39. (+)

242 21 4
                                    

Trzy godziny później

Cały dom posprzątany. Normalnie lśni. Ciekawe za, ile będzie Karla. Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer Camili i napisałam do niej smsa.

,,Za ile będziecie?"

Na odpowiedź nie musiałam czekać długo.

,,Oj długo nas nie będzie. Do dwudziestej powinnyśmy dotrzeć "

Dobra, czyli mam jeszcze sześć godzin.
Powinnam się wyrobić.

,,Mam prośbę czy mogłabyś wraz z Lauren zaopiekować się bliźniakami"

,,A co będę miała za to, romantyczko?"

,,Coś się wymyśli, ale no proszę Milaaa"

,,Niech będzie. Jak widać szykuje się upojna noc, hah. Tak dzisiejszy poranek"

,,Cicho bądź,szykuje kolacje. Chce porozmawiać na spokojnie bez dzieci. Dziękuję, że chcesz zaopiekować się nimi. Odwdzięczę się"

,,Nie masz za co dziękować. A co z Taylor i Chris'em?"

,,Chris u dziewczyny, a Tay sama nie wiem, ale na pewno u Sofii siedzi"

,,Zobaczymy, czy jest u Sofii, nic mi ta mała gówniara nie mówi, że mają tak dobry kontakt "

,,Jedź zobacz haha. Dobra lecę na zakupy. Daj znać, jak będziecie wracać"

,,Okey"

Tak jak pisałam założyłam buty i poszłam do sklepu.

Po godzinie spędzanym na zakupach jadę do domu, ale na początek jeszcze wejdę do Lauren. Musze jej powiedzieć, że bliźniaki będę nocować u nich. Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i poszłam do siostry.

- Hejka! - krzyknęłam

- Co sprowadza cię do mnie, droga siostro?

Zaczęłam się śmiać z jej poważnego tonu

- Powaga do ciebie nie pasuje. A wracając Camila się zgodziła, żeby dzieci u was przenocowały.

- Sama wiesz, że i tak nie miała bym nic przeciwko. Nawet, jak byś nic nie powiedziała.

- To dobrze - uśmiechnęłam się - O a kto to jest - wzięłam na rączki Rose - Jak ty urosłaś. Ej mała tak nie wolno - złapałam za jej rączkę i odsunęłam ją od mojego nosa. - Nie wolno tak. - Położyłam mała w bujaku. - Będę się zbierać. Musze jeszcze naszykować kolacje.

- Pamiętaj, że nie chce waszych jęków słyszeć u mnie w domu. - zaśmiała się

Przewróciłam oczami na ten komentarz.

- Pa - gdy wyszłam od siostry wzięłam z auta zakupy i skierowałam się do siebie.

***

Za godzinę ma przyjść Karla, a ja jestem w kompletnej dupie. Biorę się w garści i szykuje spaghetti. Nie jestem najlepszą kucharką, ale może uda mi się chociaż to zrobić. Robię sos pomidorowy i gotuje makaron. Po spróbowaniu sosu, wyłączam gaz i szykuje talerze, i lampki do wina. Karla uwielbia czerwone, półsłodkie wino, więc specjalnie go kupiłam.

W pewnym momencie dostałam smsa.

,,Jednak będziemy wcześniej. Masz piętnaście minut"

,,Kurwa, dzięki"

Jedzenie naszykowane. Trzeba jakoś się ubrać. Biegnę do pokoju. Ubieram się w czarne leginsy, błękitną koszule i białe vansy.

Kiedy schodziłam po schodach usłyszałam, jak otwierają się drzwi. Szybko zbiegłam do przedpokoju. Po drodze wzięłam bukiet czerwonych róż. Zakryłam wolną rekom oczy mojej narzeczonej.

- Co ty kombinujesz?

Odwróciła się w moja stronę.

- To dla ciebie - uśmiechnęłam się do niej i podałam kwiaty.

- A to z jakiej okazji?

- A musi być jakaś okazja - uniosłam jedną brew - A teraz chodź. Na pewno jesteś głodna po takich zakupach.

Wzięłam od niej torby i zostawiłam w przedpokoju.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...


517 słów

New life for Marika and KarlaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz