31. (+)

260 19 2
                                    

- Camila! - krzyknęła Kubanka 

Nie minęła chwila, a dziewczyna stała koło siostry.

- Co się stało?

- Twoja dziewczyna rodzi - powiedziała szybko

- Kurwa, akurat teraz. Przecież jest jeszcze półtora miesiąca.

- Wezmę potrzebne rzeczy i przyjadę do was, a wy już jedźcie. Dziewczyny sobie poradzą.

Pov Camila

Od trzech godzin siedzimy sama przed salą. Kazałam pojechać Karli do domu, żeby pomogła dziewczyną. Niestety pielęgniarki kazały mi wyjść. Pojawiły się jakieś komplikacje i to nie małe prze to, że jest trzydziesty tydzień. Bardzo denerwuje się. W pewnym momencie wyszła pielęgniarka. Szybko wstałam i podeszłam do niej.

- I jak? - spytałam

- Przepraszam, nie mamy czasu.

- Proszę powiedzieć, czy wszystko dobrze.

- Jest mały problem, ale lekarze dają rade. - I poszła

Kurwa boje się. Cholernie się boje. A co jak pójdzie coś nie tak i stracę którąś z nich. Nie chce tego. Poczułam, jak po moich policzkach lecą łzy.

- Ej nie płacz - usłyszałam za sobą głos, znany głos od zawsze. Przetarłam oczy ręka i spojrzałam na osobę, a raczej osoby, które stały przede mną. Karla, Marika, Dinah, Normani i Ally wraz z dziećmi przyszły tutaj.

- Co z urodzinami? - spytałam się

- Jak widać skończyły się. - Marika uśmiechnęła się i usiadła koło mnie. -  Będzie dobrze Mila. Jesteśmy z wami

----

Pięć godzin później

W szpitalu jesteśmy już osiem godzin. Niespodziewanie z sali wyszła pielęgniarka.

- Może Pani wejść - powiedziała uśmiechnięta.

Wstałam i podeszłam do drzwi. Za nim weszłam zatrzymałam się i odwróciłam się do wszystkich.

- Jak chcecie możecie wejść razem ze mną. - powiedziałam uśmiechnięta.

Wszystkie wstały i podeszły do mnie niepewnie. Marika i Karla trzymały bliźniaki na rękach. Weszłyśmy do sali. To co zobaczyłam było tak piękne, że nie mogła opanować się i po moich policzkach poleciały łzy. Oczywiście to było ze szczęścia. Nie zdążyłam podejść do mojej dziewczyny, a dostałam małą kruszynkę. Wraz z dziewczynką podeszłam do Lauren. Ona trzymała jeszcze dwie małe księżniczki. Kiedy dowiedziałyśmy się, że będziemy miały bliźniaki, a potem okazało się, że trojaczki. Na początku byłam w szoku, a potem byłam tak szczęśliwa, jak nigdy dotąd.

- Ciociu, kto to jest? - spytała Bella

- Wasze kuzynki - odezwała się cicho Lauren.

- Mogę usiąść - spytała i spojrzała się raz na mnie, a raz na Marikę i Karle.

- Ciocia jest zmęczona. Lepiej, żebyś na razie nie męczyła Lauren. - odezwała się Marika.

- Nie słuchaj mamy. Wskakuj - powiedziała Lauren.

- Pomożesz ? - podniosła rączki w stronę Mar.

Dziewczyna podeszła i posadziła córek.

-  A mnie też posadzisz? - To samo zrobił Nico.

- Są takie słodkie - uśmiechnęła się Isabella

- Nieprawda - odezwał się Nico - Są takie pomarszczone.

- Skarbie, są małe. Też taki byłeś - podeszła do niego Karla.

- Nieprawda. Byłem bardzo ładny. - Wszyscy się zaśmiali.

- To teraz powiedzcie nam, jak dacie tym słodziakom imiona. - Odezwała się Ally, która od samego początku była cicho.

Spojrzałam na Lauren. Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Gdy dowiedziałyśmy się, że będziemy miały bliźniaczki to zaczęłyśmy już myśleć o imionach i postanowiłyśmy, że każda z nas wymyśli jedno imię, a po ostatnim spotkaniu u Hailey miałyśmy debatę i wymyśliłyśmy wspólnie.

- Więc tak - pierwsza odezwała się Lauren. - Rachel - pokazała na Dinah, która trzymała dziewczynkę.

- Rebece trzymam ja - powiedziałam - Rosalie trzyma Lauren.

- Nie wiem jak wy, ale ze mną będzie mały problem - uśmiechnęła się do nas Dinah

- Dlaczego?

- Bo rozpoznać je będzie dla mnie problemem. - zaśmiała się

- Serio? - odezwała się sarkastycznie Marika - Nie dziwi mnie to - przewróciła oczami.

- Daj spokój.

- Wiesz, Lauren. Przez dobre trzy lata miała problem z rozpoznaniem nas i teraz też się czasami myli.

- To nie była moja wina, że jesteście swoimi klonami.

- Ta. Tylko każda z nas ma inny charakter.

- Minimalnie się różnicie. Aż tak tego nie widać.

- Dobra dość - powiedziałam - Jak chcecie się kłócić to wyjdźcie stąd.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale musimy wziąć dziewczynki na kolejne badania. - powiedziała pielęgniarka.

Położyłyśmy maleństwa na miejsce i pielęgniarki wzięły je na badania. 

690 słów

New life for Marika and KarlaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz