- O nie... - jęknął Namjoon, zanim inni w ogóle zdążyli się zorientować, co się dzieje, i od razu szybko do niego podszedł. - Yoongi, chodź stąd. Nie powinno cię tutaj być - złapał go za ramię i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia, ostrożnie, żeby starszy się przypadkiem nie wywrócił na środku stołówki.
- Hyung, poczekaj! - Jimin od razu poszedł za nimi.
Dogonił ich i kiedy popatrzył na Yoongiego, zrobiło mu się zwyczajnie smutno.
- Yoongi, prosiłem cię, żebyś przyszedł do szkoły, ale chodziło mi o to, żebyś brał udział w lekcjach. I nie w takim stanie.
Chciał brzmieć groźnie, ale Yoongi i tak go nie słuchał, zajęty utrzymywaniem równowagi.
- Chyba zwariowałeś, żeby wychodzić w takim stanie z domu! - Namjoon za to naprawdę zabrzmiał przerażająco i Yoongi zerknął na niego niewidzącymi oczami. - Mogło ci się coś stać, to kawał drogi, mogłeś wpaść pod samochód, nie dociera to do ciebie? Mogłeś upaść i uderzyć głową o chodnik tak mocno, że już byś nie wstał.
- No przecież wiem - jęknął, próbując wyszarpnąć rękę z jego uścisku. - Nie jestem aż tak pijany, puszczaj.
- Nie puszczę cię, nawet sobie nie myśl.
Wyszli przed szkołę.
- Zaprowadzę cię do domu i nie masz prawa z niego wychodzić, rozumiesz? - Namjoon dalej ciągnął go za rękę, a Jimin szedł obok i patrzył na niego smutnym wzrokiem. - W ogóle co to znaczy "nie jestem aż tak pijany"? Nawet mnie nie denerwuj. Zawsze mogłeś wypić dużo i zachowywać się, jakbyś był kompletnie trzeźwy, a teraz? Spójrz na siebie, jesteś pewien, że nie napierdoliłeś się jak świnia? Czy po prostu przez chlanie przez tyle dni w twoich żyłach płynie sam alkohol zamiast krwi, bo nie potrafisz przestać pić?
Yoongi już nic nie odpowiedział, rozkaszlał się tylko głośno.
- Hyung, ja go zaprowadzę - zaoferował Jimin - a ty wróć do szkoły i powiedz Tae, żeby wziął mój plecak ze sobą. Zajmę się nim, zaufaj mi, hyung. Albo złapię taksówkę i po prostu pojedziemy - dodał, kiedy Namjoon spojrzał na niego niepewnie.
***
Namjoon poszedł dopiero wtedy, gdy Jimin zadzwonił po taksówkę i był pewien, że ta zaraz po nich przyjedzie.
- Czemu tu przyszedłeś, Yoongi? - zapytał młodszy, gdy tylko zostali sami.
Yoongi nie odpowiadał. Stał, opierając się o ogrodzenie i patrzył na swoje buty. Choć sprawiał takie wrażenie, Jimin wiedział, że nie jest mu wstyd.
- Następnym razem nie przychodź - dopowiedział.
- Widzisz, ja po prostu musiałem.
- Musiałeś co?
Yoongi odwrócił nagle wzrok i popatrzył gdzieś na ulicę, a następnie wyciagnął delikatnie rękę w jego stronę.
Jimin zerknął na nią niechętnie i dostrzegł na niej kilka małych ran, których wczoraj nie widział.
Co miał o tym myśleć?
Złapał jego dłoń i Yoongi delikatnie przyciągnął go w swoją stronę.
Jimin nie wiedział, co ma zrobić. Czy ma go przytulić, po prostu tak stać czy co? Ale nawet jeśliby zapytał, Yoongi i tak mu nie powie.
Starszy znów patrzył w ziemię, co jakiś czas ściskając dłoń Jimina nieco mocniej.
- Jiminnie, źle się czuję - powiedział, nie podnosząc wzroku.
- To znaczy?
- Nie wiem, co chcę ze sobą robić.
