45 (+)

250 17 3
                                    

- Dobra dziewczyny za godzinę będziemy na miejscu. Marika i Karla naszykujecie najważniejsze rzeczy. Pójdziemy już do waszej garderoby. Zrobimy jeszcze raz próbę. No i będziecie miały dwie godziny wolnego. No a potem zaczniecie się szykować. Na koniec dajecie czadu na scenie. - widać, że jest szczęśliwy z tego co robi. - A teraz mam pytanie do Dinah, Normani i Ally. Czy chciałybyście  wystąpić z dziewczynami? Była by to ostatnia piosenka i niespodzianka dla fanów. Macie świetne głosy tak, jak dziewczyny. Camili i Lauren nie będę się pytał, bo wiem, że odmówią.

- Dla mnie nie ma problemu - odezwała się Mani - Wiesz Rob, że występowałam z Karlą, więc dla mnie nie ma problemu.

- No ja z Ally możemy spróbować. - powiedziała DJ nieśmiało. - Nie boisz się, że coś popsujemy?

- O to się nie martw. Widziałem, jak czujecie się podczas śpiewania. W ogóle nie widać, żebyście się stresowały. Nie musicie tego robić na co dzień. Rozmawiałem z Cabello i Jauregui na wasz temat. I w trójkę stwierdziliśmy, że na każdym koncercie możecie śpiewać. Oczywiście nie zmuszamy was do niczego.

Dziewczyny spojrzały na siebie.

- Zgadzamy się. To dla nas będzie nowa przygoda. Lubimy śpiewać i bardzo się cieszymy, że możemy wystąpić, ale jak wrócimy z trasy to wszystko wraca do normy i każda zajmie się sobą. - powiedziała najniższa

- Nie ma sprawy - uśmiechał się - Dobra. Karla, Marika idźcie się szykować. Za nie długo wysiadamy.

Ja z Lauren zostałam i nie przeszkadzałyśmy dziewczyną w przygotowaniach. Rob poszedł do kierowcy.

- To my - pokazałam na siebie i moją dziewczynę. - zajmiemy się dziećmi. Wiecie trojaczkami zajmie się Lauren, a ja bliźniakami.

- Skarbie, damy rade.

- Jak nie chcecie zajmować się nimi to jakoś sobie damy rade.

- Spokojnie Mar, Zawsze dawałyśmy rade i teraz tak samo będzie.

- Na pewno, bo jak patrzę na Mile to mi się wydaje, że nie.

To prawda. Nie jestem zbytnio zadowolona, ale to tylko dlatego, bo boje się, że coś może się stać.

- Przypilnujemy ich. Nie ma problemu. - wymusiłam uśmiech.

- To dobrze - nie za bardzo mi wierzy. Widać to po jej oczach. - To my się zbieramy - każdemu dała buziaka w policzek - Grzeczne tylko bądźcie. Mamusia was kocha.

Dzieci przytuliły się i przybiegły do nas.

***

Cztery godziny później

Od jakiegoś czasu jesteśmy na spacerze i trochę sobie zwiedzamy.

- Ciociu, ciociu możemy iść na plac?

- Idźcie, tylko grzecznie. - odezwałam się.

- To teraz mi powiedz. Dlaczego nie chciałaś pilnować siostrzeńców?

- Po prostu boje się, że coś może się stać. No wiesz, mamy trojaczki i jeszcze pilnujemy bliźniaków, a my jesteśmy dwie.

- Zawsze dawałyśmy rade i tak będzie cały czas. Wiem, że to dziewczyn obowiązek, ale gdy my byśmy potrzebowały pomocy to by nam pomogły. Nawet, jak by któraś z nich też się bała - Objęła mnie ramieniem, a ja się w nią wtuliłam.

W pewnym momencie usłyszałyśmy płacz. Przestraszyłam się, że to któreś z bliźniaków, ale okazuje się, że to Rachel zaczęła płakać. Czyli czas na karmienie.
Zawsze jest tak, że pierwsza budzi się Rachel, później Rose, a na końcu Rebeca.

Początek był trudny, bo nie wiedziałam w co mam włożyć ręce. Jak jedna zaczęła płakać to za nią reszta. Zdarzało się, że Rebeca jako jedyna zamiast płakać to śpi. Ona jako jedyna jest śpiochem po Lauren.

- Z czego się śmiejesz ? - spytała Lauren karmiąc małą

- Z ciebie i Becky. Obie ciągle byście spały. Jedyne co teraz robisz to marudzisz, że chętnie poszła byś spać.

- Chociaż jedna ma to po mnie - przewróciła oczami. - gdyby nie to, że wstaje w nocy, bo TY nie słyszysz jak dziewczynki płaczą. Dlatego jestem zmęczona.

- Ej pomagam tobie.

- Ta, jak obudzę cię w tedy zareagujesz.

- To nie moja wina - naburmuszyłam się, jak mała dziewczynka

- No wiem, że nie twoja - pstryknęła mnie w nos.

I tak właśnie minęło nam popołudnie.

661 słów

New life for Marika and KarlaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz