47. Wady uczynić atutami

285 27 18
                                    

Stałam przy ścianie. Ręce miałam unieruchomione na wysokości twarzy metalowymi bransoletami przyczepione łańcuchami do sufitu. Chyba były na tyrolkach, chociaż zablokowanych, żebym nie mogła niczego odjebać, a szkoda.

Byłam w dużym pomieszczeniu. Dość wysokim. Przez wysoko umieszczone okna zorientowałam się, że jestem w suterenie z podniesionym sufitem. Pomieszczenie minimalnie przypominało mi halę, w której uczył mnie Kai. Odruchowo szarpnęłam za łańcuchy. Były mocno osadzone w suficie.

– Nie próbuj uciekać – usłyszałam po prawej. Od razu odwróciłam się w tamtą stronę. Zielonooki bawił się moim, ale zarazem swoim nożem motylkowym. Patrzył na niego z sentymentem obracając go w palcach. – Obiecałem, że będziesz żywa, więc nie będę używać zbytnio siły, żeby ci coś zrobić. Zależy mu na tobie, więc dotrzymam słowa, choć w przypadku, gdy będziesz próbować uciekać i mnie atakować... Nie zawaham się ani sekundy – wytłumaczył, a jednocześnie ostrzegł. Stałam dalej bawiąc się kamykami na podłodze praktycznie wycierając dziurę w betonie.

– Daruj sobie pierdolenie – rzuciłam ze znużeniem patrząc na niego. Po chwili spojrzałam przed siebie na drzwi. – Jestem tu nie z własnej woli, to mógłbyś się chociaż zamknąć i oszczędzić mi twojej bezsensownej paplaniny prowadzącej jedynie do krainy Morfeusza... – ziewnełam teatralnie.

– Gdybyś była tak samo szeroka w biodrach jak pyskata to może bym cię oszczędził – rzucił ze zboczonym uśmiechem.

A nie wystarczająco, czy jak~? – zakręciłam dość mocną ósemkę biodrami.

– Nie próbuj mnie uwodzić – warknał. Spojrzałam na niego.

– Przecież sam zacząłeś temat – zwróciłam mu trafną uwagę. Westchnął. Wrócił do zabawy nożem.

– To nie znaczy, że miałaś go kontynuować – warknął. Milczałam chwilę.

– To po chuj zaczynasz jak nie kończysz? – rzucił we mnie nożem. To miało być ostrzeżenie. Ostrze ucięło mi kilka włosów, chodź to i tak było niedużo. – Przykro mi paniczu, że jesteś skazany, na moje towarzystwo. Nikt ci nie kazał mnie tu sprowadzać i nic z tego nie mieć z wyjątkiem niematerialnej, gówno wartej satysfakcji bez orgazmu... – powiedziałam z nadludzkim spokojem.

– Skończysz? – warknął ponownie.

– Wykorzystuję tylko fakt, że tu jesteś, a ja gaduła mam dużo do opowiadania. Ale że ty nic nie mówisz, to ja opowiadam i rozwijam dalej temat. W zamian nic praktycznie nie mam, a ty nie możesz umilić mi i sobie przez kilka minut bezsensownego czekania rozmową ze mną? Kto tu kurwa jest pojebany? – zapytałam.

– Najpierw mówisz, żebym przestał gadać, a teraz mnie prosisz, żebym z tobą rozmawiał... Zdecyduj się – warknął.

Patrzył na mnie znudzony. Westchnął. Wyszedł na dosłownie kilka sekund z pomieszczenia. Sprawdziłam przy okazji, czy łańcuchy się dobrze trzymają. Nie ma szans, żeby je zerwać, chyba, że pod wpływem dużej siły, którą de facto nie dysponuję. Tak czy inaczej, mężczyzna tańczył dokładnie tak, jak zagrałam. Miał znaczną przewagę, mimo to nie byłam na straconej pozycji. Po chwili wrócił.

– Daj zapalić – rzuciłam. Stanął na chwilę w jednym miejscu. Poprawił granatową, wytartą kamizelkę ze srebrnymi guzikami.

– Dlaczego? – oparł się o futrynę w drugiej części pomieszczenia prowadzącego ma zewnątrz. Drażnił się ze mną.

– Bo nie sięgnę do nogawki – wywróciłam oczami. Wskazałam na nogawkę, w której zazwyczaj są papierosy.

– Dzieci w tym wieku nie powinny palić – powiedział i podszedł. Zignorowałam jego uwagę, mimo, że miałam ochotę powiedzieć coś w stylu „faceci w tym wieku powinni korzystać z każdej okazji, żeby zaliczyć”.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz