46. Zemsta jest słodka, o ile ty się odgrywasz

302 30 6
                                    

Lekcja minęła dość szybko. Robiłam duże postępy. Bardzo duże. Można było powiedzieć, że po dwóch miesiącach nieobecności na zajęciach byłam na poziomie moich rówieśników, a to był dopiero początek. Przebraliśmy się i poszliśmy na stołówkę.

Zajęliśmy miejsce przy jednym z większych stołów. Ja jak zawsze przy brzegu. Zaczęło gromadzić się sporo osób, które również zajmowały swoje miejsce. Obok mnie siedział Shoto, na przeciwko Bakugou, a obok niego Kirishima, Midoriya, Kaminari, Ashido, Sero... Głównie cały Bakusquad, Dekusquad i ja neutralna jak w każdej sytuacji. Siedziałam  spokojnie co jakiś czas patrząc na zegarek. Stukałam palcami o blat stołu. Nie jadłam. Miałam ważniejsze sprawy, niż jedzenie.

Punktualnie o 12³⁰ w drzwiach pojawił się Hakuro. Osoba, która pożyczyła ode mnie pieniądze i stały klient, jeśli chodzi o prochy. Jest niezwykle przystojny. Większego ciacha w życiu i poza nim nie znajdziesz. Na dodatek uroczy. Czarne włosy starannie ułożone, tak czarne, że aż granatowe. Jego piękne, czyste, błękitne oczy skierowany został w moją stronę. Skinęłam do niego głową na znak, żeby podszedł. Od razu ruszył w moją stronę z gracją, jakby grawitacja nieszczególnie go obowiązywała. Wysunęłam z pod stołu drobną, białą pufę z moim typowym, rozkazującym zwrotem jak do psa, choć trochę miłej. Bez gadania spełnił moje polecenie. Kątem oka zerknęłam na Minę, która już totalnie była podjarana.

Hakuro szybko przebiegł wzrokiem po moich znajomych z klasy. Wyjęłam w międzyczasie papiery i położyłam na rogu blatu. Spojrzałam na niego. Przez chwilę patrzeliśmy na siebie bez słowa, jednak przerwał ciszę, która mogła trwać znacznie dłużej.

– Przy nich wszystkich? – zapytał niepewnie. Parsknęłam cicho.

– Ty musisz uważać na to, co mówisz, a nie ja – rzuciłam i wróciłam do zabawy pustą szklanką po wodzie. – Ponad to, i tak poszłam ci na rękę, bo nie robię interesów w szkole, a twoje zjebane przedłużenie terminu ani mi na rękę, ani za bardzo w tym momencie potrzebne – skinał głową. Zachowywałam nadludzki spokój, chłód i opanowanie.

– Czuję się zaszczycony taką możliwością – powiedział ze swoim typowym, uwodzicielskim uśmiechem.

Mina nie mogła oderwać od niego wzroku podobnie jak większość dziewczyn w pomieszczeniu. W jego blasku, większość może się jedynie poopalać. To, że jest sławny i ładny jak jasna cholera, nie czyni go nikim ważnym.

– Niepotrzebnie – warknęłam. – Sprawdź papiery, a nie mnie podrywasz – zwróciłam mu uwagę.

Mina była zszokowana tym, jak go spławiam. Bakugou i Todoroki cały czas go obserwowali, mimo, że udawali, że są zajęci jedzeniem. Niejednokrotnie kładł mi rękę na udo, jednak po pierwszym razie zaprzestał, bo takie mu procenty naliczyłam przy jednej pożyczce, że dług miałyby jeszcze jego prawnuki o ile bym dożyła. Dłuższą chwilę patrzył tempym wzrokiem w papier.

– ...mam cię na kolanach błagać, żebyś termin przedłużyła? – zapytał błagalnie.

– Nie kompromituj się już bardziej – rzuciłam z wrednym uśmiechem. – Teraz – powiedziałam kładąc mu przed nosem inny dokument – możesz czuć się zaszczycony.

– Tylko tydzień..? – zapytał ze swoimi kocimi oczkami.

– Teraz już sześć dni, negocjuj dalej – warknęłam wkurwiona.

– Pasi – rzucił.

Przejrzał do końca jeszcze papiery, po czym je podpisał. Kopie poszły do niego, a ja oryginał schowałam do torby.

– A teraz spiepszaj – warknęłam. – Ojca ode mnie pozdrów – rzuciłam na pożegnanie. Ten spojrzał na mnie spode łba. Jego ojciec nie wie o prochach, więc logiczne, że się za ten komentarz wkurwi. Jednak po przyjacielsku. Wstał i wyszedł.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz