49 (+)

228 21 2
                                    

Pov Marika

Właśnie idę wraz z Karlą i Lauren do sklepu. Musimy zrobić trochę zakupów, bo zostało nam na raptem dwa dni, a później nie będziemy miały co jeść. 

- Marika, na pewno chcesz, żeby Dj poszła TAM z Mani, bo mi się wydaje, że Dinah nie będzie zachwycona tym pomysłem.

- Normani powinna być zadowolon - zaśmiałam się - Wiesz jak ona podchodzi do takich rzeczy. 

- Nic mi nie mów. Przez kilka dni się do nas nie odzywała. To nie nasza wina, że to było śmieszne. 

- Może powiecie o co chodzi ?

- Niestety nie możemy.  - powiedziałyśmy chórem

- Ponieważ my dwie to organizujemy i my wiemy, gdzie to jest, więc skarbie nie zaspokoisz swojej ciekawości  - pocałowałam ją w policzek 

***

Dwie godziny później

Dinah : Musicie przyjechać jak najszybciej. 

Marika: O co chodzi? Zaraz będziemy wracać

Dinah: Macie 20 min na przyjechanie. 

Marika Zaraz będziemy

- Dziewczyny musimy się zbierać. Właśnie dostałam SMSa od DJ, że mamy być w busie za dwadzieścia minut.

- Coś się stało?

- Nie wiem, ale mam złe przeczucia.

Poszłyśmy do kasy. Zapłaciłyśmy, ile trzeba i pojechałyśmy do busa.

Naprawdę czuję, że coś może się zdarzyć. Jeszcze nie wiem co, ale boję cię co to może być. 

Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Wzięłyśmy zakupy i poszłyśmy do busa. 

- Co się stało Dinah? 

- Gdy byłam w łazience usłyszałam hałas z kuchni. Na początku myślałam, że dzieci bawią się i zaczęły hałasować. Kiedy wyszłam, żeby sprawdzić co robią, nie było ich, a drzwi były otwarte. - zauważyłam, jak jej ręce się trzęsą 

- Co! - krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy. 

- Szu...szukałam ich. Zadzwoniłam do dziewczyn. Camila odebrała i powiedziała, że jest z Ally i trojaczkami na spacerze. Mani gdzieś pojechała, a Lauren jako jedyna nie odebrała i nie odpisywała na żadną wiadomość. Później z...znalazłam karteczkę podpisaną tylko jako Z.M. - Podała mi ją.

,,Jak chcesz odzyskać dzieci to jutro masz przyjść do opuszczonej kamienicy. Weź ze sobą 30 tysięcy. A jak tego nie zrobisz lub przyjdziesz z kimś to te maluszki zginął. A tak przy okazji są bardzo podobne do ciebie tak samo, jak charakterek. Jak na młody wiek są odważne. 

Z.M

Ps. Po drodze spotkałem Lauren za bardzo unosiła się, więc została trochę uszkodzona. 


381 słów

New life for Marika and KarlaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz