- O, hej Bruce. - uśmiechnęłam się do mężczyzny kiedy niemal równocześnie zaparkowaliśmy pod posiadłością Tony'ego.
- Hej, Rose. Dobrze, że cię spotkałem. - przytulił mnie na powitanie. - Mogłabyś przekazać to Tony'emu? Bo się śpieszę, a i proszę przekaż mu że robię to ostatni raz.
- Jasne, a co to? - zapytałam lekko zdezorientowana biorąc do ręki białe, plastikowe pudełeczko.
- Powiedzmy, że lekarstwo na te jego dolegliwości. - westchnął. - Nic ci nie mówił?- Nie. - burknęłam niezadowolona. - Jakie dolegliwości?
- Stresowe. Ale nic więcej nie mówię bo skoro sam ci nie powiedział to mam przerąbane. - odgarnął z czoła niesworny loczek, a ja czułam się jakbym słyszała Steve'a. - Muszę lecieć.
Brunet uśmiechnął się do mnie serdecznie i wsiadł do swojego samochodu. Obróciłam w dłoniach pudełeczko ale nie było napisane co w nim jest ale musiał być to jakiś płyn albo proszek bo kiedy potrząsnęłam nic nie zagrzechotało. Otwarłam ze złością uliczkę i pewnym krokiem weszłam do domu. Byłam wkurzona, że Tony nic mi nie mówi. Tony'ego nie było nigdzie na górze więc oznaczało, że znowu siedzi w laboratorium. Zeszłam więc na dół i wpisałam kod do drzwi. Okazało się że Tony jest tam ze Steve'm i są czymś tak pochłonięci, że nie zauważyli nawet kiedy weszłam do środka. Stanęłam przed nimi z kamienną miną.
- Hej Steve. Możesz nas na chwilę zostawić. - obydwoje spojrzeli na mnie z przejęciem.
- Steve, nie zostawiaj mnie. - chwycił go za rękaw kurtki. - Widzisz tę minę? Mam przesrane.
- Tony ja naprawdę nie mam humoru na twoje głupie uwagi.- Jasne. - spoważniał. - Steve, poczekaj proszę na górze.
Blondyn nic nie powiedział tylko ze zdezorientowaną miną wyszedł z laboratorium. Czekałam tak długo aż nie zniknął na schodach przyglądając się bacznie skonfundowanej twarzy Starka.
- Co to kurwa jest? - pokazałam mu pudełko od Bruce'a. - Czemu to przede mną ukrywałeś i co do chuja naprawdę stało się gdy wyjechałam? - warknęłam, a on zrobił zmieszaną minę.
- Nie ukrywałem tylko przemilczałem kilka faktów. Pamiętasz jak budziłem się w nocy z krzykiem? Teraz już tego nie robię. - rozłożył ręce z głupkowatym uśmiechem. - To tylko lekarstwo. - dodał widząc moją minę.
- Nie sądzę. Dlaczego więc Bruce powiedział, że robi to ostatni raz? - uniosłam brew oczekując prawdy.
- Bo jest w tym trochę narkotyku i mam efekty uboczne, a Bruce się o tym dowiedział i kazał mi to odstawić bla, bla, bla. Nic ciekawego. - wzruszył ramionami.
- Jesteś chory. - popukałam się w głowę. - Nie oddam ci tego. - schowałam to "lekarstwo" do torebki, a Tony zacisnął mocno usta. Widać, że mu się to nie podobało. - Okej, dalej. Co było na tej misji.
- Chodzi ci o tę cholerną ranę? - chwycił się za brzuch. - Już ci mówiłem. Byli przez moment sprytniejsi i tyle.
CZYTASZ
Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)
RomanceKontynuacja książki "Jesteś jeszcze za mała" Pokonali najtrudniejszy etap. Przyznali się do siebie i w końcu chcieli w spokoju skupić się na własnym szczęściu. Jednak nie wszystko jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Rose jest na drugim roku...