...gdy dźwięk dzwonka rozległ się niespodziewanie, wpadając do ich uszu jak błyskawica i niemalże rozrywając bębenki. Jimin aż podskoczył, po czym odetchnął głęboko i otworzył drzwi.
- Cześć - Hoseok od razu wparadował do środka.
Ciężko było określić jego wyraz twarzy. Po prostu przeszedł przez próg, a potem stanął jak wryty.
- To może ja pójdę - powiedział dopiero po chwili.
- Spokojnie - odezwał się Yoongi, który zorientował się szybko, że Jimin na pewno nie będzie wiedział, jak ma zareagować. - Ja i tak już wychodzę, więc możesz zostać.
Hoseok nic nie odpowiedział, zabrał się tylko za ściąganie butów.
- Dobrze, że przyszedłeś - dodał starszy, łapiąc za klamkę. - Jiminnie jest chory, zaopiekuj się nim.
Jimin uśmiechnął się sam do siebie, myśląc, że Yoongi tego nie widzi, ale Yoongi widział i sprawiło mu to przyjemność.
- Cześć, Jiminnie, uważaj na siebie - powiedział, wychodząc z domu.
***
- Achhh, hyung-nim! - Jimin trzepnął Hoseoka w ramię dopiero po kilku sekundach (co jeśli Yoongi by to dosłyszał zza drzwi?), tracąc przy tym głos niemal całkowicie. - Nie mogłeś uprzedzić, że przyjdziesz?
- Mogłem - odpowiedział starszy szczerze - ale jakoś tak wyszło, że po prostu przyszedłem. I jak widać to był świetny pomysł. Pięknie wam przerwałem romantyczną rozmowę w ciemnyn przedpokoju.
Jimin westchnął tylko i sięgnął do włącznika. Żarówka rozbłysła i zmrużył oczy. Jego powieki były zbyt ciężkie.
- Hyung, powinieneś iść do domu. Właśnie się obudziłem i chcę iść jeszcze spać. Yoongi-hyung mówił, że jestem chory, i to prawda, zresztą pewnie sam słyszysz.
- Jakby Yoongi chciał tu zostać, to byś nie narzekał. A poza tym kazał mi się tobą zaopiekować, a jeśli dla ciebie Yoongi jest taki ważny, to słuchaj tego, co mówi.
- Hyung-nim, jeśli nie przestaniesz się zachowywać w taki sposób, to naprawdę się pokłócimy.
Nie denerwowało go to już, bardziej zasmucało. To było tak, jakby z jakichś powodów musiał wybierać między Yoongim a Hoseokiem, choć przecież żaden nie mógł się równać z tym drugim. Hoseok był jego przyjacielem, starszym bratem, zawsze mu pomagał i był niezastąpiony. Ale Yoongi również był niezastąpiony. Yoongi był kimś, bez kogo Jimin nie wyobrażał sobie teraz funkcjonować, nie tylko jeśli chodzi o człowieka. Yoongi był ideą, Yoongi był uosobieniem czegoś, zupełnie innym światem, pięknym światem opakowanym w ciało zwyczajnego człowieka. To czyniło go wyjątkowym i niezastąpionym właśnie. Hoseok nigdy nie zastąpiłby Yoongiego, tak samo jak Yoongi nigdy nie zastąpiłby Hoseoka.
- Nie będę się z tobą kłócił, Jiminnie. Wierzę, że nie masz aż tak nierówno pod sufitem, i koniec końców wybrałbyś mnie.
- Ale ja nie będę nikogo wybierał, hyung. Chcę was obu, chcę się przyjaźnić i z tobą, i z nim, a jeśli ty masz z tym problem, to droga wolna. Nie zrobisz na złość mi, tylko sobie.
- Sądzisz, że on jest lepszy ode mnie, tak? A Taehyungie i Jeonggukie? Ich też byś tak po prostu rzucił w kąt, czy tylko ja zasługuję na taki przywilej?
- Hyung, do jasnej cholery! - spróbował krzyknąć. - Jeśli byłby jakiś konkurs na największego egoistę w D, to zająłbyś pierwsze miejsce! Co ci się w nim nie podoba, powiedz mi, powiedz mi tak konkretnie, co z nim jest nie tak? Bo jeśli tego nie zrobisz, to uznam, że jest tak, jak mówił Ggukie, czyli że po prostu jesteś zazdrosny. A to naprawdę zrobi z ciebie największego egoistę w tym mieście.
