-37-

94 6 1
                                    

-Czemu tak późno bubuś - złapał mnie za rękę

-bądź cierpliwy, dobra, idziemy?

-idziemy

-

*Rachel pov*
-Finn! -krzyknęłam - spakowany jesteś?

-jestem - odparł myjąc okno

W tym momencie zadzwonił dzwonek.

-Otworze! - krzyknęłam

W drzwiach ujrzałam Megan.
Świetna osobę która tu poznałam.
Przytuliłam ją i zaczęłyśmy rozmawiać.
W poprzedni dzień pożegnałam się z cała ekipa Toronto.
Meggie od samego początku wydała mi się spoko. Zaczęłyśmy jakoś rozmawiać i wyszło ze jesteśmy dość podobne z charakteru wiec dobrze się dopasowałyśmy.

-Wracasz jutro do tych drętwych snobów z Nju Jorku? - zakpiła śmiejąc się

Uderzyłam ją w ramie.

-A weź przestań - zaśmiałam się - jeszcze się zobaczymy przecież

-No wiem ale noo... za duuuzo czasu - uśmiech jej zszedł

-ej noo, możemy teraz gadać na skype albo discord, albo mess ...

-no wiem ale nie będziemy się widzieć ma żywo - włożyła ręce w kieszenie

-daj miśka - rzuciłam otwierając ręce

Przytuliłyśmy się.

W tym momencie szybko przybiegł moj przyjaciel Jonathan.

Jonathan Singh. Miał około 185 cm wzrostu, ciemne blond włosy opadające na twarz, był dość szczupły, miał zielone oczy i co więcej mogę powiedzieć, miał patologiczny charakter, tzn taki śmieszek heheszek ale czasami bywał tez Alvarem.
Dało się z nim normalnie porozmawiać ale to rzadko.

Cały zdyszany biegł w moja stronę.

-MIIILEER! - krzyknął

-zluzuj majty Jon - skrzywiła się Meg

-Nie kurwa cicho, słuchaj, tego no przyjęli mnie do tego liceum co ty chodzisz i jade z tobą babo głupia - machał mi przed twarzą papierkiem, prawdopodobnie przyjęciem do szkoły.

-O chujnia serio - otworzyłam szeroko oczy

-Takk szmato takk, get de kurwiszoński nju jork luk

-aha no to super - skrzyżowała ręce Meggie

-Oj Wilson.. wiesz ze ciebie kocham a tą ciote tylko lubię - przytuliłam dziewczynę

-

Resztę dnia spędziłam z Megan, po kilku godzinach poszła. O 21 wrócił dziadek. Strasznie z Finnem go uściskaliśmy.

Do 23 spędziliśmy czas z dziadkami a później szykowaliśmy się do wyjścia.
Na lotnisko mamy godzinę drogi.

W tym komencie z rozwaloną walizką przybiegł Jon.

-Sorry rozpieprzyła mi się trochę jak biegłem. To co jedziemy? Już nie mogę się doczekać, pokażesz mi wszystko iiii! - krzyknął radośnie

Finn tylko strzelił facepalma i otworzył bagażnik aby chłopak mógł umieścić swoją walizkę.

Po pół godzinie zaczęliśmy jechać.
Kto wymyśla loty o 3 nad ranem.
Lotniska Toronto pozdrawiają.

Powrót do rzeczywistości. Mam nadzieje ze już tam zostanę.

Just Couple || Story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz