Poznali się we wtorek.
***
Seokjin był starszy od niego o trzy lata, co sprawiało mu pewien problem... ale był miły. Oczywiście nie dla Jimina, bo jego nie znał, ale dla innych... No, podobno. Ludzie tak mówili.
- Cześć, hyung-nim.
Seokjin spojrzał na Jimina z zakłopotaniem.
- Cześć. Znamy się? To znaczy... Masz na imię Jimin, prawda?
- W zasadzie to... nie znamy się... Ale tak, nazywam się Jimin - odpowiedział i chwilę później zapadła cisza.
Jimin patrzył na Seokjina, Seokjin patrzył na Jimina. Jimin myślał, w jaki sposób mógłby zacząć właściwą rozmowę, nie wychodząc przy tym na idiotę, Seokjin zastanawiał się, co tak właściwe się teraz dzieje i czemu jakieś nieznane mu pierwszaki z nim rozmawiają. Oboje nie wiedzieli, co zrobić.
- Więc... Jimin-ah, co cię do mnie sprowadza? - odezwał się Seokjin, który uznał, że jeśli on pierwszy nie powie czegokolwiek, to tamten dzieciak tym bardziej tego nie zrobi. - Masz jakieś pytania odnośnie do lekcji?
Jimin zamrugał oczami i w pierwszej chwili pomyślał, że może faktycznie lepiej byłoby szybko zadać jakieś najprostsze pytanie o angielski, a później jeszcze szybciej podziękować i odejść. Po chwili jednak przypomniał sobie, że przecież nie jest tchórzem. Przecież tak łatwo zapytać o... no, właśnie. O kogo?
- Chodzi mi o twojego znajomego z klasy, hyung-nim. - Jimin już sam nie za bardzo wiedział, co chce powiedzieć, więc postanowił mówić wszystko po kolei, co tylko przyjdzie mu do głowy, a że niewiele w tym momencie przyszło mu do głowy: - Wiesz, tego... Ech, nie wiem jak to wytłumaczyć.
- No dobrze, nieważne. Co z nim?
- Po prostu... chcę znać jego imię.
- Słucham?
Jimin właśnie tego się obawiał. Brwi uniesionych w górę, zdziwionego spojrzenia, rozdziawionej buzi i "Słucham?".
- Chcę wiedzieć jak się nazywa. To tyle.
- Ale po co?
- Po prostu.
Nawet sam Jimin był w stanie stwierdzić, że jego argument raczej nie jest powalający.
- Nie rozumiem.
Jimin westchnął tylko i opadł na krzesło. Ukradkiem spojrzał na zegarek; lekcja miała zacząć się za cztery minuty.
- Może pójdziesz ze mną po lekcji, Jimin-ah, i poszukamy tego chłopaka, co?
- Przedstawisz mnie mu?
- Czemu nie?
- Nie chcę.
Seokjin teraz już nie rozumiał kompletnie nic a nic.
- Dlaczego? Myślałem, że-
- Nie. Chcę tylko wiedzieć jak się nazywa. - Jimin schował twarz w dłoniach i westchnął; to było tak żenujące, że aż jemu samemu zrobiło się przykro.
- To bez sensu. Nie lepiej, żebym od razu cię z nim zapoznał?
Młodszy zamilkł na chwilę. Może to faktycznie byłoby lepsze? Ale z drugiej strony przerażało go, że być może za godzinę miałby z nim rozmawiać. Nie był na to przygotowany.
- Nie wiem, czy dam radę. - Odwrócił wzrok.
- Czemu nie?
- Nie zrozumiesz.
