8.

206 15 0
                                        

Była długa przerwa.

- Jak ci idzie, hyung?

Podniósł wzrok znad książki i popatrzył na niego.

- O, cześć. Cóż, jakoś idzie.

- Nie nudzi cię?

- Nie.

- To dobrze - Jimin uśmiechnął się do niego. - Uwielbiam, kiedy ktoś lubi to, co ja lubię.

Przyjrzał się mu dokładniej.

- Wszystko w porządku?

- Tak, hyung.

- To co taki smutny?

- Nie jestem smutny.

- Przecież widzę.

- Nie jestem smutny, hyung.

Kolejny raz mu się nie udało. Przez chwilę pomyślał, że być może tym razem się pomylił. Ale kiedy Jimin zwrócił spojrzenie w jego stronę, nie mógł pozbyć się tego uczucia, że na pewno coś jest nie w porządku. Jego oczy były takie smutne i jakby puste. Z jakiegoś powodu coraz ciężej szło mu znoszenie tego.

Chciał mu o tym powiedzieć, ale nie wiedział jak.

***

Jego samego wciąż to zaskakiwało. Nigdy nie lubił nikogo poza Seokjinem i Namjoonem.

Seokjina poznał mając całe cztery lata. Starszy kopnął nieuważnie piłkę, która uderzyła Yoongiego prosto w twarz, na co młodszy podszedł do niego i uderzył go w głowę jego własną zabawkową koparką, którą podniósł po drodze z ziemi. Tak właśnie zaczęła się ich przyjaźń.

Długo, długo nie miał żadnego innego kolegi, podobnie jak Seokjin. (Wiele dzieci odmawiało mu zabaw i rozmów, wszyscy uważali, że to dlatego, iż Seokjin jest po prostu zbyt inteligentny dla swoich rówieśników. Yoongi też tak uważał. Dlatego właśnie lubił starszego tak bardzo; nie śmieszyły go żarty, z których wyła większość dzieciaków - on i Yoongi woleli pośmiać się z czegoś innego, nie oglądał kreskówek, tak jak reszta dzieci - on i Yoongi woleli obejrzeć jakiś film albo najlepiej poczytać książkę. Takich rzeczy było dużo. Czasem po prostu bywa tak, że niektórych nazywa się nieprzystosowanymi tylko dlatego, że są dojrzalsi od innych. Tak też właśnie było z Seokjinem.)

A potem pojawił się Namjoon. Ponad rok temu, tak po prostu, Yoongi dostał informację, że za kilka dni wprowadzi się do mieszkania ktoś zupełnie obcy. I faktycznie w poniedziałek, trzydziestego sierpnia, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, do drzwi zapukał Namjoon, dzierżąc w dłoniach dwie ogromne walizki, i już pierwszego dnia zachowywał się jak u siebie, przez co starszy czuł się niekomfortowo i był zdenerwowany, bo nikt z nim niczego nie uzgodnił.

Nie przepadał za nim na początku, jak za wszystkimi. Ale później, po kilku miesiącach, kiedy okazało się, że mają wspólne zainteresowania i że potrafią rozmawiać na wszystkie tematy, Yoongi był bliżej z Namjoonem niż z Seokjinem.

Cieszyło go, że Seokjin nie miał do niego o to pretensji (to chyba jedyne, o co nigdy się nie przyczepił). On i Namjoon również bardzo dobrze się dogadywali. Okazało się, że kiedy najmłodszy pojawił się wśród nich, wypełniło się jakieś puste miejsce.

Yoongi wolał Namjoona od Seokjina. Seokjin wolał Namjoona od Yoongiego. I nikt nie miał nic nikomu za złe.

Być może Jimin miał być kolejnym Namjoonem do wypełnienia kolejnego pustego miejsca. Nawet jeśli nie w nich, to być może tylko w Yoongim.

***

Gdy się nad tym tak zastanawiał, coraz bardziej wydawało mu się, że to nie przypadek. Miał osiemnaście lat, już kilka razu przechodził przez to "poznawanie nowych osób i tak dalej", ale nigdy nie pomyślał o nikim "o, polubiłem go/ją, zakolegujemy się". Coś takiego przytrafiło mu się tylko wtedy, gdy poznał Namjoona.

saltnpaper · yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz