3. Początek końca, czy koniec początku?

1.4K 101 77
                                    

~Kilka lat później~

Mam 14 lat, za kilka tygodni będę wspominać 10-ąty rok bez Toyy. Cały czas czekam, patrzę w okno. Mimo, że minęło już sporo czasu nie tracę nadziei, że po mnie wróci i zabierze z patologi.

W tym czasie zaczęłam ćwiczyć gimnastykę. Co dzień dużo ćwiczeń, więc w tym momencie dochodzę powoli do perfekcji. Jestem średnio zaawansowana. Gimnastyka była moją jedyną odskocznią od rzeczywistości, smutków i tęsknoty.

Dzisiejszego wieczoru podciągałam się na drążku w moim pokoju. Przy każdym opuszczeniu moje nogi dotykały miękkiej, materiałowej, trochę podobnej do tekstury materaca podłogi. Część mojego dużego pokoju była specjalnie zagospodarowana na moje zainteresowania, czyli materace, drążki, elastyczne i tym podobne.

Zaufałam innym domownikom - ojca nie trawię, Shoto się dławie, Natsuo jest nudny, a Fuyumi pomogła mi jak może, żebym była szczęśliwa, tak samo jak Shoto. Chociaż jak zwykle większą uwagę zwraca na niego.

Podciągnęłam się na drążku, wyprostowałam ręce w łokciach podnosząc się. Nogi bez najmniejszych trudności powędrowały mi do góry przy okazji robiąc szpagat. Zrobiłam obrót, później drugi, poczym wyskoczyłam specjalnie przez ono na trzepak do trzepania dywanów za domem. Miałam pokój na piętrze, więc był cień szansy, że nie trafię i sobie coś zrobie. Zawsze bez wyjątku trafiałam zgięciami w nogach na trzepak, robiłam drugi obrót i z gracją londowałam na miękkiej trawie.

Kiedyś moją akrobację zobaczyła Fuyumi. Mówiła, że prawie dostała zawału i żebym tak więcej nie robiła, bo coś mi się stanie i sobie tego nie wybaczy.
Szkoda tylko, że słowa znaczą tyle, ile wart jest ten, kto je wypowiada. I tak robiłam to dalej.

Mimo traumatycznych przeżyć, od przedszkola Bakugou nie opuścił mnie. Jako jedyny z klasy w podstawówce potrafił mnie pocieszyć. Zawsze mogłam mu się wygadać, on nikomu o tym nie mówił, dał jakiś chamski komentaż, który poprawiał mi humor na kilka dobrych godzin. Również byłam da niego wsparciem, również nikomu nie mówiłam, to czego nie powinnam. No ale czasem rozum nie współgra z gembą.

~~~

Był czerwiec, sobota, za kilka dni będzie 10 rocznica odejścia Toyy. Czekałam aż wreszcie po mnie przyjdzie.

Miałam dzisiaj dobry humor. Śmiałam się i bawiłam. Korzystając z okazji i mojego świetnego humoru postanowiłam wybrać się wieczorem do Bakugou. Poopowiadać głupoty lub pooglądać film, jak to zazwyczaj w sobotę.

Wyskoczyłam przez okno i z gracją wylondowałam na trawie. Od razu pobiegłam kilka przecznic dalej.

Weszłam na drzewo na posesji Bakugou i wyjęłam telefon. Wybrałam wiadomości do Katsuki-ego. ,,Okno" - napisałam. Odesłał mi płomień, emotkę eksplozji i dopisek ,,wolna chata", co oznaczało, że już otwiera. Nie potrzebował dopisywać więcej, bo wiedział, że nie musi. Po chwili okno było otwarte a ja wyleciałam przez nie jak strzała robiąc na ziemi fikołka bez zawrotów głowy i innych efektów ubocznych. Ten sam widok białych ścian w połączeniu z ciemną podłogą mi się nigdy nie znudzi. Wstałam i uśmiechnełam się na w pół złowieszczo do umięśnionego, seksownego chłopaka, który STOI TUŻ PRZEDE MNĄ.

- Mamy też drzwi, ale to tylko tak dla przypomnienia - puścił mi oczko. Osobiście uważam, że to u nas normalne.

- Dobrze wiesz, że skakanie z drzewa do twojego pokoju mi się nigdy nie znudzi, jednak ciągle mi o tym przypominasz - zwróciłam mu trafną uwagę.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz