42. Szansa

317 30 63
                                    

Chodziłam ze Stain'em na różne akcje. Nie wychylałam się jednak za bardzo. Zazwyczaj stałam na dachu i asekurowałam go z łukiem, gdyby coś się stało. Tak chodziliśmy praktycznie zawsze. Ja na dachu z łukiem, natomiast on na ziemi walczył wręcz.

Siedziałam spokojnie w barze obserwując wszystkich, jednak w sposób praktycznie niezauważalny, niby czytając jakiś artykuł w telefonie, co jakiś czas popijając dość mocny alkohol. Niby nie powinnam tyle pić... Ale uzależniona nie jestem.

– O co chodzi? – zapytał mnie Shigaraki. Podniosłam na niego wzrok. Wydawał się zmartwiony lub po prostu widzę to co chcę zobaczyć. – Nie odzywasz się od dobrych trzydziestu minut – wzruszyłam ramionami.

– Nie naciskaj jej Shigaraki – mr. Compress wstawił się za mną jak zawsze. Lubił mnie i cenił. Zaczął się bawić swoimi koralikami i patrzał w nie z dziwnym uśmiechem. Po chwili zniknęły w jego rękawie. – Jak będzie mieć problemy, to tobie powie pierwszemu i to nie podlega żadnej dyskusji – Compress poprawił lekko moje włosy, mimo, że wiedział, że tego nie lubię. Rzuciłam mu jedno ze swoich zimnych spojrzeń. Ten jednak nie przejął się tym szczególnie.

Zaczęłam pisać ze Stain'em. Po przyjacielsku, z żartami i ploteczkami z życia pseudo bohaterów. Moja twarz dalej pozostawała obojętna, mimo miłych słów od niego.

Do pomieszczenia wszedł Spinner jak zawsze jakby był po kilku kawach i energetykach. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.

– A ty gdzie idziesz? – zapytał trochę ostro Tomura.

– Z daleka od idiotyzmu – spojrzałam w stronę Spinner'a. Tan warknął na mnie cicho. Ulotniłam się.

• • •

Szłam spokojnie po krawędzi dachu. Nie spadłabym, bo tuż obok była wysoka krawędź. Od zawsze unikałam Spinner'a.

Niewiele osób wiedziało z kim na prawdę mam współpracę. Jedni mówili, że działam solo, inni, że mam kontakty z zagranicznymi grupami przestępczymi, a jeszcze inni podejrzewali Ligę. Nikt jednak nie mówił nic o Chisaki'm, co mnie bardzo cieszyło. Chciałam, żeby tak zostało.

Gdzieś w oddali usłyszałam znajome mi miecze. Uznałam, że stanę jak zawsze w pobliżu z łukiem i będę go osłaniać. Podbiegłam do krawędzi dachu i przymierzyłam. Zobaczyłam, jak Iida atakuje Stain'a mówiąc, że zapłaci mu za to, że okaleczył jego brata. Mimo to wszystko było z nim dobrze jak na fakt, że minęły dopiero dwa dni od czasu ataku.

Stain bez najmniejszego trudu powalił go na ziemię i użył swojego Quirk. Zarażając go tym samym. Iida zastygł co dało mojemu wspólnikowi otwarte pole do działania. Z pewnością wiedział, że będę gdzieś w pobliżu. Nie rozglądał się jednak.

Stain go zostawił i wrócił po inną osobą. Pewnie nie miał ochoty na zabawę z uczniem UA.

Wokół był dym i płomienie pochłonęły część budynków. Nie były one Dabi'ego. Zaskakująco wokół biegały Nomu i robiły zamieszanie. Ze skrzydłami, mniejsze, szybsze, bardziej masywne i bardziej inteligentne. Tomura nieczęsto wypuszcza swoje kreatury na zwiady same sobie.

Po niespełna kilku sekundach w stronę mojego wspólnika wyskoczył Deku. Zaczął go atakować, jednak on bez trudu wyminął większość ataków. Przejechał lekko nożem po jego ramieniu. W jednej sekundzie Deku zastygł podobnie jak dwoje pozostałych. Nie słyszałam co mówili. Byłam zbyt daleko.

Po pewnym czasie do walki dołączył Shoto. Używał ognia. Byłam bardzo szczęśliwa jednak wiedziałam, że potrwa trochę, zanim się zobaczymy. Walka trwała dość długo. Deku przez ten cały czas walczył totalnie bezinteresownie. Atakował Stain'a, a on się bronił. Nie chciał ich jednak zabić, a jedynie okaleczyć, chociaż i to podlegało wątpliwościom.

NOWE ŻYCIE | BnHA [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz