Powiem tak... Przez ostatnie dni nudziło mi się jak jasna cholera, to pisałam kolejne części. Rozjebałam system, 4 rozdziały w 2 dni namachałam to uznałam, że wstawię XDDDD
\/\/\/\/\/\/\/
Zadzwonił dzwonek. Każdy w klasie z pewnością usiadł na swoim miejscu. Aizawa szedł obok mnie. Na szczęście nie stało mu się nic poważniejszego, z wyjątkiem lekkiego urazu głowy i zwichnięcia nadgarstka. Schowałam ręce w kamizelkę od mundurka i opuściłam głowę. Długo się z nimi nie widziałam, jaka będzie ich reakcja na mnie? Nie uwierzą? Dopuszczą ponownie do siebie, kiedy kilka osób wie, kim naprawde jestem? Chciałabym być sobą, ale nie jestem pewna czy dam radę.
Chwilę temu odbyłam trudną rozmowę z nauczycielami. Zawsze jestem pewna tego, co robię, jednak moja pewność siebie się wypaliła w dosłownie moment jak na machnięcie ręką. Aizawa widział, że się stresuję. Mimo wszystko jego obecność pomogła mi przemóc strach. Ja... Boję się osób, które znałam, lubiłam i lubię dalej? Westchnęłam. Bardziej okryłam się marynarką.
Nie byłam tutaj od prawie dwóch miesięcy... Nic jednak się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. W końcu dotarliśmy do klasy. Było cicho, mimo, że było słychać rozmowy. Aizawa na moment na mnie spojrzał. Oparłam się o ścianę obok drzwi i patrzyłam pustym wzrokiem w podłogę.
To było dla mnie bardzo stresujące. Za dosłownie kilka sekund miałam wejść do sali, jednak nie miałam żadnego punktu zaczepu, jaka będzie reakcja moich rówieśników. Skinęłam głową, mimo, że nie byłam za bardzo na to gotowa.
Aizawa otworzył drzwi i wszedł do sali. Czułam, jak serce staje mi na ramieniu. Zamknęłam oczy próbując się uspokoić.
- Mam dwie wiadomości, dobrą i złą - zaczął spokojnie jak zawsze. - Najpierw dobra...
W klasie zaczęły się szepty. Spojrzał na mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Westchnęłam i weszłam do sali.
Powiodłam wzrokiem po moich przyjaciołach. Z niektórymi miałam lepszy kontakt, z innymi gorszy, mimo to zawsze mieli u mnie wsparcie i doskonale o tym wiedzieli. Szepty ustały w jednej sekundzie. Każdy patrzył na mnie. Opuściłam głowę lekko speszona. Serce waliło mi jak nigdy. Nawet bardziej jak chciałam popełnić samobójstwo... W sumie moje chwilowe działania to też w jakimś stopniu samobójstwo... Znienawidzą mnie? Pokochają na nowo?
Todoroki wstał jako jedyny. Powoli wyszedł z ławki i podszedł do mnie. Stresowałam się z każdą sekundą coraz bardziej...
Stanął przede mną.
Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Te błyszczały od łez. Nie patrzył na mnie za długo. Po niespełna sekundzie pochwycił mnie w ramiona. Nie protestowałam, wręcz przeciwnie, właśnie tego mi było teraz trzeba. Odetchnęłam z ulgą, staliśmy tak na granicy łez. W końcu jednak trzeba było się odsunąć. Katsuki patrzył na nas spode łba. Pierdolony zazdrośnik - pomyślałam uśmiechając się do siebie w duchu.
- Oj chodź Katsu - rzuciłam. Ten wstał niby od niechcenia.
- Nic nie wspominałaś o tym, że zmartwychwstaniesz... - powiedział trochę ostro z nutą żartu.
- Tja, do przewidzenia, że się skupią na tekście... „Jak Feniks z popiołów" ci coś mówi? - zapytałam. Po chwili mnie objął. Co interesujące - po przyjacielsku.
- Mówiłem ci, że tytuł też trzeba interpretować... - wtrącił się Shoto spokojnie jak zawsze.
- Zamknij morde - warknął blondyn. Po chwili się ode mnie odsunął.
CZYTASZ
NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]
FanfictionZAWIESZONE Dalsze prace nad książką nastąpią w czasie nieokreślonym. Nastoletnia Mayumi, córka Endevadora ma problemy w rodzinie. Przemoc fizyczna i psychiczna już jej nie rusza. Można powiedzieć... że się przyzwyczaiła do przedmiotowego traktowania...