24. Kac

607 51 35
                                    

Mówiłam, że do zobaczenia niedługo XD

Wracałam właśnie z imprezy, jednak nie za bardzo wiedziałam jak wrócić przez ogromne ilości alkoholu, które wypiłam. Szłam przed siebie lekko kołysząc się na boki. W końcu jednak doszłam do w miarę znanego mi miejsca. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Kurogiri-ego. Nie był zachwycony, bo dzwoniłam o szóstej nad ranem, czyli pewnie niedawno wstał, albo go obudzę. Zaskakująco odebrał od razu.

- Gdzie ty jesteś? - zapytał oschle jak zazwyczaj, kiedy wracam późno, tym razem był bardziej wkurwiony.

- Żebym ja to kurwa wiedziała... - odpowiedziałam. Podeszłam do znaku informującym o nazwie ulicy. Coś tam mówiłam, jednak to był taki łamacz języka, że już było wiadomo, że piłam. Poprawił nazwę ulicy, a ja tylko przytaknęłam.

- Ile wypiłaś? - zapytał. Moja odpowiedź jednak nie następowała. - Powiedz gibraltar... - dalej był spokojny jak zawsze.

- DOBRZE, DUŻO - powiedziałam w końcu. - Z dwa wina...

- Lampki? - dopytał.

- Butelki... - dodałam na co on tylko westchnął niezbyt zadowolony. - Jakieś tanie, chujowe... Jakby rozwodnione...

- To po co piłaś? - zapytał retorycznie.

- Nie wiem - odpowiedziałam. - Wiesz gdzie jestem? - zapytałam, jednak zaraz po tym zaczęłam się śmiać.

- Jestem za pięć minut, nie ruszaj się z tamtego miejsca - powiedział na co ja zaczęłam potakiwać ironicznie. - ZOSTAJESZ, GDZIE STOISZ - dodał stanowczo, ale nie krzyczał. Po chwili się rozłączył.

Zaczęłam śpiewać, turlać się po podłodze i śmiać jak nienormalna. Niebo powoli przybierało jaśniejszego koloru, a białe punkty zbladły.

- Chodź - powiedział łagodnie, choć stanowczo Kurogiri.

Chwycił mnie za ramiona i postawił do pionu. Całe szczęście, że płaszcz miał dość wysoki kołnierz, więc zakrył niektóre różowe plamki. Zaczęłam się odruchowo szarpać nie za bardzo ogarniając co się dzieje wokół. Nie dał rady mnie podnieść i uspokoić więc kogoś zawołał nie wiadomo kogo. Po chwili przed moimi oczami pojawił się czarnowłosy chłopak o błękitnych oczach. Podniósł mnie i postawił na nogi. Po chwili jednak opadłam na jego ręce.

- Ja jebe... - rzucił cicho do siebie. Wziął mnie na plecy półprzytomną. - Dobra - rzucił i razem przeszliśmy przez portal.

• • •

Posadził mnie na kanapie, jednak ja wstałam chcąc wyjść. Zatrzymał mnie i znowu kazał siąść i się nie ruszać. Ponownie jednak wstałam lekko chwiejnie. Znowu kazał mi usiąść. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy.

- Przywiąże cię jak boga kocham... - rzucił wycieńczony. Znowu wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi. Ten zamknął drzwi na klucz przede mną i znowu kazał mi siadać. Jak to nie poskutkowało to przerzucił mnie przez ramię i rzucił na fotel. - Uważasz, że żartuję? - powiedział starając się zachować nadludzki spokój.

- Tja - odpowiedziałam wstając ponownie.

Ten jedynie sięgnął na szafę i wyjął z niej gruby sznur. Znowu posadził mnie na fotelu, jednak byłam przywiązana do niego zanim w ogóle zdążyłam się podnieść. Ręce z tyłu były owinięte prawie aż do łokci, to samo łydki.

- Masz już wprawę w wiązaniu? - zapytałam śmiejąc się jak powalona.

- Przestaniesz rozmawiać? - zapytał retorycznie, chciał spokoju. - Idź spać - rzucił stanowczo. - Ty myślisz, że nie mam nic innego do roboty, tylko cię pilnować...

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz