21.

190 21 5
                                        

Święta były za pasem. Wigilia wypadała w niedzielę, więc przerwa świąteczna zaczynała się późno i to w dodatku w weekend - w sobotę dwudziestego trzeciego grudnia. Cały śnieg, króry padał od pierwszego dnia miesiąca zdążył już stopnieć, więc święta nie miały być dla Yoongiego białe tylko chujowe.

Namjoon pojechał do domu już szesnastego grudnia, w sobotę, zostawiając Yoongiego samego na cały przedświąteczny tydzień. Obiecał, że wróci przed Sylwestrem. Yoongiego jednak nie za bardzo to cieszyło.

To nie tak, że było mu przykro, czy coś w tym stylu, bo przecież i tak miał święta Bożego Narodzenia głęboko w dupie, ale po prostu przywykł do Namjoona i nie lubił, kiedy go nie było. A ponad tydzień to, niestety, kawał czasu.

Namjoon oczywiście zaproponował mu, żeby pojechali razem, tak jak to proponował w zeszłym roku, i Yoongi znów odmówił. Nie miał zamiaru zawracać głowy jego rodzinie. Poza tym zaraz pewnie posypałyby się setki pytań, a Yoongi nie miał ochoty na wywiady. Chciał spędzić święta z jedyną rzeczą, którą wydawało mu się że kochał, czyli z muzyką.

Żałował też, że nie było Seokjina. On przynajmniej dałby mu coś dobrego do jedzenia. Tymczasem lodówka Yoongiego była pusta.

Jimin: wesołych świąt~!

Hoseok: wesołych świąt wszystkim!!!! ~@.@~

Przeczytał te dwie wiadomości, po czym szybko wyłączył czat. Nie było sensu.

***

Jimin zastanawiał się, czy Yoongi pokusi się o złożenie mu życzeń, nic takiego jednak nie nastąpiło, więc starał się przestać tym przejmować. Może Yoongi nie obchodził świąt? Przecież nigdy go o to nie pytał. Albo nie wiedział, jakie życzenia mógłby złożyć. Albo zwyczajnie nie chciał. W końcu Yoongi nie lubił takich niezręcznych i w gruncie rzeczy nieszczerych zachowań.

Yoongi♡: będę mógł zadzwonić do ciebie wieczorem? 10:14

Jimin zobaczył tego smsa i uśmiechnął się szeroko. Yoongi jednak o nim myślał nawet w taki dzień jak Wigilia.

Młodszy miał dostać telefon od Shinhye dopiero za pół godziny.

***

Yoongi zadzwonił do niego kwadrans po dziewiętnastej.

- Cześć, Jiminnie - odezwał się od razu starszy i choć Jimin wcale nie miał humoru, uśmiechnął się na dźwięk jego głosu.

- Cześć. Jak się masz? - zapytał, żeby nie musieć odpowiadać na to pytanie jako pierwszy.

- W porządku. A ty?

- Też - starał się powiedzieć to jak najlepiej.

- Nie przeszkadzam? Coś cicho u ciebie.

- U ciebie też - odparł nerwowo, choć wiedział, że prawdopodobnie Yoongi wyczuje nawet przez telefon, że coś jest nie tak.

- Jimin-ah, coś się stało? - Jimin niemal słyszał, jak Yoongi marszczy brwi.

Może mógłby powiedzieć na przykład, że pokłócił się z Shinhye przy stole bądź coś w tym rodzaju. Ale jaki był tego sens?

- Nie, nic się nie stało. Czy u ciebie w domu... to znaczy...

- Tak, mogę się z tobą spotkać, jeśli chcesz.

Poczuł, jak zdenerwowanie całkowicie z niego ulatuje.

- To nie będzie problem?

- Pewnie, że nie, Jiminnie.

- Mógłbyś do mnie przyjść?

saltnpaper · yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz