23. Pandemonium

730 45 27
                                    

Aklimatyzacja w szkole poszła mi znacznie lepiej, niż u Chisaki-ego. Zdobywałam przyjaciół, sojuszników. Dorabiałam się pieniędzy kradnąc zegarki, jak to kiedyś zabrałam jeden z nich Dabi-emu lub po prostu odcinając scyzorykiem pasek, który mi Kurogiri ściągnął z szafy. Po skończonej akcji zazwyczaj oddawałam je Tomurze, który później sprzedawał je, a sam zabierał (marne) 35% zysku.

– Wkrótce odbędą się zajęcia w USJ, ale to już chyba mówiłem... – powiedział Aizawa ze swoim typowym, spokojnym głosem. Zawsze mówił lekko z flegmą, co mnie niekiedy doprowadzało do szału. Ale cóż, każdy ma inny temperament. – Dajcie mi wszyscy święty spokój... – mówiąc to wszedł do śpiwora, poturlał się pod tablice i tam spał. Ale wow, szacun że powiedział coś więcej, niż to, żeby mu nie przeszkadzać.

W pewnym momencie Bakugou wyrwał mi z ręki książkę. Wstałam cicho tak, żeby nie obudzić Aizawy. Chciałam mu wyrwać z ręki książkę, jednak dał ją nade mnie. Podskoczyłam chcąc ją złapać, jednak nie za bardzo mogłam, bo uniósł się na palcach. Byłam wściekła, jednak nie pokazywałam tego po sobie.

– Co czytasz~? – zapytał lekko przeciągając proste i krótkie pytanie.

Otworzył książkę i zaczął czytać na szczęście w myślach jakąkolwiek stronę. Wiedziałam, że nie mogłam zbyt hałasować, bo obudzę tym Aizawę. Ponownie chcąc mu ją odebrać sięgnęłam po nią. Nie chciałam mu zrobić krzywdy, mimo, że już od początku zaczynał mnie wkurwiać. Zastawił mi dostęp wyciągając w bok rękę. Wkurwiło mnie to jeszcze bardziej. Nie mam długich rąk, a on z pewnością miał je dłuższe. Nie skakałam zbyt wysoko, ale też nie jak upasiony chomik.

Oddaj - powiedziałbym, gdybym była Deku. Jednak jestem sobą. Małą, wredną kurwą, która dąży do tego, żeby ją postrzegano, jako osobę równą innym. Nie jak dziecko, przez mój wzrost.

Spojrzałam wprost na jego szkarłatne oczy. Czując pogardę wymyśliłam plan. Wskoczyłam na krzesło, po czym na biurko. Przeskoczyłam przez niego z saltem londując centralnie obok książki, nie zdążył zareagować. Narobiłam przy nim sporo hałasu. Położyłam szybko książkę na ławce Deku udając, że mu coś cicho tłumaczę.

– Uważaj jak chodzisz, Bakugou... 

Aizawa podniósł się, a ponieważ zazwyczaj jestem cicha to zwrócił mu uwagę, zamiast mi. Jeżyk się zdenerwował. Jeszcze chwilę mówiłam coś do Deku, który nie za bardzo rozumiał, czemu mu tłumaczę temat z biologii. Po chwili jak nauczyciel znowu spał rzuciłam tylko „dzięki”. Wstałam i przeszłam do swojej ławki idąc obok wkurwionego jeża. Usiadłam z uśmiechem i schowałam książkę do torby. W takim tempie przyprawią mi rogi. Deku właśnie ogarnął co się stało, spojrzał na mnie zaskoczony, na co jedynie starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Bakugou po chwili usiadł w swojej ławce nabuzowany. Siedziałam spokojnie patrząc w zegar z utęsknieniem czekając na dzwonek, symbolizujący chwilę przerwy.

– Masz chwilę? – podszedł do mnie Todoroki.

Odwróciłam się w stronę jego pięknego i zawsze spokojnego głosu. Jak ton Aizawy mnie wkurwia, tak jego działa dość uspokajająco, jednak nie aż tak bardzo, jak Kurogiri-ego. Jego piękne, dziwnie znajome oczy patrzyły na mnie. Skądś pamiętałam ten brąz i błękit do złudzenia podobny do teego, który ma Dabi. Włosy opadały mu lekko na oczy. Krawat pięknie i prosto zawiązany.

– Tak, tak... I tak nie mam nic innego do roboty... – uśmiechnął się lekko na moje słowa. Na moich również pojawił się lekki uśmiech, którym odwzajemniłam jego wcześniejszy gest. Wydał się tym zaskoczony, co ledwo dostrzegłam. Podeszliśmy od koniec sali, gdzie mogliśmy spokojnie porozmawiać. – A więc... O czym chciałeś pomówić? – zapytałam spokojnie. Gdyby to była inna osoba z pewnością rzuciłabym jakiś chamski komentarz lub zaczepkę, jednak w tamtym momencie nic nie przychodziło mi do głowy. Zawsze miałam jakieś asy w rękawie, jednak gdzieś się zgubił i nie mogłam niczego wymyśleć. Jakby moja niezawodna umiejętność w tworzeniu sarkazmów nagle się wyłączyła.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz