40.

150 18 1
                                        

Obudził się o dziewiątej czterdzieści tuż obok niego i pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było przytulenie go.

Kochał go bardziej niż kogokolwiek innego na świecie. I miał go tylko dla siebie.

Patrzył na jego twarz z uśmiechem, zastanawiając się, jak wiele dobrych rzeczy może teraz na nich czekać.

Jimin nie mógł mieć pojęcia o tym, jak potoczą się ich losy. W tamtym momencie był po prostu szczęśliwy.

***

Yoongi obudził się chwilę później i pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było zepchnięcie głowy Jimina ze swojej klatki piersiowej.

- Ooo, wstałeś już - młodszy uśmiechnął się do niego i poczochrał mu włosy.

Yoongi odwzajemnił niemrawo uśmiech, przekręcił się na bok i zamknął oczy. Musiał jeszcze trochę tak poleżeć.

Poczuł ręce Jimina oplatające go w pasie.

- Pójdziesz dziś ze mną na spacer?

- Teraz?

- Kiedy będziesz miał ochotę. Chcę iść z tobą na spacer - Jimin przycisnął swój policzek do jego pleców; Yoongi był taki cieplutki.

***

Kiedy zeszli na dół, inni jeszcze spali.

- Ej, chłopaki! Wstawać!

Taehyung uchylił powieki, Hoseok zarzucił sobie poduszkę na głowę, a Jeongguk nawet się nie poruszył.

- Robimy śniadanie, Yoongi i ja. Jeśli też chcecie coś zjeść, to musicie nam pomóc.

Nikt nie wstał.

***

Yoongi tak naprawdę nic nie robił, bo bał się, że coś zniszczy albo zepsuje, siedział więc tylko po turecku na stole i patrzył na Jimina smażącego jajecznicę.

Pamiętał dzień, w którym pierwszy raz tutaj był, jak przez mgłę. Siedział przy stole, Jimin naprzeciwko niego. On zły i zmęczony, bardzo nie na miejscu, Jimin zmaltretowany, trochę zestresowany i bardzo smutny, a także przez cały czas podle ignorowany przez Yoongiego. Teraz było mu głupio, że zachowywał się wtedy w ten sposób wobec młodszego.

Ten dzień, w którym się poznali w ogóle był bardzo niefortunny.

Śmieszne, bo choć Yoongi zdawał sobie sprawę z tego, że to nie może być prawdą, to kiedy myślał teraz o uczuciu do Jimina i o tamtym dniu, czuł się tak, jakby to uczucie obudziło się w nim już wtedy, pierwszego dnia, gdy po raz pierwszy się mu bliżej przyjrzał.

- Yoongi, rozłożysz mi talerze? - odwrócił się do niego młodszy. - Nie siadaj na stole, co? Shinhye tego nie znosi.

- Shinhye teraz nie ma - Yoongi zeskoczył ze stołu i porozkładał talerze jeden obok drugiego, by Jimin mógł wyłożyć na nie jedzenie. - Jimin-ah, pamiętasz, czy Shinhye mówiła ci coś o mnie po tym, gdy pierwszy raz tu przyszedłem?

- Tak. Powiedziała "Jimin-ah, to był ostatni raz, kiedy zaprosiłam tutaj takiego chłopaka" - odparł, śmiejąc się pod nosem. - Myślisz, że powinienem nałożyć Ggukiemu więcej? Pewnie tak, no nie?

- Pewnie tak - zgodził się Yoongi. - Zastanawia mnie, z czym Shinhye może mieć problem.

- Shinhye lubi ludzi, którzy po pierwsze uwielbiają ją, a po drugie są kimś. A ty ani nie lubisz jej i od razu to widać, ani nie jesteś też kimś wielkim w jej oczach, dlatego cóż... - Jimin odstawił patelnię. - A myślisz, że ta twoja opiekunka by mnie polubiła?

saltnpaper · yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz