- Jestem! - odezwał się, wchodząc do domu. Nawet nie zapukał i był trochę zdziwiony tym, że Jimin nie zamykał drzwi na zamek, kiedy siedział sam.
- Hyung, co chcesz na kolację? - młodszy wyszedł z kuchni.
Yoongi stwierdził, że Jimin wygląda całkiem normalnie. Jakby nic się nie wydarzyło.
- Zazwyczaj nie jadam kolacji, Jiminnie.
- Jak to?
- Normalnie. Nie jadam kolacji.
- To dlatego jesteś taki chudy.
- No, pewnie tak - Yoongi zdjął buty, rzucił je niedbale w kąt, a swoje rzeczy sprawnym ruchem rzucił obok. - Jesteś pewien, że ta baba nie wróci wcześniej?
- Shinhye? - głos Jimina znów dobiegał z kuchni. - Jestem pewien, hyung. Ona co tydzień wyjeżdża na weekend.
- Zawsze w weekend jesteś sam? - Yoongi dołączył do niego i usiadł przy ogromnym stole. Pomyślał, że Jiminowi musiało być bardzo źle siedzieć przy takim gigantycznym stole, kiedy jego ciotki nie było w domu.
- Tak, hyung.
- Gdzie ona jeździ?
- Nie wiem, nie mówiła mi nigdy.
- Żartujesz?
- Nie.
Yoongi uśmiechnął się, ale nie był to z pewnością wesoły uśmiech. Ciotka Jimina kojarzyła mu się z Geunhye.
- Dziwne - powiedział tylko, choć było to dla niego całkowicie normalne.
- Dziwne? Nie wiem, według mnie zwyczajne, można się przyzwyczaić.
Jasne, że można się przyzwyczaić do tego, że ciotka zostawia cię samego co weekend w domu, nie mówiąc absolutnie nic o tym, co robi.
Tak samo, jak można się przyzwyczaić do tego, że ciotka zostawia cię samego na kilka lat w domu, nie mówiąc absolutnie nic o tym, co robi.
Można się przyzwyczaić do wszystkiego. Nawet do samotności. A nawet szczególnie do samotności.
Tak więc jeśli Jimin był samotny, to dla Yoongiego chyba nie było już nadziei.
- Można, Jiminnie, pewnie. Ale to przykre, kiedy ktoś nie zwraca na ciebie uwagi, choć powinien.
- To jej jedyny obowiązek wobec mnie, hyung, a ona i tak go nie wypełnia.
Jimin stał, opierając się o blat, czekał, aż woda się zagotuje, i czuć było od niego złość, ale i smutek.
Można by się też pewnie przyzwyczaić do smutku Jimina. On sam już to zrobił, Yoongi jakoś nie mógł.
Zabawne, jak wszyscy dorośli popełniają te same błędy.
- Obiecał ci ktoś coś kiedyś, hyung? To są właśnie obietnice, zobacz. Żaden dorosły nie traktuje ich poważnie.
Wszyscy te same błędy. Czuł się raźniej, bo Jimin o tym wiedział, tak samo jak on, więc nie był sam, ale też żałował, że młodszy musiał tego doświadczyć na własnej skórze.
- Masz rację, Jiminnie. Nigdy nie ufałem dorosłym.
- Nigdy nie ufałeś nikomu oprócz Seokjina i Namjoona, sam to powiedziałeś.
- Wlaśnie. To wszystko wina dorosłych.
- Tak?
- Tak.
Woda w czajniku zaczęła cicho bulgotać.
- Niedługo sam będziesz dorosły, hyung.
- Już jestem - powiedział to, co uważał, bez cienia zawahania. Pewnie, że był dorosły. Jimin o tym nie wiedział, ale faktycznie tak było.
