła bym i wzięłabym ja tu i teraz.

Podeszłam do czarnowłosej i objęłam  ją w pasie.

- Jesteś piękna, wiesz? - zaczęłam składać mokre pocałunki na jej szyj. Odchyliła głowę do tyłu tak, żebym miała więcej miejsca. Oczywiście wykorzystałam to. Położyłam ręce na jej biodrach.

- Szykuj się  słoneczko. - pocałowałam ją w policzek i wyszłam z pokoju.

Jeszcze usłyszałam ciche ''zemszczę się,,

523 słów

New life for Marika and KarlaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz