- Kto to Z.M? - spytała Karla
- Nie wiem. Chociaż kojarzy mi się z kimś, ale nie sądzę, żeby to była ta osoba, ponieważ siedzi w więzieniu.
- Chyba nie mówisz o...
- Tak o nim, Dinah.
- On już wyszedł. Za dobre sprawowanie wypościli go.
- Kurwa! - Złapałam się za głowę - Muszę odwołać koncerty. Zawołajcie Rob'a.
***
- Nie ma takiej opcji, że byśmy odwołali. Zostaw to wszystko mnie. Ja będę szukał, a wy róbcie co macie robić
- Pojebało cię do reszty! - krzyknęłam i podeszłam do niego. Złapałam za jego bluzkę i spojrzałam w oczy. - Nie zagram koncertu dokąd nie znajdę dzieci i siostry. Zrozumiałeś to czy mam inaczej tobie to wytłumaczyć !
W jego oczach dominował strach.
- Któraś z was musi zaśpiewać. Karla, wiesz jakie mogą być z tego konsekwencje.
- Wiem, ale to nie jest takie ważne. Na pierwszym miejscu stawiam rodzinę.
- Róbcie, jak chcecie. - poszedł
Walnęłam w ścianie. Wkurwił mnie. Jak mógł pomyśleć, że koncert jest ważniejszy od moich dzieci i siostry to się grubo myli. Wzięłam bluzę i wyszłam z busa.
- Marika, gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą Karle.
- Idę szukać dzieci i Lauren.
- Teraz ich nie znajdziesz. Chodź, wrócimy do dziewczyn. Jutro zaczniemy ich szukać. Musisz ochłonąć.
- Ja? Ja mam ochłonąć. Nie ma takiej opcji. Dokąd ich nie znajdę, nie będę spokojna. Jutro postaramy się częściowo wypłacić kasę. Dziewczyny też to zrobią i pójdziemy tam.
- A jak on kłamie i tak na prawdę nie ma dzieci? - upadłam na kolana płacząc. - A jak coś im się stanie. Nie wiemy, jak on traktuje ich. Nie chce ich stracić.
W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Był to numer nieznany. Zazwyczaj tego nie robię, ale go odbieram.
- ,,Hej, piękna. Co tam u ciebie?''
Kojarzę ten głos. Tak samo, jak inicjały na kartce.
- ,,Co zrobiłeś z dziećmi i Lauren!?''
- ,,Hm... Bella i Nicolas są u mnie. Myślałem, że będą podobni do mnie, ale całkowicie wdali się w mamusie. Właśnie będą poznawać swojego tatusia. A z Lauren nie wiem co jest. Zostawiliśmy ją koło Nicholas Park.
- ,,Czy kurwa mało już w sądzie powiedzieli. Nie jesteś ich ojcem. Nie masz prawa do bycia nim. Dokładniej gdzie zostawiliście Lauren?''
- ,, Uważasz, że powiem tobie? Jesteś śmieszna. Pamiętaj złość piękności szkodzi. A jak dobrze widziałem jesteś jeszcze piękniejsza niż parę lat temu.''
Już wiem, że na jego twarzy widnieje ohydny uśmiech.
- ,,Skąd mam wiedzieć, że masz dzieci?''
- ,,No tak. Chcesz dowodu. Nie ma problemu."
Na chwile nastała cisza.
-,,Mamusia ! - krzyknęły - Przyjedź prosimy!"
- ,,Co im zrobiłeś?"
- ,,Jeszcze nic. Moi ludzie bardzo chętnie coś im zrobią, jak nie zrobisz tego co było na kartce"
-,,Jak im spadnie chociaż jeden włos z głowy to nie ręczę za siebie. Przypomni sobie jak nie raz wyglądałeś w szkole. Pielęgniarka miała problem pomóc tobie lub jak wylądowałeś w pace. Teraz to samo będzie cię czekać"
- ,,Nie mogę się już doczekać."
-,,Spierdalaj, Malik" - rozłączył się
505 słów
CZYTASZ
New life for Marika and Karla
FanficJest to druga część „Good Girl and Young Teacher" Marika Jauregui - 20 latka. Ma dwójkę dzieci Isabelle i Nicolasa, którzy mają trzy latka. Ma dziewczynę Karle, którą kocha nad życie. Mieszka razem ze swoimi przyjaciółkami i ze swoją dziewczyną. Jej...