36 (+)

241 18 4
                                    

Środa godzina trzynasta

Właśnie czekamy na Rob'a. Ma dla nas niespodziankę odnośnie tour busa.

- Hej wszystkim - przywitał się menadżer - gotowi?

- Co taki uradowany? - spytała Bella

- Wiesz słońce, nie trzeba mieć powodu, żeby mieć dobry humor. A tak poza tym mam niespodziankę dla was.

- Jaką? - spytały dzieci

- Niespodzianek się nie mówi. Dobra, a teraz odwróćcie się.

- Po co? - spytała DJ

- Jak się odwrócisz to się dowiesz Jane - wyszczerzył się

- Na trzy i odwracamy się - powiedziałam
- Raz, dwa, trzy - i odwróciłyśmy się

- I jak wam się podoba?

- O mój Boże ! - powiedziałyśmy się

- Wiedziałem, że wam się spodoba.

- Jest mega - odezwałam się

Jest to duży brązowo - czarny tour bus.

- A teraz chodźcie do środka. Otworzył drzwi i poszedł pierwszy.

- Więc tak, wszystkie siedzenia są ze skóry. W lewym rogu jest kuchnia. Kanapa po prawej zmieści siedem osób. Oczywiście się ona rozkłada.

- Następna jest pierwsza sypialnia.

- Potem jest łazienka. Mała bo mała, ale jest.

- I druga sypialnia ze szafą. Jest to ostatnie pomieszczenie.

- Sami wybierzecie sobie miejsca do spania, ale jak dowiem się, że krzyczałyście to się dowiem.

- Dla mnie jest super. - powiedziałam

- Dogadamy się. Nie jest tak jak ostatnim razem - odezwała się Karla

- Wiesz o tym, że architekt zawiódł. Od razu zwolniłem go, więc to nie ta sama osoba robiła to cudeńko.

- Nie wnikajmy już w to - Karla przewróciła oczami.

***

Właśnie wracamy do domu. Dzieci jak zwykle. Dzieci znowu marudziły.

- Karla zatrzymaj się - powiedziałam

- Po co? Coś się stało? - spytała

- Chce się przejść sama. Zatrzymaj się - powiedziałam uniesionym głosem. Zrobiła to co powiedziałam.

- Daj znać jakby coś się działo.

- Nie będzie potrzebne - zamknęłam drzwi i poszłam.

Od dobrych trzydziestu minut chodzę sobie po parku. Nie chce wracać do domu, ale muszę. Za nim to zrobię weszłam do sklepu. Kupiłam dwie setki i cole. Wszystko wypiłam po drodze do domu. Mam dość wszystkiego. Stres zżera mnie coraz bardziej. Coraz bliżej trasy i boje się, że coś się skopie. Boje się o dzieci. Chce poświecić im, jak najwięcej czasu po koncertach, jak i przed, ale wiem, że mogę być zmęczona po nich, a przed nimi będzie dużo rzeczy do zrobienia. Lubie śpiewać i od zawsze marzyłam o tym, ale patrząc na to z drugiej strony brakuje mi sił. Skończyłam płytę, teraz trasa, a potem biorę wolne na jakiś czas. Oczywiście w wolnym czasie mogę pisać piosenki, ale na pierwszym miejscu będą dzieci i Karla, a potem pisanie. Do tego dochodzą koszmary. Mam je po wypadku rodziców.

Wracając, po drodze do domu weszłam jeszcze raz do sklepu i kupiłam to samo co za pierwszym razem. Muszę uspokoić myśli i rozluźnić się.

Patrzę na telefon trzydzieści nieodebranych połączeń od Karli, Camili i Ally i dziesięć wiadomości od Mani, DJ i Tay. Było po dziewiątej wieczorem, czyli nie ma mnie od czterech godzin.

***

Stoję przed drzwiami i dzwonie dzwonkiem. Jak kto ja zapomniałam kluczy ze sobą. Chociaż patrząc na mój stan nie dała bym rady ich otworzyć. Po niecałych pięciu minutach otwiera mi Ally.

- Heej krasnalku - śmieje się

Nie zwracając na nią uwagi idę chwiejnym krokiem do salonu.

Pov Karla

Było po dziewiątej, a Mariki dalej nie ma. Nie odbiera, nie pisze, a ja coraz bardziej się martwię.

W pewnym momencie ktoś dzwoni do drzwi. Chciałam już wstać, ale Ally mnie wyręczyła.

- Jeestem - usłyszałam przy wejściu do salonu Marikę. Ledwo trzymała się na nogach.

- Kurwa - wstałam wkurwiona z fotela i podeszłam do niej - dojebało tobie do reszty! - zaczęłam wydzierać się na nią. Dobrze, że dzieci nie ma tutaj.

- Ze mną wszystko dobrze - wyszczerzyła się.

Złapałam ją za ramię i zaprowadziłam ją do sypialni.

- Zaraz wrócę, a ty się masz przebrać.

- A ty nie możesz - poruszała dwu znacznie brwiami.

Bez komentarza wyszłam z pokoju. Musiałam ochłonąć. Jak bym wiedziała, że tak to się skończy to bym na to nie pozwoliła. Po jakimś czasie wracam do pokoju. Tak myślałam, że się tak skończy eh - podeszłam do niej. Zaczęłam ją przebierać, bo musiała zasnąć. Zostawiłam ją w dolnej części bielizny. Założyła jej bluzkę i przykryłam ją kołdrą. Położyłam kolo niej miskę na wszelki wypadek. Po ostatniej akcji wolę, żeby miała ją przy sobie.

Po wszystkim idę do dziewczyn. Gadałyśmy sobie przez długi czas dokąd Lauren nie odezwała się, że zbiera się do domu.

755 słów

New life for Marika and KarlaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz