17. Kłamstwo rodzi żal

609 44 2
                                    

Co jakiś czas wchodziłam porozmawiać z Hekiji-m. Zastępował mi w pewnym sęsie Kurogiri-ego. Jemu mogłam powiedzieć wszystko bez obawy, że moje sekrety wyjdą na jaw. To była jedyna osoba, którą lubiłam. Oczywiście z wyjątkiem Chisaki-ego, ale nie ufam mu za dobrze. Jest okrutny i - jak mówił Hekiji - ukrywa przede mną jakiś ważny fakt. Ciekawa jestem kiedy mi o tym powie sam z siebie o co chodzi. Mimo zakazów Overhaul-a na spotkania z mężczyzną, robiłam to dalej. On mi opowiadał różne historie na temat Yakuzy, a ja go słuchałam z uwagą. Zazwyczaj raz na dwa tygodnie w nocy. Był bardzo miły co było doskonale widoczne. Był osobą dobrą, mimo, że należał do największej organizacji złoczyńców. Podobnie jak ja.

Ćwiczenia z Yakuzą dają dużo, mogłam się uczyć nowych uników, ataków czy kontr na różne Quirk. To było dosyć przydatne. Nauczyć się czegoś przydatnego, czy po prostu porozmawiać. Szkoda, że tu o szczerość raczej trudno. Też nie byłam szczera, jeśli oni nie byli. Moja zasada działa również w drugą stronę. Z jedyną osobą mogłam porozmawiać szczerze, bo wiedziałam, że na mnie nie nawrzeszczy za złe zachowanie tylko wytłumaczy, że nie powinnam tak robić i da jakąś alternatywę, którą mogłam wykorzystać.

Od ostatniego roku zaczęło między mną i Chisaki-m iskrzyć, albo to mi się wydawało. Spędzaliśmy więcej czasu ze sobą. Nie na treningach ale tak prywatnie. Kiedyś chciał mnie zabrać na dzień kwitnącej wiśni, jednak mu wytłumaczyłam, że nie mogę iść, bo mam uczulenie na pyłki. Szczególnie poważne akurat na wiśnię. Zrozumiał to i więcej nie proponował wyjść na zewnątrz w czasie wiosny. Oczywiście z wiadomych przyczyn.

- A jak działa na ciebie pyłek z kwiatów? - zapytał, kiedy szliśmy po treningu rozejść się do pokoi.

- Tak jak większość... - odpowiedziałam. - Kicham, skórę mi drażnią... - dopowiedziałam po chwili. - W przypadku wiśni jest trochę inaczej. Jak się pyłek dostanie do dróg oddechowych to mi się coś dzieje i oddychać nie mogę. Trzy minuty i pozamiatane - zakończyłam moją wypowiedź przed moimi drzwiami. Oparłam się plecami o ścianę. - Ten facet przychodzi jutro, nie? - zapytałam go.

- Tak, zgadza się - odpowiedział. - Daj z siebie wszystko - dodał na prędce.

Overhaul zdjął maskę zarazy. Chcąc zrobić to, co ja chciałam od dłuższego czasu. Przekszywił delikatnie głowę, a nasze usta były złączone przez chwilę. Oderwał je po chwili i z powrotem założył maskę, a mnie przebiegł przyjemny dreszcz. Nie powinnam tego robić, ale przecież kurwa żyje się raz. Po chwili odszedł zostawiając mnie w dziwnym uczuciu, jakbym zrobiła coś, czego nie powinnam. Weszłam do pokoju i od razu zobaczyłam przed oczami dwa obrazy.

Na pierwszym planie była mała dziewczynka o białych włosach z małym, złotym rogiem po prawej stronie czoła. Przedramiona miała poowijane bandażami dokładnie jak ja. Czerwone oczy wyeksponowane były przez białe, lekko niebieskie włosy. Wyglądała dosyć znajomo z rysów twarzy. Była szczupła i ubrana w białą, poszarzałą sukienkę z krótkim rękawem.

Drugi przedstawiał mężczyznę szerokiego w barkach i klatce, który mnie ciągnął za rękę. Ja się oczywiście wyrwałam, jednak nie dałam mu rady.

Nie miałam pojęcia co one mogą znaczyć, szczególnie ten drugi. Odepchnęłam od siebię tę myśl i poszłam spać spokojnie nie zważając na to, co się stanie jutro.

...

Obudziłam się po północy. Nie wiem dlaczego, bo ostatnio wróciłam do mojego normalnego funkcjonowania więc o wstawaniu w nocy mowy być w ogóle nie powinno. Zeszłam na dół, do głównego pomieszczenia, które teraz było pogrążone w zupełnej ciemności. Usłyszałam w pewnym momencie głos Overhaul-a i Kurono. Poszłam cicho w ich stronę i zajrzałam przez szparę w drzwiach. Było w nim jasno. Kurono trzymał na rękach jakąś małą, błękitną kulkę. Nikt z nich nie miał masek zarazy. Byli w normalnych, cywilnych ciuchach.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz