37. Nie łatwo jest żyć w cieniu świata

374 34 30
                                    

W końcu po kilku dniach podróży po całej Japonii postanowiłam wreszcie wrócić do domu. Wypoczęłam, uspokoiłam się, przemyślałam kilka kwestii. Kilka razy przed policją uciekałam, bo jechałam na gapę, bo miałam budżet ograniczony. Po drodze bardziej ścięłam włosy, chociaż Shigi uważał, że bardziej się już nie da. Cóż, mylił się.

Leżałam na leżaku i odpoczywałam od natłoku zajęć, których tak czy owak mi brakowało. Nie mogę wiecznie siedzieć w jednym miejscu. Było zajebiście, ale musiałam wracać.

Wokół zachód słońca oświetlał moją twarz, łagodna bryza i odbicie księżyca w tafli oceanu. Pięknie.

Shigaraki mi trochę opuścił. Wychodziłam kiedy chce i gdzie chce, jedynym wyjątkiem było to, że mam mówić, że gdzieś wychodzę. Po prostu informować, że gdzieś znikam.

Siedziałam spokojnie na fotelu popijając moje ulubione wiskey. Przy okazji kończyłam książkę, którą mi pożyczył Lucyfer. Była zajebista, ale czytało się ją bardzo trudno. Bardzo skomplikowany język. Pokazywała na prawdę dużo wartości, o których nie miałam pojęcia. Bardzo mi się podobała. Skończyłam już czytać, więc napisałam mu, żeby przysłał coś jeszcze. Dałam kartkę papieru w książkę krukowi, a ten ją zaniósł do adresata.

Westchnęłam ciężko. Musiałam sobie znaleźć zajęcie. Ćwiczenie z Nomu mi się znudziło. Popijałam dalej wiskey czekając na cud, ten jednak nie miał zamiaru poprawić mi w żaden sposób nastroju. Westchnęłam. Poszłam do swojego pokoju, jednak w tedy rozbrzmiał mój dzwonek do telefonu. Odebrałam mówiąc przy tym swoje: słucham.

– Słynna Kasai, o ile się nie mylę? – usłyszałam głos w słuchawce. Dość znajomy. Z pewnością gdzieś już go słyszałam.

– Zgadza się – potwierdziłam jego słowa. – Kto i w jakiej sprawie?

– Tak samo niepewna jak zawsze – wyraził na głos opinię. – Słyszałem, że sprzedajesz broń. Mogę zaoferować drobną, korzystną dla obu stron współpracę... Oczywiście wszystko na papierze...

– Przykro mi, pytanie nie jest do mnie. Nie ja w Lidze zajmuję się sprawami współpracy... – powiedziałam. Shigaraki spojrzał na mnie przez moment z wątpliwościami. Mój rozmówca zaśmiał się bez krzty wesołości.

– Nie chodzi mi o współpracę z nimi, tylko z tobą – rzucił. – Ligi do tego nie mieszaj. Mają beznadziejną wizję świata... Jesteś bardzo inteligentna, szybka, zręczna, zwinna i umiesz znaleźć szczegół, który zaważy na całej sprawie. Przyda mi się taka osoba. Ponad to mogę coś zrobić dla ciebie. Być może dużo osób ci to już mówiło, że masz duży potencjał. Mogę cię czegoś nauczyć, ty nauczysz mnie, dobijemy targu... Każdy zyska.

– Kto mówi? – zapytałam po raz kolejny.

– Stain – powiedział spokojnie. Milczałam chwilę. – Pewnie mnie znasz. Być może nie osobiście, ale słyszałem, że dużo o mnie wiesz. Ja również wiem dużo o tobie... – oparłam się o ścianę. Po raz pierwszy ktoś mówił, a ja słuchałam co ma do powiedzenia. Shigaraki spojrzał na mnie zdziwiony. – Działam sam, dokładnie tak jak ty. Mamy podobny styl walki... Tu się prosi o chociaż minimalną współpracę.

– Czego pan oczekuje? Nie mam własnej organizacji, a nawet, jeśli bym chciała, to nie spełniam kryteriów – wytłumaczyłam.

– Od każdej zasady jest wyjątek – powiedział. – Przejdźmy na ty – zaproponował. – Co sądzisz na temat spotkania w cztery oczy i ewentualnej współpracy? Nie konsultuj się z Ligą. Lepiej będzie, jeśli nie dowiedzą się, o współpracy, jeśli owa się pojawi. To sprawa między nami... Zadzwoń, jak przemyślisz moją propozycję, dam ci czas. Już masz numer. Będę czekać – powiedział, po czym się rozłączył.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz