Wybrał dwudziesty siódmy dzień stycznia bez większego powodu. Siódemki były szczęśliwe, prawda? Więc nie może być źle.
Rozmawiał o tym kilka dni wcześniej z Taehyungiem, w środę, kiedy wracali do domu po skończonym treningu. Tamten dalej obstawał przy swojej opinii i bardzo się ucieszył, kiedy dowiedział się, że Jimin podziela jego zdanie. Od razu zaczął wszystko planować, wymyślił sto różnych scenariuszy, ale Jimin nie miał zamiaru go słuchać. Chciał zrobić to po swojemu, zwyczajnie. Sam.
***
- Cześć.
Yoongi popatrzył na niego, zastanawiając się, co tu robi, w dodatku tak bez zapowiedzi.
- Cześć, Jiminnie. Chcesz wejść? - modlił się w duchu, by odpowiedział, że nie.
- Nie, w zasadzie to chciałem zapytać, czy wyszedłbyś ze mną na spacer albo coś.
- Czemu nie zadzwoniłeś?
- Przechodziłem obok, więc pomyślałem po prostu, że zajdę - Jimin domyślał się, że Yoongi zauważy kłamstwo, ale bardziej przejmował się teraz tym, co będzie później, więc było mu wszystko jedno.
- Jestem trochę zajęty...
- Chociaż na chwilę - nalegał, choć w głębi duszy miał ochotę odpuścić i po prostu wrócić do domu, i już nigdy o tym nie myśleć. - Przewietrzysz się i wrócisz, w końcu i tak jest późno, więc nie będziemy łazić do nie wiadomo której.
- No dobrze - westchnął Yoongi i pociągnął Jimina do przedpokoju.
Młodszy oparł się o ścianę i patrzył, jak Yoongi wiąże buty przy akompaniamencie odgłosów dochodzących z któregoś z pokoi. W końcu na korytarz wyszedł jakiś chłopak, którego Jimin skądś kojarzył, i popatrzył na nich.
- Yoongi-ya, idziesz gdzieś?
Jimin nie potrafił oderwać od niego wzroku, choć wiedział, że prawdopodobnie wygląda przez to jak idiota.
Kto to? Czy to możliwe, by się znali?
Co tutaj robi?
Czy Yoongi ma zamiar go tutaj tak po prostu zostawić?
- No, zaraz wrócę. Zaczekajcie na mnie.
Jest ich więcej.
Yoongi zostawi jakichś ludzi samych w domu?
- Kupisz piwo?
Jimin przełknął ślinę, bo nagle przyszła mu do głowy myśl, że może znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Może siódemki nie zawsze są szczęśliwe?
- Może kupię, nie wiem. Jak nie zapomnę, to kupię.
- Changjoongie-hyung, idziesz?! - z pokoju dobiegł głos Namjoona.
I Changjoong poszedł, rzucając Jiminowi nieodgadnione spojrzenie.
***
- Ładnie dzisiaj - Yoongi rozejrzał się. - Tylko trochę zimno.
- Bywało gorzej. Masz gości, hyung?
- Tak jakby - starszy wzruszył ramionami. - Bardziej Namjoonie, to jego koledzy.
- Joonie-hyung przyjmuje gości u ciebie w domu?
- Tak jakoś wyszło, Jiminnie. Zobacz ile gwiazd - Yoongi wskazał głową na niebo. - Szkoda, że tak słabo widać.
Szli przez jakiś czas, rozmawiając o głupotach, bo Jimin nie potrafił się skupić. Dziwiło go trochę to, że jego myśli bardziej zajmują ci ludzie w domu Yoongiego, niż to, co zaraz nastąpi, ale naprawdę tak było.
![](https://img.wattpad.com/cover/213976316-288-k436893.jpg)