39. Zaufanie jak zapałka

267 30 15
                                    

Ostatnimi czasy dostawałam sporą ilość informacji od moich informatorów z UA. Nie spotykaliśmy się. Uznałam, że to nie jest dobry pomysł, a oni mi wierzą w tej kwestii. W końcu jeszcze nie byłam na komisariacie z wyjątkiem izby wytrzeźwień. W większości mi ufali w końcu mnie znali jak niewiele osób.

Siedziałam jak zwykle w barze. Patrzyłam w telewizor gdzie był komunikat, o festiwalu UA oraz nudny wywiad z All Might'em.

- Od razu cię informuję, że idę na ten festiwal - rzuciłam w stronę Tomury całkowicie poważnie.

Wróciłam wzrokiem do książki od Lucyfera. Nic nie powiedział. Jedyne co zrobił to na chwilę na mnie spojrzał. Już mnie nie zatrzymywał. Po tym co odjebałam kiedy mnie nie chciał wypuścić to już się poddał biedny.

Kilka dni temu chciałam wyjść podskoczyć do UA po rzecz, którą mi obiecała jedna z osób. Shigaraki mi nie pozwolił, bo uważał, że mnie odkryją i będę mieć problemy. Zaczęliśmy się kłócić, ale nie chciał ustąpić. Wiedziałam, że mi nie pozwoli, więc poprosiłam wcześniej Twice'a, żeby zrobił moją kopię. Kiedy zaczął się na mnie drżeć strzeliłam sobie pistoletem w głowę. Na początku był przerażony, ale kiedy zamieniłam się w beton to się wkurwił i do mnie zadzwonił z pretensjami, że do grobu go wprowadzam. Uśmiałam się jak nigdy. Lubię go wkurwiać, ale jak z hazardem. Teoretycznie z umiarem, a praktycznie? Jak starczy kasy, czyli pomysłów... Z moją nieograniczoną wyobraźnią? Zajebiste combo...

Stał oparty biodrem o blat. Kurogiri'ego nie było, więc on sam sobie wydawał alkohol.

- Niech ci będzie - powiedział cicho po dłuższej chwili. Uśmiechnęłam się wrednie. - Ale masz uważać - dodał ostro.

- Jak zawsze... - odpowiedziałam pobłażliwie.

- Bardziej - warknął. Skinęłam głową. - Nie mam zamiaru ponownie patrzeć jak umierasz. Może następnym razem nie będziesz mieć tyle szczęścia - głos mu się lekko załamał. Nie mogłam na to patrzeć.

Podeszłam do niego i objęłam. Odstawił ojca na blat. Splotłam palce na jego plecach. Nie przeszkadzało mu to. Położył zaciśnięte pięści na moich plecach, żeby nie zrobić mi krzywdy. Przyciągnął bliżej do siebie, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Przez chwilę czułam się, jakbym na prawdę jak jego siostra. Westchnął ciężko po czym położył usta na mojej głowie.

- Nie pozwolę, żebyś cierpiał przez moją nieumyślność - powiedziałam cicho. Ten przytulił mnie mocniej. - Obiecuje - dodałam puszczając go. Cofnęłam się o krok i uśmiechnęłam smutno.

• • •

Wyszłam z domu dość późno w okolicy dziesiątej w nocy. Nie pamiętam. U mnie nie ma cyklu dzień i noc. Wychodzę kiedy chce i po co chce. Szłam spokojnie chodnikiem bez pośpiechu w miejsce gdzie czeka na mnie mój wspólnik.

Szłam spokojnie, miałam czas. Nie patrzyłam na zegarek, a nawet jeśli to nieczęsto. Wiedziałam dokładnie która jest godzina i bez tego. Udałam się od razu w wyznaczone miejsce. Bez zbędnego pierdolenia Shigaraki'ego jak często.

Pojawiłam się punktualnie na miejscu. Nie myliłam się. Stain siedział na krawędzi dachu jak zwykle i patrzył, jak w morzu odbijają się ciepłe światła latarni. Usiadłam obok i zrobiłam dokładnie to co on. Spojrzał na zegarek.

– Spóźniłaś się kiedykolwiek? – zapytał retorycznie. Była dokładnie północ.

– Jak się umawiasz to licz się, że będę co do minuty na miejscu. Zawsze na czas. Nigdy za wcześnie, nigdy za późno – odpowiedziałam. Wyciągnęłam zapalniczkę. Odpaliłem i przyjrzałam się płomieniowi. Zobaczyłam coś niezwykłego i smutnego zarazem.

Na płomieniu był załamany Iida. Siedział przy nieprzytomnym bracie leżącym na szpitalnym łóżku. Miał podpięte kable do różnych maszyn. Nie reagował. Młody Iida mówił coś do niego, jednak jedyną reakcją u jego brata była poruszająca się lekko klatka piersiowa. Umierał. Zgasiłam zapalniczkę nie mogąc dłużej patrzeć na ten obraz.

Siedziałam chwilę pogrążona w zadumie i ogromnym smutku. Patrzyłam na swoje ręce. Przypomniał mi się widok matki w podobnym stanie. Nie widziałam się z nią cztery lata... Muszę ją odwiedzić kiedy moja sytuacja się ustatkuje... Chociaż... Boję się, że spotkam ją taką, jaka była długi czas temu... Nie wiem co zrobić...

Jedyne co wiem, to to, że nie mogę pozwolić na to, żeby brat Iidy umarł, albo został kaleką. To zrujnuje mu życie. I młodemu Iidzie i starszemu. Nie mogę pozwolić, żeby cierpiał.

– Chodź – polecił Stain. Wstałam i udałam się za nim tam, gdzie prowadził.

Szedł dość szybko. Nie przejmowałam się tym. Nawet się nie zmęczyłam idąc trochę szybciej. Dotarliśmy po pewnym czasie na parking jak z horroru.

Przez moment stałam w miejscu. Kompletne zadupie. Idealnie. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, jednak po pewnym czasie Stain zaproponował, że mnie czegoś nauczy.

Walczyliśmy razem na żarty. Co jakiś czas poprawiał mi ułożenie dłoni, albo kierował jak coś zrobić. Wiele razy mówił, jak używać miecza na jedną lub dwie ręce. Szybko się uczyłam. Bardzo szybko.

W nocy wszystko wygłąda inaczej niż za dnia. Ciemno wszędzie. Pięknie. Kocham noc. Uczył mnie bardzo dobrze, a i ja nauczyłam go paru sztuczek z nożami i nie tylko. Spędziliśmy przyjemną noc na starym i opuszczonym posterunku komisariatu. W sumie kto by szukał tu przestępców.

Robiło się jasno. Na oko 5 rano. Weszliśmy do budynku do jednego z pomieszczeń. Usiadłam na kanapie. Rozmawialiśmy długo. Oczywiście do momentu kiedy Shigaraki nie zaczął się dobijać. Przeprosiłam i odebrałam.

– Mogę się dowiedzieć gdzie jesteś i co robisz? Dodatkowo na noc zniknęłaś – od razu rzucił z pretensjami.

– Jestem ze wspólnikiem – odparłam spokojnie. – Uczył mnie posługiwania się bronią.

– Nie prościej było Spinner'a poprosić? – dopytał. Parsknęłam śmiechem.

– O pomoc? Tego krokodyla? Shigi, błagam cię... W porównaniu z osobą, z która chwilę temu mnie uczyła to Spinner jest leszczem... – rzuciłam do Shigaraki'ego, ale po części do Stain'a, żeby wiedział, że go szanuję.

– Z KIM TY KURWA MASZ WSPÓŁPRACĘ!? – wydarł się do telefonu, jednak zamiast się wystraszyć, zaczęłam się cicho śmiać. Stain to samo, pewnie słyszał rozmowę. Nie mam przed nim nic do ukrycia. Prawie.

– Dowiesz się w swoim czasie... – odpowiedziałam poetycko. – Pierdol się – dodałam cicho i niewyraźnie. Ten milczał. Starałam się nie roześmiać. Westchnął ciężko i się rozłączył.

Przez chwilę patrzyłam w telefon. Schowałam telefon do kieszeni. Uśmiechnęłam się. Skrzyżowałam nogi na kanapie. Stain wstał i podszedł do jednej ze stojących szafek. Poszperał w nich. Po chwili odwrócił się i podał mi miecz. Jego stary.

– Weź – powiedział, kiedy patrzyłam na niego dłuższą chwilę. – Później nauczę cię posługiwania się dwoma, więc ci się przyda – dodał. – A poza tym, to cię lubię – powiedział po chwili.

Miałam mętlik w głowie. Czy on właśnie powiedział, że mnie lubi? Zabójca bohaterów? Najbardziej znany ze swojego czarnego charakteru? Ło kurwa... Stain parsknął cicho. Po chwili wzięłam miecz w rękę z lekkim rumieńcem, nie wiadomo dlaczego oraz z lekkim uśmiechem. Skinęłam głową, że dziękuję. Po chwili rozmowy ulotniłam się i udałam się do domu.

Przyszłam w okolicy południa do domu. Od razu naskoczył na mnie Shigaraki. A jakże inaczej? Nie reagowałam na jego wyzywanie. Na prośby był większy rezultat. Mówił coś o współpracy, że nie wiem w co się pakuję, że stracę, że będzie jak z Chisaki'm. Rozłożyłam ręce nic nie mówiąc. Zagwarantowałam, że tym razem tak nie będzie.

Następny rozdział będzie o festiwalu UA, więc będzie znacznie dłuższy niż obecny. Będzie się działo, gwarantuję :)

Poza tym, dawno części nie wystawiałam, więc przysiadłam i napisałam. Pozdrawiam serdecznie

~1,1 tys słów

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz