- Zimno, prawda?
Jimin skinął głową, naciągając na uszy czapkę. Ostatni dzień stycznia nie należał bowiem do najcieplejszych.
Hoseok i Namjoon rozmawiali i nie zwracali kompletnie uwagi na resztę. Taehyung i Jeongguk zajmowali się rzucaniem w siebie nawzajem śnieżkami, kiedy ten drugi nie patrzył. Seokjin, Yoongi i Jimin po prostu szli.
- Paskudnie się nie wyspałem.
Jimin zerknął ukradkiem na Yoongiego.
Jego przemyślenia?
Cóż, w zasadzie wolał się nad tym nie zastanawiać. Powiedział mu, stało się, nie cofnie tych słów, nie zawróci czasu. Nie było tak, że czuł się zawstydzony, a przynajmniej to nie do końca było to. Po prostu nie wiedział, o czym mógłby z nim teraz rozmawiać, zupełnie jakby wszystko między nimi zostało już powiedziane.
I jedyne, o czym myślał, to jego oczy, jego usta, jego dłonie, jego głos, wszystko, czego nie może mieć, a o czym już poinformował, że tego pragnie. A to - tak, to być może sprawiało, że był odrobinę zawstydzony.
Jak ma spojrzeć Yoongiemu w oczy, kiedy starszy doskonale wie, że Jimin oddałby za jedno spojrzenie wszystko? Jak ma go dotknąć, kiedy Yoongi domyśla się, jakie obrazy pojawiają się w jego wyobraźni, gdy są blisko siebie?
Yoongi zdaje sobie sprawę z tego, że każda sekunda spędzona z Jiminem, jest dla młodszego na wagę złota. Coś takiego może powodować lekkie zawstydzenie, prawda?
- O której dziś idziemy?
- Nie wiem, hyung. Jiminnie? - Yoongi zwracał się do niego tak jak zawsze to robił, ale serce Jimina biło o wiele szybciej i gwałtowniej niż w przeszłości.
Prawdopodobnie mu to przejdzie, kiedy w końcu uświadomi sobie, że nic nie znaczy dla Yoongiego i że nigdy nie będzie dla niego tak ważny, jak chciałby być.
- Wszyscy dzisiaj kończą po drugiej?
- Tak.
- To najlepiej będzie od razu po szkole. Najwyżej po drodze pójdziemy coś zjeść.
Seokjin i Yoongi najwidoczniej przystali na ten pomysł, bo pokiwali tylko głowami.
- Jimin-ah, coś ci jest?
Yoongi patrzył na jego twarz, a Jimin nie był pewien, o co starszy go pyta.
- Nie, nie.
- Zdawało mi się, że trochę kulejesz.
Ach, więc o nogę.
- Trochę. Wczoraj podczas tańca źle stanąłem, nic mi nie będzie.
- Nie wiedziałem, że chodzicie też we wtorki - zainteresował się Seokjin. - Mogliście mówić, wiesz, że ja chętnie poszedłbym popatrzeć.
- Nie, hyung, byłem sam. Wiesz, tak z nudów.
Może to wyraz twarzy Jimina, może barwa jego głosu, może coś innego, w każdym razie coś sprawiło, że Seokjin już nic nie odpowiedział i doszli do szkoły w ciszy.
***
Jimin-ah, uśmiechnij się do mnie, świnio!!!
Jimin zauważył, jak Taehyung pisze te słowa na otwartej stronie jego podręcznika od geografii, wobec czego kopnął go pod ławką, od razu przeczesując piórnik w poszukiwaniu gumki do ścierania.
Mini, zrób to dla TaeTae~
Starł obydwa zdania, posyłając młodszemu gniewne spojrzenie, tamten jednak zrobił smutną minkę i Jimin nie mógł tego znieść, więc uśmiechnął się szeroko. Taehyung odwzajemnił jego uśmiech i narysował małe serduszko w rogu strony.
