32. Nic nie będzie wiecznie trwać [MARATON 1/3]

356 33 2
                                    

Z okazji faktu, że niedługo dochodzimy do 10 tys odsłon zadałam pytanie, co byście chcieli. Brak propozycji? No trudno, ale to wam się spodoba. Będzie maraton! Dzisiaj wchodzi jedną część, jutro rano wchodzi kolejna, i do obiadu raczej też coś będzie :)

Jak ktoś ma przy sobie chusteczki, to polecam mieć na tą część i kolejną przy sobie.

Zapraszam!

\/\/\/\/\/\/

Shigaraki zareagował na fakt, że wiem kim jestem dość spokojnie. Uznał, że skoro jeszcze nie uciekłam to z moją psychiką jest dobrze. Tak było. Nie miałam problemów z ogarnięciem się. Najwidoczniej mój wcześniejszy stan był spowodowany nadmierną niepewnością.

Dzisiaj miał być napad. Tylko ja, Shigaraki, Dabi i Kurogiri. Drobny, ale w każdej chwili mógł się przerodzić w wojnę między światami.

Miałam dużego stresa. Nie wiadomo skąd, bo zazwyczaj nie sprawia mi trudności nawet okaleczenie innych. Było to w chuj dziwne, jednak odepchnęłam od siebie tę myśl. Musiałam się skupić na tym, co jest teraz i jaki mam cel. Uczucia, które ogarniają tylko osłabiają. Walka pod wpływem emocji nie ma żadnego sensu.

Siedziałam na swoim miejscu na parapecie przy oknie. Co by się stało, gdyby nagle świat się skończył? Mój czas? Kto by mnie pamiętał, gdyby piasek w klepsydrze już się przesypał? Białe piórko opadło już w czarną otchłań? Jak by mnie wspominali? Jako dziewczynę szatana? Jako anioła? Jako dwulicową mendę? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.

Po chwili przeszliśmy przez portal. W galerii w jednym momencie zapanował chaos. Zaśmiałam się pod nosem widząc panikę. Od razu poszłam przechadzać się po galerii śmiejąc się psychicznie i podpalając wszystko wokół praktycznie bez żadnej kontroli. Natury piromana nie zatrzymasz. Mojej tym bardziej.

Miałam na sobie czarny, długi płaszcz ozdabiany białymi i szarymi elementami. Powiewał przy każdym większym ruchu biodrami. Szłam środkiem korytarza śmiejąc się psychicznie. Pół galerii płonęło, a moje blizny nawet się nie powiększyły. Byłam bardziej pewna siebie, więc powiększyłam ogień. Zajmował tym razem trzy czwarte galerii wszystko niszcząc. Weszłam na piętro i obserwowałam jak nowoczesny budynek staje się ruiną.

Niebo ściemniało tak, jakby nad galerią pojawił się kruk. Zeskoczyłam obok Kurogiri'ego i patrzyłam z parteru na wszechobecny chaos. Zaczął padać deszcz, chociaż to nie był deszcz, ale ulewa. Nie przeszkadzało mi to za bardzo. Mój ogień w moment zniknął, co oznaczało, że mój quirk w tym momencie jest kompletnie ussless. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Mimo to nie potrzebowałam go. Doskonale dawałam sobie radę bez niego, więc mógł nawet zniknąć i nie byłoby dużej straty.

– Shigaraki ma kłopoty... – powiedział patrząc przed siebie.

Tomura był okrążony. Mokre włosy wpadały mu do oczu przez co praktycznie nic nie widział. Zaraz pojawili się inni bohaterowie również chcąc jego zagłady. Shigaraki nie miał szans z nimi walczyć. Miał coraz większe obrażenia oraz padał z sił. Po chwili obok pojawił się Dabi, który był bardzo zmartwiony. Nikt nie ważył się mu pomóc. Wiedzieli jakie będą tego konsekwencje. Jeśli Kurogiri otworzy portal, to ten nie zdąży wejść. Dabi nie może mu pomóc. Jego quirk jest równie bezużyteczny jak mój w tym momencie...

Dopiero po chwili zorientowałam się, że wszystko jest tak, jak w moim wierszu. Każdy jest bezradny, pada deszcz, chcę się poświęcić i wiele więcej. Przypadek? Nie sądzę.

W moim wierszu podmiot liryczny na końcu ginie w heroicznym geście. Mój piasek już się przesypał. Pora, żeby oddać szansę na życie komuś innemu.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz