Pov Tony
Widziałem jak Rose wzrusza się gdy Steve mówił przysięgę Veronice. Ja też nie mogłem oderwać wzroku ale właśnie od Rose. Mimo, że nie spała przeze mnie pół nocy to i tak wyglądała teraz cudownie.
Skupiłem wzrok na Stevie. Trzęsły mu się dłonie i ledwo powtarzał zgodnie słowa księdza. Zaśmiałem się pod nosem kiedy źle wypowiedział jakieś słowo. Nie chciałem być niemiły bo byłem tak samo zestresowany jak on. Nadal do końca nie wiedziałem czy Veronica wie w co się pakuje.
- Przestań. - Rose szturchnęła mnie delikatnie w ramię.
Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem z kieszeni chusteczki.
- Trzymaj. - podałem jej opakowanie. - Miałem rację, że ci się przydadzą.
Rose zaśmiała się i wzieła chusteczkę. Ledwo się trzymała kiedy ksiądz mówił, że złącza ich przysięgą małżeńską.
Spojrzałem na Veronice, z której oczu popłynęło kilka łez kiedy zakładali sobie obrączki. Naprawdę sam byłem szczęśliwy patrząc na ich szczęście.
Kiedy ceremonia dobiegła końca zlaliśmy się z całym tłumem ludzi mimo że siedzieliśmy z Rose w pierwszym rzędzie.
W końcu udało nam się wyjść na zewnątrz. Czekały już tam tłumy ludzi i kamery. W końcu to ślub jednego z Avengers więc każdy chciał go zobaczyć.
Po wszystkich wstępnych gratulacjach i zdjęciach, które ciągnęły się w nieskończoność w końcu wszyscy rozeszli się do swoich samochodów i ruszyliśmy na wesele.
- Veronica wyglądała tak pięknie. - zaczęła mówić Rose.
- To prawda.
- A Steve w garniturze przeszedł samego siebie. Nie mogłam się na nich napatrzeć. - uniosłem brew.
- Ty też wyglądasz pięknie.
Rose uśmiechnęła się ale nic nie odpowiedziała. Ostatnio w ogóle mało mówiła. Chociaż nie. Mówiła tyle samo ale z mniejszym zapałem. Ale może mi się też wydawać. Wiem, że ostatnio trochę świruję.
Dojechaliśmy w końcu do miejsca uroczystości. Był to zabytkowy pałac, który teraz służy jako miejsce do wynajęcia, mimo to zachwycał widokiem.
Zajęliśmy miejsce oznaczone karteczkami z naszymi nazwiskami. Dzieliliśmy okragły stolik z Bruce' m, Natashą, Thorem, rodzicami Veronici no i samą parą młodą.
Dopiero po jakimś czasie Steve i Veronica powrócili na ziemię. Wcześniej cały czas nie mogli uwierzyć w to wszystko i rozmowa z nimi nie miała żadnego sensu.
- I jak się czujesz? - zapytałem Steve'a kiedy zostaliśmy sami gdzieś na uboczu. Ktoś z gości zaprosił Rose do tańca i niestety zniknęła mi z pola widzenia. Veronica też gdzieś poszła dlatego właśnie zostaliśmy sami.
- Niezły odlot. - wypuścił z siebie powietrze tak jakby trzymał je w płucach cały dzień. - Dopiero jutro pewnie dotrze do mnie, że Veronica jest już teraz tylko moja. Kiedy obudztę się obok niej i...
- Ej dobra stop. - wtrąciłem mu się w zdanie. - Wiesz, że jesteście moją ulubioną parą ale nie chcę znać szczegółów.
- Racja. Wybacz. - zaśmiał się.
Potem rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę ale robiło się coraz później i wszyscy coraz lepiej się bawili. Przyznam, że ja też czułem się już lekko nietrzeźwy ale jak na wesele Steva to i tak za mało.
Potem dołączałem się do każdego stolika gdzie tylko ktoś nalewał do kieliszka. Prawdopodobnie przez to że byłem zazdrosny o Rose, którą cały czas ktoś porywał do tańca. Nie chciałem jednak pokazywać swojej zazdrości bo wiem jak ją to denerwuje.
CZYTASZ
Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)
Roman d'amourKontynuacja książki "Jesteś jeszcze za mała" Pokonali najtrudniejszy etap. Przyznali się do siebie i w końcu chcieli w spokoju skupić się na własnym szczęściu. Jednak nie wszystko jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Rose jest na drugim roku...