Miała być najlepsza impreza tego roku. Niby jutro miała być szkola.
Niestety nie dla mnie, w Toronto znaczynaja dzien później.
Kolejni nowi ludzie za którymi będę płakać jak będę wracać
Toronto - > NYC
Ale teraz muszę żyć NY -> Toronto~
Wszyscy świetnie się bawili.
Tańczyliśmy, rozmawialiśmy i Śmialiśmy się.
Podchodziłam do wszystkich po kolei i trochę z nimi rozmawiałam.W końcu trzeba było przysiąść na chwilę i porozmawiać o związku.
-No to co z nami? - spytał chłopak
-nie wiem... - zapatrzyłam się w okno
Związek na odległość? Nie wiem czy się uda, zerwać? Przecież ten związek praktycznie dopiero się zaczął, jak film w który już się wczułam. Już ma się skończyć?
-po co wyjeżdżasz, Finn mógłby sam - zamyslił się Noah
-bo też muszę - powiedziałam
-nie musisz, chyba to pretekst żeby że mną zerwać - wstal z łóżka na którym siedzieliśmy
-żartujesz chyba, jakbym chciała to bym normalnie zerwała a to akurat... - przerwał mi
-Dobra ogarnij się, nie zmyslaj powiedz wprost - spojrzał na mnie poddenerwowany
-powtarzam ci, że nie robię tego specjalnie, nadal chce z tobą być - mówiłam dalej spokojnie
-jakbys mnie kochała to byś została - zaczął krzyczeć i wyzywać
-zostaw mnie! - krzyknęłam - nie wiem czemu zaczęłam w ogóle chodzić z takim podrywaczem, kłamcą i śmieciem! - krzyknęłam i wyszłam
Wyszłam na dwór żeby moc swobodnie się Wypłakać.
Nie chciałam z nim zrywać, to było pod wpływem emocji...Zabrałam szybko słuchawki i telefon zanim zdążyłam na dobre się rozpłakać i Odeszlam jak najdalej przed dom.
*Lila pov*
Nie sądziłam że w ogóle zostanę zaproszona, mimo to poznałam dziś wiele osób. Wychodziłam akurat z Milesem i jego starszym bratem - Jamesem z imprezy.-Nie wiem jak wy ale świetnie się bawiłem - uśmiechnął się James
-patrząc na to że zaśpiewałes i dostałeś tyle oklasków to się nie dziwie - mruknął Miles
-jeszcze brakowało ci gitary - rozmarzyłam się
Po jakimś czasie uznaliśmy, ze wrócimy już do domu. I tak było już późno i już wystarczająco nagadaliśmy się z Rachel, Jane, Al i resztą.
Nagle usłyszeliśmy szlochy kawałek dalej. Trochę dziwne że ktoś na środku ulicy w nocy wydaje dziwne dźwięki ale okej.
Kawałek dalej ujrzałam że to Rachel.
Starałam się szybciej podejść. Chwilę później wszyscy już wiedzieliśmy dlaczego;-Co się stalo - spytałam
-no bo jutro się wyprowadzam i musiałam zerwać z chłopakiem - szlochała
Staraliśmy się ją pocieszyć. My przecież będziemy w kontakcie, za rok przeciez wróci i w dodatku tyle tutaj zna już chłopaków.
Jakiś czas później dziewczyna już trochę podbudowana wróciła do domu, a ja z chłopakami szłam dalej.
-Ja nie rozumiem was bab, płakać po chłopaku? - skrzywił się Miles
-pamiętasz Janice? - zaśmiał się James
-Dobra ta była akurat wyjątkowa - zmrużył oczy Hans
-A Mandy? - dodałam
-oj no dobra...
Doszliśmy do domu chłopaków, miałam zostać tam na noc.
Coś czulam ze zapowiada się ciekawy wieczór, a raczej ciekawa noc.